Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Prokuratura: Rutkowski ma milczeć w sprawie Iwony

Opublikowano: 20.09.2010r.

Po przesłuchaniu w sprawie Iwony Wieczorek, na detektywa Krzysztofa Rutkowskiego została nałożona tajemnica śledztwa.

 

- Właśnie siedzę z prawnikami i zastanawiam się co to tak naprawdę oznacza - mówi "Gazecie" Rutkowski. - Na pewno nie mogę mówić o tym czego dowiedziałem się o sprawie i przekazałem prokuraturze. Ale czy dotyczy to także kolejnych informacji, które mogę pozyskać? Prawnicy mówią, że nie.

Przed przesłuchaniem w prokuraturze Rutkowski mówił, że ma wytypowanego podejrzanego. Teraz nie może już na ten temat rozmawiać.

Rutkowski do rozwikłania zagadki zaginięcia Iwony zaangażowany został przez matkę dziewczyny. Tydzień po jej zaginięciu odnalazł zapis monitoringu z restauracji Sanatorium w Sopocie obok, której przechodziła dziewczyna. Wraz z matką dziewczyny zarzucił wtedy policji, że działa opieszale i jest bezczynna. Zmobilizowało to policję. Dzień później, dziewięć dni po zaginięciu Iwony, policja odczytała monitoring z Jelitkowa na którym o 4.12 widać podążającą do domu Iwonę. Do dzisiaj jest to najważniejszy dowód w tej sprawie.

Policja nie pozostała dłużna Rutkowskiemu. Zarzucono mu, że nie powinien angażować się w sprawę poszukiwań Iwony, ponieważ pracuje bez licencji detektywa. Stracił ją, gdy 4 lata temu został aresztowany pod zarzutem prania pieniędzy. Sprawa nie trafiła jeszcze do sądu, Rutkowski twierdzi, że jest niewinny.

Zarzut o pracy bez licencji odpiera tak: - Formalnie zlecenie przyjmuje moja spółka doradcza, występuję więc jako doradca. Jeżeli trzeba wykonać czynności wymagające licencji, to zlecam to firmie detektywistycznej Rutkowski, której jestem właścicielem. Jest tam zatrudniony licencjonowany detektyw - tłumaczy Rutkowski. - Tak naprawdę to policji i prokuraturze, zależy na tym, by zamknąć mi usta, aby broń Boże nie okazało się, że to ja coś odkryłem.