Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Polecane

Jacek Sieradzki: Rezygnuję. Rozmowa z dyrektorem festiwalu R@Port

VI ranking aktorów Wielkiego Miasta

Kto wygrał, kto przegrał: teatry i festiwale. Podsumowanie roku teatralnego na Pomorzu cz.3

Nasyceni, poprawni, bezpieczni. Podsumowanie roku teatralnego 2014 na Pomorzu, cz.2

Podsumowanie roku teatralnego 2014 na Pomorzu, cz.1: Naj, naj, naj

Niedyskretny urok burżuazji. Po Tygodniu Flamandzkim

Na8-10Al6Si6O24S2-4 dobrze daje. Po perfomansie ‘Dialogi nie/przeprowadzone, listy nie/wysłane’

Panie Jacku, pan się obudzi. Zaczyna się X Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port

Wideoklip - niepokorne dziecko kinematografii i telewizji. Wywiad z Yachem Paszkiewiczem

Empire feat. Renia Gosławska - No more tears

Na co czekają więźniowie ? Beckett w Zakładzie Karnym w Gdańsku-Przeróbce

Zmiany, zmiany, zmiany. Podsumowanie roku teatralnego 2012 na Pomorzu

Debata w sprawie sprofanowania Biblii przez Adama Darskiego (Nergala)

Jakie dziennikarstwo poświęcone kulturze w Trójmieście jest potrzebne ?

Dość opieszałości Poczty Polskiej. Czytajmy wiersze Jerzego Stachury!

Brygada Kryzys feat. Renia Gosławska & Marion Jamickson - Nie wierzę politykom

Monty Python w Gdyni już do obejrzenia!

Kinoteatr Diany Krall. "Glad Rag Doll" w Gdyni

Tylko u nas: Dlaczego Nergal może być skazany ? Pełny tekst orzeczenia Sądu Najwyższego

Obejrzyj "Schody gdyńskie"!

Piekło w Gdyni - pełna relacja

Pawana gdyńska. Recenzja nowej płyty No Limits

Kiedy u nas? Geoffrey Farmer i finansowanie sztuki

Wciąż jestem "Harda" - wywiad z bohaterką "Solidarności"

Wielka zadyma w Pruszczu Gdańskim

Podróż na krańce świata, czyli dokąd zmierza FETA ?

Co piłka nożna może mieć wspólnego ze sztuką ?

Eksperyment dokulturniający, czyli „Anioły w Ameryce” na festiwalu Open’er

Metropolia jest ... zaj***, czyli Okey. Finał w Uchu

Opublikowano: 04.01.2008r.

Nieważny w tym momencie jest syndrom Arka – Lechia, zapomnijmy przez chwilę, że bilet metropolitalny powstawał 17 lat i kto jest tzw. „strażnikiem blokującym” proces metropolizacji. Dziś podsumowujemy finał pięknego Spotkania, jakim bez wątpienia było zdarzenie interdyscyplinarne pn. „Metropolia jest Okey”, której to nazwa w Uchu brzmiała nieco bardziej swojsko ( p.tytuł relacji). Przedstawiamy wyjątkową, jak na naszą gazetę, relację informacyjno-przyjazną. Wyjątkową, gdyż dla wielu naszych Czytelników jest to pierwszy kontakt z tymi artystami, ale z drugiej strony zbyt był krótki, by można było właściwie ocenić aktualną twórczą kondycję. Stąd też przewaga części informacyjnej nad krytyczną ( oczywiście są też wyjątki). Rozbudowane sylwetki i droga twórcza niektórych wykonawców są również celowe - mają ukazać twórców w ich zależnościach i koneksjach "metropolitalnych".

