Zdrowie Prezydenta
Zdrowie Dam!- Taki toast
wznieść by wypadało,
bośmy narodem szarmanckim.
Jest już takich mało.
Lecz, że nasze damy hoże,
(z uznaniem to powiem),
zdrowe, jędrne niczym rzepa,
po cóż pić ich zdrowie?
Zdrowie Króla?- Kandydatem,
gdy nie Lech, a Bolek,
nie myślę pić zdrowia jego
nie tron mu, a stołek.
I to taki co ma nogę
lewą większą sporo,
musi przecież się wypłacić
jakoś swym sponsorom.
Zdrowie Rządu?- E, nie warto.
toż to zdrowe konie.
Dowodem, ze zaprzęg ciągną
każdy w swoją stronę,
Ale pod batem woźnicy,
krzepkiego premiera,
z kopyta ruszają wzorem
jurnego ogiera.
Może zdrowie wypijemy
posła Palikota?
Trzeba zdrowia, by błaznować
w mediach, jak idiota.
Toastu za jego zdrowie
w związku z tym nie wzniosę,
sam niech pije swoje zdrowie,
zarządza Polmosem.
A może o moim zdrowiu
ktoś zechce pamiętać?
Nie, życie warte niewiele
kiedy chuda renta.
Toast więc za zdrowie wzniosę
chyba Prezydenta,
choć wiem, że już wielu życzy,
by mi uschła ręka..
Lecz ja jego złote myśli
bardzo sobie cenię,
bo będę miał pracy wiele,
notując te brednie.
Powiesz może czytelniku,
że ten wiersz to szmira?
Cóż, jaki prezydent taka
też o nim satyra.