Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Nasz autor

obrazek

Jakub Woźniak
(ostatnie artykuły autora)

Jestem człowiekiem, który ma wiele zainteresowań. Fotografia, dziennikarstwo i aktorstwo są dziedzinami, które staram ...

Filip Dylewicz: To ogromne wyróżnienie

Opublikowano: 15.09.2010r.

W niedzielę w głosowaniu Filip Dylewicz został wybrany na kapitana Trefla Sopot w sezonie 2010/11. O nadziejach na nadchodzący sezon, swojej roli w drużynie, a także uciszaniu kibiców z Włocławka opowiada w wywiadzie przeprowadzonym po zwycięstwie nad Anwilem w niedzielę.

 

 


Latem zostałeś kapitanem reprezentacji Polski, w niedzielę koledzy wybrali cię także kapitanem Trefla. To chyba świadczy o dużym zaufaniu do ciebie?

Bardzo się cieszę, że zostałem kapitanem w klubie, tak samo jak cieszę się, że wcześniej wybrano mnie na kapitana reprezentacji Polski. To jest ogromne wyróżnienie dla mnie i mogę się tylko cieszyć, że koledzy ufają mi na tyle, aby powierzyć mi taką odpowiedzialną funkcję. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby wywiązywać się z tego zadania jak najlepiej.

Przez te wszystkie lata przed opuszczeniem Sopotu miałeś wokół siebie graczy bardziej doświadczonych, którzy przekazywali ci swoje wskazówki na boisku i poza nim. Czujesz, że teraz po powrocie taka rola gracza uczącego innych może należeć do ciebie?

Faktycznie, przez te wszystkie lata bardzo dużo mówiono mi jak mam grać, co mam robić i nie zawsze to było miłe. Myślę, że do dzisiaj gdzieś to we mnie siedzi. Dlatego ja nie zamierzam nikogo pouczać. Nie będzie tak, że przyjechałem i będę wszystkich ustawiać, że wszystko będzie pode mnie podporządkowane. Jesteśmy na tyle doświadczonymi zawodnikami, że każdy wie co ma robić na boisku. Oczywiście jeśli będzie taka potrzeba, zawsze będę starał się pomóc. Jeśli ktoś poprosi o pomoc, czy wskazówki, nie odmówię, ale nie zamierzam nikogo krytykować, czy wywierać na kimś presji.

Widać po tobie, że jesteś bardziej aktywny w ataku niż przed wyjazdem z Polski. Dużo wychodzisz do piłki, zastawiasz się do gry tyłem do kosza i czekasz na podania. Czujesz głód gry po tym niezbyt udanym sezonie we Włoszech?

Raczej zdaję sobie sprawę z tego, że odpowiedzialność będzie na mnie spoczywać większa niż w poprzednich latach. Wcześniej, gdy zdobyłem 6 punktów i 4 zbiórki poklepano by mnie po plecach i pogratulowano dobrego występu. Teraz sytuacja jest inna i jestem tego świadomy. Wiem, że trener i kibice na mnie liczą i że muszę w każdym meczu mieć swój wkład w grę drużyny. Nie mogę sobie pozwolić na słabsze występy. Dlatego już teraz staram się grać jak najbardziej aktywnie i pomagać drużynie w odnoszeniu zwycięstw.

Skoro już jesteśmy przy zwycięstwach, to w niedzielę udało wam się wygrać z Anwilem, a twoje rzuty osobiste odebrały włocławianom nadzieję na wygraną. Kibice Anwilu dalej starają się ciebie prowokować, ale ty ich uciszyłeś po zwycięskich punktach. Wygrywanie z zespołem z Włocławka dalej jest przyjemniejsze niż z innymi zespołami?

Fakt, przyłożyłem palec do ust, aby ich uciszyć, ale gdyby oni nie reagowali na mnie tak jak reagują, byłoby zupełnie inaczej. Widzę, że przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i taką metkę będę miał przypiętą do końca swojej kariery, ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie ważne jest to, że wygraliśmy z finalistą zeszłorocznych rozgrywek, a to jest jakiś znak dla nas, że zmierzamy w dobrym kierunku.

Z czego jesteś najbardziej zadowolony po spotkaniu z Anwilem?

Cieszy mnie to, że potrafiliśmy grać konsekwentnie. Praktycznie przez całe spotkanie kontrolowaliśmy wynik. To napawa optymizmem. Te rzuty osobiste o których była mowa wcześniej były może ważne, ale tak naprawdę cały zespół zapracował na to zwycięstwo.

Jak oceniasz nową drużynę Trefla. Myślisz, że w takim składzie będziecie się bić o medale?

Taki jest plan, ale to dopiero zweryfikuje boisko. Nie wybiegamy myślami tak daleko. Na chwilę obecną najważniejsze jest, aby dobrze przygotować się do sezonu i powalczyć w europejskich pucharach. Personalnie wyglądamy bardzo dobrze. Nawet ostatnie mecze pokazują, że mimo że część graczy dołączyła do drużyny późno, jesteśmy w stanie grać na wysokim poziomie. Potencjał jest, wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego o co gramy i jesteśmy optymistami.

Już za dwa tygodnie bardzo ważny mecz z Dexią w eliminacjach do FIBA EuroChallenge. Czego wam jeszcze brakuje do optymalnej dyspozycji?

Tego co zwykle na początku sezonu, czyli zgrania. W składzie jest sporo nowych graczy, dlatego zajmie nam jeszcze trochę czasu poznanie siebie. Mamy opracowaną taktykę, na każdą ewentualność, na każde zagrania rywali, ale brakuje czasami jeszcze spokoju i konsekwencji, aby zrealizować je w pełni. Jesteśmy dobrej myśli przed tym dwumeczem i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby awansować dalej.

A czego brakuje jeszcze tobie indywidualnie?

Brakuje mi troszkę zdrowia. To było bardzo ciężkie lato. Eliminacje były bardzo długie, wcześniej okres przygotowawczy. Liczę jednak, że szybko uda mi się odpocząć i osiągnąć pełnię formy. Jak na razie jestem bardzo zadowolony i wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że to będzie dobry sezon dla Trefla.


Za: Trefl Sopot (koszykówka)