Finał Metropolii w Gdyni

Tomek Wilary

Po wielkim letnim, międzynarodowym festiwalu organizowanym w Gdyni – Heineken Opener -

czas na nowe, tym razem zimowe wydarzenie kulturalne o dużej randze, jakim jest impreza pod hasłem „Metropolia jest Okey”. Pomysłodawcą 4-dniowego festiwalu jest Larry OK Ugwu, znany animator kultury, szef NCK, który siłą spontanicznie angażujących się artystów Gdyni, Sopotu i Gdańska postanowił na chwilę połączyć różne style muzyczne, a przede wszystkim różne części trójmiejskiej aglomeracji.

Istnieje ogromna potrzeba zbliżenia do siebie Gdańska, Sopotu i Gdyni – opowiada Ugwu. - Szczególnie ostatnio bardzo dużo mówi i pisze się o powstaniu trójmiejskiej metropolii. Jednak na mówieniu i pisaniu się kończyło. My postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce, dać przykład, pokazać, że jest to możliwe. Udało nam się zaangażować w ideę i połączyć w jednym przedsięwzięciu Parlament, Sfinksa i Ucho, czyli trzy konkurujące na co dzień ze sobą kluby z różnych miast. Muzykom i twórcom teatralnym bardzo spodobał się pomysł na taką imprezę, gdy tylko pasowały im terminy, bardzo chętnie zgłaszali swój udział. To znaczy, że artyści mówią "tak" metropolii. Mam nadzieję, że ludzie sprawujący władzę w Gdańsku, Sopocie i Gdyni wezmą z nas przykład.

Na finale w gdyńskim Uchu 30 grudnia 2007, czyli w wigilię Sylwestra, stawiło się wielu fanów muzyki różnej, jak i osoby związane ze światem szeroko rozumianej kultury (m. in. aktorzy teatralni) oraz mnóstwo młodych ludzi, którzy bawili się świetnie przy rytmach reggae Majestica, jak i przy dźwiękach ostrych riffów gitarowych Lipali, czy przy emocjonującym występie gdańskiego glamrockowego Dick4Dick.

Irek Wojtczak Quartet, czyli Irek po raz pierwszy

Początek imprezy prowadzonej przez Przemka Dyakowskiego i Filipa Gałązkę zakładano na 16.00. O tej porze fani jazzu dopiero zaczynali się schodzić, choć już pierwszy występ był bardzo energetyzujący. Zainicjował go Irek Wojtczak Quartet, prowadzony przez saksofonistę i kompozytora, absolwenta Akademii Muzycznej w Gdańsku. Wystąpił w składzie: Irek Wojtczak - saksofony, Piotr Mania – fortepian, Adam Żuchowski – kontrabas, Michał Szczeblewski – perkusja. Irek Wojtczak jako współtwórca trójmiejskiej grupy Groovekojad otrzymał nagrodę Fryderyk 2000 - w kategorii Muzyka Alternatywna, a w 2001 roku nagrodę Polish Dance Awards za debiut roku. Pracując jako muzyk sesyjny nagrywał już dla potrzeb filmu i teatru - nagrania do trans-opery Sen Nocy Letniej z muzyką Leszka Możdżera. W 2004 roku jako Irek Wojtczak Quartet nagrywa płytę Look to the sky, a w roku 2005 swój pierwszy autorski album Outlook. W czasie występu szczególną uwagę zwróciłem uwagę na Piotra Manię, którego znałem ze współpracy z Teatrem Muzycznym w Gdyni przy projektach „Hair”, „Midsummer night's dream”, „Jesus Christ Superstar”, „Opentaniec”. Był też dyrektorem muzycznym musicalu “Hair” w Bazylei i Zurichu w Szwajcarii. Jego gra była swoistą wartością dodaną zespołu. Zaś Irek Wojtczak, jeśli dobrze policzyliśmy, wystąpił podczas imprezy 5 razy w różnych zestawieniach. Mała szklana kula dla Irka:)

Irek Wojtczak Mariusz Hekselman Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Irek Wojtczak. Foto: Mariusz Hekselman

