Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Znaleziony ręcznik nie miał związku z Iwoną. Rutkowski szuka świadka w Sztokholmie

Opublikowano: 17.08.2010r.

Iwona Wieczorek zaginęła dokładnie miesiąc temu. Ślad po niej zaginął 17 lipca. Tego dnia o godz. 4.17 przy wejściu nr 63 na gdańską plażę po raz ostatni zarejestrował ją miejski monitoring. Przełomu nadal nie ma, jednak kolejne tropy są cały czas weryfikowane. Prokuratura ujawniła wczoraj wyniki badań ręcznika z napisem Bogatynia, znalezionego przez ochotników niedaleko miejsca, gdzie kamery widziały dziewczynę.

 

Choć prokuratura nie ujawnia, czy szukają Iwony, czy jej ciała, wciąż podejmowane są poszukiwania w terenie. Ostatnie policyjne przeszukanie terenowe miało miejsce w piątek.
Wciąż prowadzone są również przesłuchania świadków związanych z różnymi wątkami śledztwa. Na policję zgłaszają się osoby zarejestrowane na nagraniach miejskiego monitoringu. Przesłuchano również policjanta, który na przełomie maja i czerwca spotykał się z Iwoną. Jak przekonują śledczy, mężczyzna ma alibi na noc zniknięcia dziewczyny i na pewno nie ma związku z tą sprawą. W sobotę ciała dziewczyny w oliwskim lesie szukali ochotnicy pod wodzą Krzysztofa Rutkowskiego. Bez rezultatu. Detektyw jest jednak pewien, że wpadł na nowy trop.

- Jestem w Sztokholmie. Przyleciałem, ponieważ odnalazł się świadek. Skontaktowała się ze mną osoba, która twierdzi, że widziała, co działo się rano przy przejściu nr 63, gdzie miejski monitoring zarejestrował Iwonę. Na razie nie mogę powiedzieć nic więcej - mówi Rutkowski.

Sprawa zaginionej od miesiąca Iwony poruszyła wielu. W sobotę nadmorskim deptakiem przeszedł marsz osób, które domagają się jak najszybszego wyjaśnienia sprawy zaginięcia. Choć zorganizowali go internauci, na czele szedł Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Do udziału w marszu skłoniło mnie to, że nie zgadzam się, by zaginięcie dziewczyny traktowano jako coś powszechnego. To tragedia dla członków rodziny, każdego dziecka powinno szukać się ze wzmożoną siłą - przekonuje Karnowski. - O sprawie dowiedziałem się dopiero 6 dni po zaginięciu, to za późno. Gdyby służby miejskie, takie jak WOPR czy Straż Miejska, zostały o sprawie poinformowane wcześniej, mogłyby od pierwszego dnia uczestniczyć w poszukiwaniach. I nie chodzi tylko o tę sprawę. Chciałbym, by nie było więcej takich sytuacji, że służby miejskie z mediów dowiadują się o zaginięciach - dodaje prezydent Sopotu.

Wiele wątków zaginięcia Iwony podejmowanych jest na forach internetowych. Wśród nich pojawiają się wpisy sugerujące, że miała powiązania ze światkiem przestępczym lub też, że poznała mężczyznę o pseudonimie "Krystek", który miał zajmować się werbowaniem młodych dziewczyn. - Wszystkie informacje zawarte na forach są dokładnie sprawdzane przez policję. Czy któreś z nich są prawdziwe? To dopiero się okaże. Nie można bagatelizować żadnych sygnałów, nawet jeśli pochodzą one z internetu - podkreśla Szelągowski.

Nie tym tropem

Policja i prokuratura podjęły w śledztwie kilka wątków, które okazały się mylne.
• 31 lipca - paralotniarze zauważyli rozkopaną ziemię w pasie nadmorskim. Została zryta przez zwierzęta.
• 1 sierpnia - odnaleziono ręcznik podobny do tego, który niósł mężczyzna z monitoringu. Nie było na nim DNA Iwony.
• 2 sierpnia - zatrzymano bezdomnego, który miał być mężczyzną z ręcznikiem. Jednak człowiek ten nie miał związku ze sprawą.
• 12 sierpnia - pojawia się wątek związku Iwony z policjantem. Po przesłuchaniu okazuje się, że funkcjonariusz ma alibi na noc zniknięcia dziewczyny.

Za: naszemiasto.pl