Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Sprawa Iwony Wieczorek: Denerwować ma się tylko sprawca

Opublikowano: 21.08.2010r.

Warto było tak nagłośnić sprawę Iwony Wieczorek nie dlatego, że jest wyjątkowa, ale właśnie dlatego, że może być typowa. Z typowymi błędami funkcjonariuszy w pierwszych godzinach i dniach śledztwa - pisze Marek Górlikowski z "Gazety"

 

Oto fragmenty tekstu mojego redakcyjnego kolegi Michała Jamroża ze stycznia tego roku: " Od tego czasu (1999 rok - przyp. red.) Gdańsk na monitoring wydał 12,8 mln zł.(...) Na jednej zmianie nad bezpieczeństwem miasta czuwa dziewięciu funkcjonariuszy (w sumie zatrudniono 46 osób), którzy obserwują 125 kamer obrotowych. (...) Tam, gdzie jest monitoring, przestępczość spada o 35-40 proc. - dodaje Tadeusz Bukontt, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego gdańskiego magistratu.".

Tak było siedem miesięcy temu w teorii, a jak jest dziś w świecie realnym? Od dnia zaginięcia Iwony Wieczorek minął ponad miesiąc i po takim czasie rzecznik pomorskiej policji w rozmowie z "Gazetą" nie umie powiedzieć czy śledczy mają do dyspozycji cały zapis ruchu samochodów na ulicach. Takie stwierdzenie musi niepokoić, ale jeśli rzeczywiście jest prawdą, że obraz z kamer monitorujacych ważne dla poszukiwań ulice przepadł - jak mówią nam anonimowi śledczy - to mamy do czynienia z niewyobrażalnym skandalem, za który ktoś musi ponieść odpowiedzialność.

Problem w tym, że tego nie wiemy, a jeszcze większy, że policji i prokuraturze zależy na tym byśmy tego nie wiedzieli.

Przyznam, że w ocenie podejścia mediów i policji do sprawy Iwony Wieczorek, w wielu aspektach różnię się od moich kolegów dziennikarzy. Uważam, że niestety w sprawie pojawiły się osoby, które chcą coś ugrać dla siebie przy okazji tego dramatu. Zastanawiałem się też - jak prawdopodobnie wielu Czytelników, a na pewno wielu internautów - czy to etyczne, że akurat ta sprawa została tak nagłośniona skoro ginie tyle osób rocznie? Jednak wczorajszy artykuł o monitoringu zupełnie rozwiał moje wątpliwości. Tak, warto było tak to nagłaśniać. Nie dlatego, że sprawa Iwony Wieczorek jest wyjątkowa, ale właśnie dlatego, że niestety może być typowa. Z typowymi błędami funkcjonariuszy w pierwszych godzinach i dniach śledztwa. Dzięki nagłośnieniu możemy chociaż próbować zajrzeć pod przesadnie naciągana kurtynę z nazwą "tajemnica śledztwa".

A dzieją się tam rzeczy zastanawiające, jak choćby wczorajsze doniesienia o zaprzepaszczonych dowodach z monitoringu. Jest to tym dziwniejsze, że całkiem niedawno to właśnie dzięki kamerom złapano podejrzanych o pobicie i zamordowanie Daniela Z. ps. "Zachar". Ale może jest inaczej? Może w sprawie monitoringu ktoś wprowadza nas celowo w błąd? Może to gra śledczych ze sprawcą, a może też po miesięcznych bezoowocnych poszukiwaniach robi się nerwowo i czas na kogoś zwalić winę, znaleźć kozła ofiarnego? Nie wiemy tego. Jednak kolejny raz widać jak ważna jest współpraca miedzy mediami, czyli opinią publiczną, a organami ścigania. Nie ta w stylu PRL-owskim, gdzie rzecznik prasowy ma za zadanie nic nie powiedzieć, jest tarczą, za którą kryją się komendanci, musi za nich świecić oczami powtarzając jak zdarta płytę formułkę o "tajemnicy śledztwa". To w dzisiejszych czasach zacofany, nie zdający egzaminu system komunikacji. Sceny z amerykańskich czy skandynawskich kryminałów gdzie na konferencji prasowej komendant czy śledczy odpowiada na pytanie (oczywiście nie na każde) upierdliwego dziennikarza nie są fikcją. W krajach gdzie system komunikacji ze społeczeństwem jest dobrze rozwinięty media są partnerem. Nie ma wtedy miejsca na bzdurne plotki, fantazje i nerwowość. Denerwuje się tylko sprawca.

Dlatego jak najszybciej komendant wojewódzki policji w Gdańsku, powinien osobiście na konferencji prasowej odpowiedzieć na kilka pytań, np. na takie czy jest zapis obrazu z jakiejś kamery przy ul Czerwony Dwór z dnia i godziny zaginięcia Iwony Wieczorek.

Wiem, że to udręka, ciężkie zadanie dla tzw. "doświadczonych śledczych", ale warto je podjąć choćby tylko dla złamania rutyny i przypomnienia sobie, że praca w policji czy prokuraturze to SŁUŻBA.

Za: trojmiasto.gazeta.pl