Strona domowa Irka Wojtczaka

Sławek Jaskułke 3YO

Kolejnym wykonawcą był Sławek Jaskułke 3YO w składzie: lider – fortepian, Krzysztof Pacan – kontrabas i Krzysztof Dziedzic- perkusja. Niestety zagrali bez Macieja Sikały, który zwykle wspiera trio na saksofonie. Jazz Forum doceniło wkład 3YO w jazz eksperymentalny jako Nadzieję Roku w latach 2001 i 2002. Jaskułke został nagrodzony w kategorii najlepszy instrumentalista na IV Ogólnopolskim konkursie Młodych Zespołów Jazzowych w Gdyni oraz zdobył nagrodę programu Pegaz w kategorii muzyka za osiągnięcia artystyczne w 2001 roku. Współpracował m.in. z: Davidem Murrayem, Erikiem Vloeimansem, Furio di Castri, Davidem „Fuzz” Fuczyńskim i Tymonem Tymańskim. Jest członkiem kwartetu Zbyszka Namysłowskiego, a także liderem własnego tria, które z powodzeniem koncertuje w kraju i za granicą. Ze swoim kwintetem wystąpił na 44. JVC Jazz Jamboree. Ich koncert został okrzyknięty najlepszym występem festiwalu i jego największą niespodzianką. Na swoim koncie ma wiele nagrań, m. in.: Sławek Jaskułke Live from Gdynia Summer Jazz Day 2001, Zbigniew Namysłowski Standards (płyta roku miesięcznika Jazz Forum 2003, nominacja do Fryderyka 2003), Jacek Kochan Double life of a chair, Emil Kolwalski Plays Brubeck, Pink Freud Sorry Music Polska, Bassisters Orchestra.

Sławek Jaskułke 3YO  Anna Golińska Gdynia ucho gazeta Świętojańska Metropolia

Sławek Jaskułke 3YO. Foto: Anna Golińska

Perkusista Krzysztof Dziedzic to absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach. Zadebiutował na festiwalu Jazz Jambore'94 z Big Bandem prowadzonym przez Andrzeja Zubka. Kilkukrotny laureat międzynarodowego konkursu Jazz Juniors w Krakowie. Na festiwalu Jazz nad Odrą'97 laureat nagrody indywidualnej. Współpracuje głównie z: Tomaszem Szukalskim, Wojtkiem Karolakiem, Piotre Wojtasikiem, Januszem Muniakiem, Adamem Pierończykiem oraz Michaelem Donato, Davidem Murrayem i Tuno Otenel'em.

Kontrabasistą tria jest Krzysztof Pacan. Ma 21 lat, a za sobą współpracę i koncerty z czołówką polskiego jazzu, m.in. M. Sikałą, J. Muniakiem, M. Bałatą, L. Możdżerem.Ma za sobą też trasę koncertową z Michałem Urbaniakiem w Stanach Zjednoczonych. Na stałe współpracuje z zespołem Zbigniewa Namysłowskiego.

Ikenga Drummers, czyli pozytywna energia

Niestety nie mogliśmy zobaczyć występu Jacka Kuleszy, który wcześniej w ramach festiwalu wystąpił w Parlamencie. Natomiast już w końcowej fazie koncertu przygotowali się bębniarze Larrego, którzy grają na sporządzonych przez siebie instrumentach. Każdy z wykonawców miał około 30 minut, w których mógł zaprezentować siebie. Każdy występ był rozdzielony około 10 - minutową przerwą, w czasie której Filip Gałązka rozgrzewał publiczność. Już po pierwszym utworze Ikenga Drummers czuć było pozytywną energię płynącą ze sceny. Larry OK Ugwu zachęcał po pierwszej piosence wszystkich do podejścia pod scenę i wspólnego tańca. Muszę powiedzieć, że jak na godzinę 18 udało mu się świetnie rozgrzać publiczność, co dało na chwilę oddech od muzyki jazzowej aż do samego końca koncertu i występu Wojtka Staroniewicza. Poza Larrym na scenie pojawił się też współprowadzący imprezę Przemek Dyakowski na saksofonie. Poza nimi wymienić należy Tomka Lipskiego - śpiew, konga, dżembe; Tomka Dobiesa - kongi i przeszkadzajki; Grzegorza Welizarowicza - śpiew i dżembe oraz Alexa Schroedera – śpiew i przechadzajki. Larry występował też wcześniej na festiwalu w formacji Biafro. Podstawą Ikenga jest rytm i wesoła muzyka, wydawać by się mogło z okręgu Nigerii. Na pewno zaskoczyły wszystkich pod koniec polskie pieśni. To był wystrzał na zakończenie i sympatyczne pożegnanie z pomysłodawcą festiwalu na scenie. Przemek Dyakowski tak podsumował występy:

