Ta bardzo wysoka podwyżka opłat w efekcie końcowym nie będzie dotyczyć jakiejś spółdzielni, tylko spółdzielców - mieszkańców dzielnicy Karwiny w Gdyni. W efekcie tej decyzji władze SM „Karwiny" zareagowały emocjonalnie, publikując w swoim oficjalnym informatorze ostre stanowisko i ogłosiły protest przeciwko decyzji Prezydenta - zbierane są podpisy pod tym protestem. W odpowiedzi na tę publikację w gazetce spółdzielczej, miasto wydało i rozprowadziło na terenie funkcjonowania SM „Karwiny" swoją ulotkę.
Przeprowadzona w takim niewygodnym dla polityka momencie podwyżka, pozwala stawiać pytanie na temat kondycji gdyńskiego budżetu, co w świetle innych informacji (np. nisko zrealizowanego planu sprzedaży gruntów miejskich, decyzji o zaciągnięciu wysokiego kredytu), dodatkowo czyni to pytanie zasadnym. Realizowana przez administrację W. Szczurka podwyżka ma charakter czysto fiskalny, jej przeprowadzenie nie wynika z przymusu prawnego w jakim rzekomo znalazło się miasto Gdynia (lektura ustawy o gospodarce nieruchomościami nie pozostawia złudzeń). Krótko mówiąc jest to decyzja wyłącznie Prezydenta M. Gdyni.
Ponadto ta sprawa po raz kolejny obnaża niską jakość prowadzonego w Gdyni dialogu społecznego (vide: sprawa rad dzielnic). Oto miasto Gdynia rozmawia ze spółdzielnią mieszkaniową, czyli ze spółdzielcami - mieszkańcami Gdyni, za pośrednictwem jakichś ulotek. Zamiast dialogu, mamy do czynienia ze swoistą próbą sił - kto kogo zasypie większą ilością ulotek, a nie większą ilością argumentów merytorycznych. A istotną kwestią jest to, że ulotka w zręczny marketingowo sposób przemyca poglądy, które nie oddają całości zagadnienia. Miasto Gdynia nie powinno uczestniczyć w takiego rodzaju działaniach.
Z dalszej perspektywy sprawa ma również kolejne, mogące negatywnie się skończyć aspekty. Po pierwsze czy te podwyżki będą dotyczyły wyłącznie SM „Karwiny", na którą z jakichś powodów „padło" ? Czy może podobne procesy zostaną uruchomione w odniesieniu do innych spółdzielni, jak również innych użytkowników wieczystych gruntów ? Po drugie, dzisiaj na tych terenach gospodarzem są spółdzielnie mieszkaniowe, dba się o nie. Dzięki temu istnieje ład społeczny na tych terenach, które są przecież terenami publicznymi - spółdzielnia ich nie ogrodziła. Podnoszenie opłat za użytkowanie tych gruntów spowoduje, że tereny te zaczną stawać się dla spółdzielni balastem i kosztem, co może mieć skutek w postaci mniejszego angażowania się w dbanie o ich stan. Przykładem alternatywnym mogą być te tereny pomiędzy budynkami, które znajdują się w gestii miasta: np. ulica Biskupa Dominika na Wzgórzu Św. Maksymiliana, gdzie mieszkańcy apelowali wielokrotnie o ich lepsze zagospodarowanie. Taki kierunek działań nie świadczy o realizowaniu przemyślanej strategii, ale o realizowaniu krótkofalowego celu fiskalnego, który może przynieść dalsze nieprzemyślane skutki.
Tadeusz Szemiot
Kliknij w obrazek, aby powiększyć
Kliknij w obrazek, aby powiększyć