Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Nasz autor

obrazek

Tomasz Wilary
(ostatnie artykuły autora)

Redaktor serwisu Gazeta Świętojańska i działu muzycznego WielkiegoMiasta Były wykładowca filozofii na Uniwersytecie Trz...

Michał Hlebowicki: Cudowne uczucie

Opublikowano: 27.09.2010r.

- Wiemy, że jesteśmy w stanie z nimi wygrać i jedziemy tam po zwycięstwo. Zdajemy sobie sprawę, że w Belgii gra się ciężko, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby wrócić z korzystnym wynikiem – mówi przed spotkaniem Michał Hlebowicki.

Razem z trenerem Muiznieksem oraz Giedriusem Gustasem wygraliście EuroChallenge w 2008 roku. Jakie to uczucie zdobyć takie trofeum?
To jest coś wspaniałego. Zdobyć Puchar Europy bez względu na to jakiej to jest rangi, czy euroligowej, czy ulebowskiej, czy fibowskiej to jest niesamowite przeżycie, gdyż wygrywasz z rywalami zza granicy w bardzo trudnym systemie rozgrywek, gdzie jeden mecz potrafi decydować o awansie lub odpadnięciu. Zwycięstwo jest o tyle cenniejsze, że przed sezonem nikt na nas nie stawiał. Byliśmy zespołem z eliminacji i to w dodatku nie rozstawioną, a dolosowaną. Nikt się nie spodziewał, że ktoś taki może wygrać całe rozgrywki, dlatego satysfakcja była jeszcze większa.

Ciężko było przedostać się do fazy grupowej?
Mieliśmy sporo szczęścia. Graliśmy wtedy z Iscarem Nahariya. Pierwsze spotkanie we własnej hali wygraliśmy zaledwie czterema punktami. W rewanżu przegraliśmy jednak tylko trzema i ten jeden punkcik zadecydował o naszym awansie dalej. I dzięki temu mogliśmy wygrać finał całych rozgrywek, który zresztą także zakończył się różnicą jednego punktu na naszą korzyść. Także na brak emocji w tamtym sezonie nie mogę narzekać. Nie codziennie wygrywa się europejskie rozgrywki.

Jakie widzisz różnice między rywalizacją ligową, a pucharami z perspektywy gracza, który grał już w wielu rozgrywkach i ligach? A może nie ma zbyt wielu różnic?
Przede wszystkim długość rozgrywek jest inna. Liga zazwyczaj trwa około ośmiu miesięcy. Porażkę w jednym czy dwóch meczach zawsze można gdzieś odrobić. W pucharach tak łatwo nie jest. Tutaj nawet w fazie grupowej jest tylko sześć meczów i jeśli chce się przejść dalej nie można sobie pozwolić w zasadzie na żadną wpadkę. O tym, czy wygrywasz, czy przegrywasz decydują detale w pojedynczym meczu. Praktycznie na każdym etapie może mieć znaczenie, czy wygrywasz pięcioma, czy sześcioma punktami. Oprócz tego spotyka się zespoły z innych lig. W Polsce mimo wszystko jest więcej danych. Znamy się z niektórymi graczami i trenerami od lat. Łatwiej o scouting, łatwiej rozpracować rywala. Do tego dochodzi jeszcze styl, odrębny dla różnych lig. Więc różnice są znaczące.

Czy widzieliście już jakieś spotkanie, w którym grała Dexia?
Tak. Oglądaliśmy dwa razy video. Najpierw indywidualnie poszczególnych zawodników , gdzie każdy z nas miał się przyjrzeć swoim rywalom z pozycji na której występuje, a następnie rozpracowywaliśmy ich zagrywki. Jak znam naszego trenera to czeka nas przynajmniej jeszcze jedna taka sesja przed meczem, gdzie to wszystko powtórzymy.

Co wiecie o rywalu?
Jest to drużyna dość specyficzna. Mają w składzie aż sześciu Amerykanów. Podobnie było w finale w 2008 roku. Co jednak ciekawe żaden z graczy po tych dwóch sezonach już tam nie gra. Nowy jest też trener. Spodziewamy się po rywalu koszykówki bardzo indywidualnej. Gracze obwodowi bardzo dużo biegają i grają 1 na 1. Myślę, że tak też będą starali się zagrać z nami.

To dla was lepiej, czy gorzej, że rywal gra tak niezorganizowaną koszykówkę?
Ciężko powiedzieć, bo my także jesteśmy w pewnym sensie nowym zespołem. Z zeszłego roku zostało trzech graczy, zmienili się obaj rozgrywający, więc takie rzeczy jak styl rywala, z którym wolimy grać dopiero wyjdą w czasie sezonu. W tej chwili mogę mówić tylko za siebie. Ja osobiście wolę grę zespołową i lepiej się w niej odnajduję. W meczu z Belgami zrobimy jednak wszystko, aby zatrzymać te ich indywidualne ataki.

Jaki wynik w meczu wyjazdowym będzie dla was sukcesem?
Ciężkie pytanie. Nie sposób tego przewidzieć. To jest pierwszy mecz dla nas, to jest pierwszy mecz dla nich. Wiemy, że jesteśmy w stanie z nimi wygrać i jedziemy tam po zwycięstwo. Zdajemy sobie sprawę, że w Belgii gra się ciężko, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby wrócić z korzystnym wynikiem. Dwumecz ma to do siebie, że może się nawet skończyć remisem, dlatego najważniejsze to nie pozwolić im wypracować wysokiej przewagi. Każdy inny wynik będzie stawiał nas w korzystnej sytuacji przed rewanżem.

A jak oceniasz okres przygotowawczy Trefla w tym sezonie? Zdążyliście zrealizować swoje założenia w tym krótkim czasie?
Myślę, że tak. Mnie co prawda w zeszłym roku tu nie było, ale z tego co mówili koledzy, to w tym roku przygotowania były znacznie lepsze. Pojawił się nowy trener przygotowania fizycznego i na początku ciężko trenowaliśmy z nim. Z czasem dołączaliśmy elementy koszykarskie, ale już od meczów sparingowych skupialiśmy się w zasadzie tylko na koszykówce. W końcu jesteśmy koszykarzami i tym powinniśmy się głównie zajmować (śmiech).

W zeszłym tygodniu po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć was kibice, ale nie był to udany debiut. Co się stało na sparingu z Polpharmą?
Myślę, że był to książkowy przykład wypadku przy pracy. Faktem jest, że w tych przygotowaniach zagraliśmy trochę nierówno. Mam tu na myśli chociażby turniej w Poznaniu, gdzie najpierw zagraliśmy słaby mecz z Zastalem, aby potem zagrać dwa bardzo dobre mecze na w zasadzie dzień po dniu. Mecz z Polpharmą nam po prostu nie wyszedł. Też byliśmy wściekli na siebie po tej porażce. W szatni przeprowadziliśmy męską rozmowę między sobą i z trenerami i już następnego dnia na treningu było widać jej efekty. Myślę, że wraz z początkiem sezonu te wahania będziemy już mieć za sobą. Tak naprawdę dobrze, że taki mecz przytrafił nam się teraz, a nie w Belgii, albo w rewanżu w Sopocie. Po takim meczu będziemy jeszcze bardziej zmobilizowani na spotkanie wyjazdowe.


Za: Trefl Sopot (koszykówka)