Według mnie Trójmiasto już jest metropolią. Ale oczywiście trzeba o tym przez cały czas przypominać. Tyle koncertów w trzech tak ważnych klubach to niezwykła rzecz, super będzie usłyszeć i zobaczyć te wszystkie grupy. Przy tak ogromnej ilości występujących problemem mogą być przestoje i opóźnienia. Tutaj kluby muszą zadbać o dobre przygotowanie strony technicznej imprezy, a artyści muszą się zdyscyplinować i nie grać za długo. A z tym ostatnim bywa różnie.

Przemek Dyakowski Larry Ok Ugwu  Anna Golińska Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Ikenga Drummers. Pierwszy od lewej: Przemek Dyakowski, w środku: Larry OK Ugwu. Foto: Anna Golińska

Oficjalna strona zespołu Ikenga Drummers

Kobiety, czyli świeżość i lekkość awangardyzująca

Faktem jest jednak, że organizacja spisała się znakomicie.Mimo godzinnej obsuwy na koniec koncertu nie było większych problemów z przypływem coraz to nowych gości domagających się coraz więcej muzyki. To zapewniła im formacja Kobiety, kiedy już brakowało osób, które czekały na występy supergwiazd. Na Metropolii chodziło o idee połączenia scen, a nie porównywanie kolejnych wykonawców. Osoby znajdujące się pod sceną bawiły się świetnie tak przy rytmie bębnów, jak i przy występie Kobiet, na którym sala zapełniła się do pełna. Lider - Grzegorz Nawrocki – wokalista postanowił wykorzystać sytuację i dał niezły popis umiejętności. Uwagę przykuły też dwie kobiety, jedna na wokalu: Marta Handschke oraz Nela Gzowska na basie ( dziewczyna na basie to juz nie trendy, ale wręcz standard – przyp. Red.). Zespół współtworzyli: Karol Pawłowski na bębnach oraz Paweł Nowicki na klawiszach. Muzyka zespołu jest często określana jako połączenie rockowej awangardy z muzyką popularną. Jak widać mimo krótkiego stażu (powstali w 1999 roku w Trójmieście), kapela nagrała już trzeci album Amnestia, a ich singiel Marcello zna chyba każdy słuchacz radia. Ich muzyka przypomina trochę Janerkę lub Komedę, ale energią pobudziła nieco osób pod sceną. Przy piosence „Czarny król” Grzegorz podziękował za zaproszenie Larremu i stanowiło to ukłon w stronę twórców festiwalu.

