Dla bezpieczeństwa zamknięto ruch na ulicy Kościuszki od pl. Konstytucji do ul. Jagiełły. Jak się później okazało przyczyną dziwnych dźwięków nie była bomba, lecz setka popularnych maszynek do golenia wibrujących w paczce.
Przyczyną wielkiego zamieszania jakie rozpętało się we wtorek na sopockiej poczcie przy placu Konstytucji była przesyłka nadana przez pewnego mieszkańca Szczecina do jego kolegi w Sopocie.
- Dzisiaj zadzwonił do nas pracownik poczty informujący, że z jednej z paczek wydobywają się dziwne dźwięki. Skierowaliśmy na miejsce policjantów, przyjechała również straż pożarna, pogotowie gazowe i pirotechnicy. W czasie gdy zabezpieczaliśmy teren, jednocześnie sprawdzaliśmy kto jest nadawcą przesyłki. Okazało się, że nadawcą jest mieszkaniec Szczecina, który jak twierdził umieścił w paczce maszynki do golenia, które ciasno popakowane mogły zacząć wibrować. Okazało się to być prawdą i pirotechnicy otworzyli paczkę pełną wibrujących golarek – wyjaśnia Karina Kamińska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Według Kariny Kamińskiej dużą winę za zaistniałą sytuację ponosi Poczta Polska, która powinna wcześniej przeskanować paczkę i na tej podstawie znać jej zawartość.
- Sytuacja skończyła się może zabawnie, ale mieszkańcom i lokalnym sklepikarzom na pewno nie było do śmiechu. Paczka powinna być wcześniej przeskanowana przez pocztę. Koszty całej akcji były naprawdę duże, a można ich było uniknąć, gdyby pocztowcy bardziej przyłożyli się do pracy – dodaje Kamińska.