Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Koszalin rozbity w Ergo Arenie

Opublikowano: 09.10.2010r.

Koszykarze Trefla po odpadnięciu z europejskich pucharów, dali upust swojemu rozczarowaniu, gromiąc w Ergo Arenie AZS Koszalin 92:61. 18 punktów dla naszej drużyny zdobył Filip Dylewicz, ale tak naprawdę każdy z graczy przyczynił się do tego zwycięstwa.

 

 

 

Trefl od pierwszych minut grał na maksymalnej koncentracji, zdając sobie sprawę, że kolejna porażka na początku nowego sezonu będzie oznaczać spore problemy. Trener Muiznieks dość niespodziewanie zdecydował się rozpocząć to spotkanie bez Filipa Dylewicza w pierwszej piątce. Później okazało, że była to taktyka, która przewidywała granie kapitana Trefla na pozycji środkowego.

W porównaniu do wtorkowego meczu z Dexią, nasz zespół znacznie lepiej prezentował się w defensywie. Choć niektórym graczom zdarzało się popełniać błędy w obronie, to koledzy szybko naprawiali ten błąd. Bardzo dobrze wyglądała współpraca pod koszem Dragana Ceranicia i Lawrence'a Kinnarda,którzy blokami zatrzymali kilka łatwych rzutów gości. W ataku z kolei skuteczni byli Marcin Stefański i Giedrius Gustas, a nasz zespół prowadził 22:11.

W zasadzie przez całą pierwszą połową Trefl konsekwentnie budował przewagę. Choć dalej były problemy z rzutami z dystansu, to sopocianie potrafili zdobywać punkty bliżej kosza. Bardzo dobrze w tym elemencie spisywali się Kinnard i Dylewicz, którzy do przerwy uzbierali w sumie 19 punktów. W zespole AZSu w zasadzie tylko dobra gra Fraziera utrzymywała koszalinian w grze. Do przerwy sopocianie prowadzili jednak 46:32.

Po zmianie stron dominacja Trefla była jeszcze większa. Świetnie grał zwłaszcza Dragan Ceranić, który wykorzystywał swoją siłę, aby przepychać rywali i zdobywać punkty spod samego kosza. Goście tymczasem przez kilka minut nie byli w stanie zdobyć punktów. Ten fragment Trefl wygrał 16:0 i szybko zbudował przewagę ponad 20 punktów, do końca spotkania kontrolując wydarzenia na parkiecie.

- Zbili nas na kwaśne jabłko – powiedział po spotkaniu trener Barton. Faktycznie zespół AZSu był w tym spotkaniu bezradny. Trener koszalinian często rotował składem, ale nie był w stanie znaleźć piątki, która przez dłuższy czas byłaby w stanie przeciwstawić się rozpędzonym koszykarzom sopockiej drużyny. Poza Frazierem, żaden z graczy nie był w stanie zanotować dwucyfrowej zdobyczy punktowej.

Trefl miał pięciu takich zawodników. Najskuteczniejszy był Filip Dylewicz, który rzucił 18 punktów, a przy okazji zanotował 6 zbiórek. Po 14 punktów dodali Lawrence Kinnard i Adam Waczyński. Obaj byli jedynymi graczami, którzy trafili w tym spotkaniu rzuty z dystansu, choć ten drugi miał lepszą skuteczność. 12 rzucił Gedrius Gustas, a 10 Dragan Ceranić.

- Po nieudanym meczu z Dexią, bardzo zależało nam, aby pokazać naszym kibicom, że stać nas na dobrą grę i walkę o najwyższe cele w sezonie ligowym – mówił po spotkaniu trener Muiznieks. Sopocianie faktycznie podeszli do tego meczu na poważnie. Nawet prowadząc wysoko, wciąż naciskali na rywali i walczyli o każdą piłkę.

Ważnym wydarzeniem w meczu był także debiut w ekstraklasie dwóch młodych graczy Trefla. Daniel Szymkiewicz i Łukasz Jaśkiewicz pojawili się na parkiecie w samej końcówce meczu i choć była to tylko chwila, z pewnością na długo zapamiętają ten moment. Warto dodać, że Szymkiewicz za miesiąc skończy dopiero 16 lat, a już ma na swoim koncie pierwszy punkt na boiskach Tauron Basket Ligi.

Już za tydzień nasz zespół czeka mecz w Kołobrzegu, gdzie Trefl zagra z miejscową Kotwicą.


Za: Trefl Sopot (koszykówka)