Kobiety Gdynia ucho gazeta Świętojańska Metropolia

Kobiety. Foto: Anna Golińska

Oficjalna strona zespołu Kobiety

Kobiety na myspace

Maszyna do mięsa

Zaraz po występie Kobiet właściwie ledwo zdążyło się podejść do baru, który obsługiwało tego dnia wyjątkowo dużo osób, to już na scenie słychać było krzyczącego ze sceny Filipa Gałązkę: Metropolia jest OK!!! (potem już głównie publiczność po swojemu dodawała: Metropolia jest zaj***) i zapowiedź kolejnego artysty. Jak powiedział Przemek Dyakowski - i miał rację – była to zapowiedź świetnego występu Maszyny do mięsa. Trudno mi samemu odnieść się do tego, co widziałem, bo wcześniej nie odwiedzałem koncertów Chlupotu mózgu, ale po tym, co widziałem, naprawdę warto było przyjść na Metropolię. Dr.Jahkill z kolegami dał niezły popis szokującego jazz’gotu, który wprawił umysły tłumu, który nagle zaczął pogować, w jakąś nieznaną mi bliżej formę ekstazy. Muzyka krążąca wokół tajemniczej granicy między folkiem, a punkiem, wypełniła doskonale czas i nie gryzła się specjalnie z następnym wykonawcą reggae. Podstawą Chlupotu mózgu są: Jackson Staniszewski III (ex Biafra, obecnie – the Plemniors), Grzegorz Welizarowicz (ex. Ego, obecnie – Mordy i Ikenga Drummers), Bartek Adamczak (ex. Ego, obecnie – Mordy), Patrycja Kujawska (skrzypaczka, aktorka i tancerka trójmiejskich oraz angielskich teatrów tańca), Tomasz „Kwayah” Szymborski (ex. Biafra, obecnie – Brygada Kryzys, Transistors, the Plemniors), Przemek Dyakowski (saksofonista Ramy 111, ex. Biafra, obecnie – Ikenga Drummers) oraz od czasu do czasu saksofonista Wojtek Staroniewicz. Na koniec chciałem zaznaczyć, że ta muzyka, mimo że zmierza w kierunku punk-rocka, to opiera się na motywach jazzowych i improwizacji muzyków, a ekspresja instrumentalistów tworzy wyjątkową formę przedstawienia performance. Aktualnie do udziału w zespole, oprócz lidera, przyznają się: Kva Jah Man - bass & Michał -Gos-drums & Irek Wojtczak – sax.

Maszyna do mięsa. Mariusz Hekselman  Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Maszyna do mięsa. Foto: Mariusz Hekselman

Majestic – to idzie młodość

Kolejną odsłoną festiwalu był młody zespół Majestic. W październiku wrócili z Power Of Trinity po zachodniej Polsce. Początkowo było ich czterech, a poznali się w harcerstwie, gdzie razem spędzili parę lat: Adaś (perkusja), Przemas (bas), Micha (trąbka, wokal) i Artur (gitara, wokal). Miłość do reggae i ska doprowadziła ich do wygranej na Ostróda Reggae Festiwal, po czym nagrali debiutancki album „Roop rege”. Do zespołu dołączył Janek na klawiszach oraz Puzon (wiadomo) oraz Grzesiu (saksofon). Majestic. Mariusz Hekselman  Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Majestic. Foto: Mariusz Hekselman

Strona domowa zespołu Majestic

Głośno, głośniej, Lipali

Osobiście nie mogłem już się doczekać występu Lipali, który jak zwykle dał najgłośniejszy koncert. Wtedy poznałem na własnej skórze jedną z możliwych etymologię nazwy gdyńskiego klubu. Można było naprawdę ogłuchnąć, stojąc przy głośnikach, choć nie przeszkadzało to w odbiorze. Właśnie taka muzyka Tomka "LIPY" Lipnickiego - vocal, git Łukasza Jeleniewskiego - dr, perc, Adriana "QLOSA" Kulika – bass wymagała specjalnego nagłośnienia. Klub zamienił się w arenę oraną twardym wokalem Lipy każdorazowo, kiedy lider Illusion dochodził do głosu. Nowy materiał trójmiejsko-bytomskiej formacji Lipali nawiązuje do źródeł muzycznych fascynacji lidera. Mamy więc do czynienia z ciekawą mieszanką psychodeliczno - corowo - grungową, pełną poszarpanych, mrocznych melodii, które paradoksalnie składają się na całkiem spójną całość. Materiał zawarty na nowej płycie „Bloo” jest głęboko osadzony w stylistyce stricte rockowej, nawiązującej raczej do klasyki tego gatunku i niewiele ma wspólnego z tak modnym obecnie brzmieniem spod znaku new metal. Klasyczny jest również skład, bowiem Lipali to świetnie uzupełniające się hendrixowskie trio, działające w myśl starej jak świat teorii brzytwy Ockhama stawiającej prostotę i oszczędność formy oraz treści ponad bezsensowną kakofonię.

Lipali Piotr Wyszomirski Gdynia ucho gazeta Świętojańska Metropolia

Lipali. Foto: Smukły.

Lipali na myspace

Blenders, czyli powrót wesołego grania

Dobrze się stało, że Urbańscy i Meyer zeszli się znowu. Blendersi są zespołem unikalnym i szkoda by było, by ta ciekawa karta nie tylko w trójmiejskiej muzyce, wypadła z talii. Zaczęli "Ciągnikiem" i od początku i przez następne 5 kawałków sala bawiła się świetnie, co zresztą możecie zobaczyć i usłyszeć na filmikach.

Blenders Mariusz Hekselman Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Tomek Urbański, Blenders. Foto: Mariusz Hekselman

Nieoficjalna strona zespołu Blenders ( oficjalna w budowie)

Mordy, czyli dziwne akordy

Kolejnym zespołem, który wystąpił w Uchu, były Mordy powstałe w 1994 w Sopocie z inicjatywy Grzegorza Welizarowicza, Tomasza Bergmanna oraz perkusisty Tomasza Rogosia. W latach 1996-2006 zespół wydał 4 płyty CD (Normalforma, Zapiski ze Strychu, Of Fruits, Antrology). W roku 2000, po nagraniu Normalformy, Rogoś odszedł a jego miejsce zajął były perkusista Ego Bartłomiej Adamczak. W latach 2003-2006 w zespole występował Wojciech Jachna - trąbka (obecnie Sing Sing Penelope, Contemporary Noise Quintet). Z końcem 2006 roku zespół zreformował się i aktualnie występuje jako power-trio. Oto skład zespołu, który wystąpił w Uchu: Bartłomiej Adamczak - perkusja; Marcin Zabrocki – klawisze i Grzegorz Welizarowicz – głos, bas.

Mordy. Mariusz Hekselman Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Mordy. Foto: Mariusz Hekselman

Pierwsze fascynacje zespołu to noise, muzyka elektroniczna i rock alternatywny. Z czasem poszerzyli zainteresowania o jazz, dub, lo-fi i współczesną improwizację. Grają współczesną muzykę awangardową, przekraczającą granice gatunkowe. Stąd termin Off Roots, którego używają dla określenia tego, co grają. Muzyka zespołu łączy transowe numery gitarowe, oparte na afrobeacie i funku, krótkie utwory rockowe, ambient, acid jazz, space kraut, itp. Porównywano ich do min.: Captaina Beefhearta, Can, Pop Group, Henry Cow, Velvet Underground, grup skupionych wokół wytwórni Constellation, nawet do Franka Zappy.

Oficjalna strona zespołu Mordy

The Glennskii's, czyli Glenn again

Po nich wystąpił The GlennSkii’s, czyli kolejna formacja Glenna Meyera. Glenn to człowiek-instytucja w trójmiejskim środowisku muzyczno-bohemicznym. Warto zapoznać się bliżej z wesołym Teksańczykiem:

Strona Glenna Meyera na myspace

Kanał Glenna na YT

Glenn tworzy m.in. muzykę Break-Beat, Nu-Jazz, Funk, Acid-Jazz oraz Big-Beat, choć osobom mniej obeznanym w temacie więcej powie dyscyplina muzyki Drum’n’Bass. Jego nowy projekt indywidualny to trudny do zdefiniowania pod względem kategorii muzycznej styl funky naszpikowany samplami, który jest powiązany z break-beat, big-beat, electronica, „audiophilia”, „leftfield” i nu-jazz. Aby pomóc w lepszym zrozumieniu tego stylu możemy podać przykłady takich artystów jak Bran Van 3000, Freddie Fresh, Beck, Moby, Fatboy Slim, Coldcut, Jacknife Lee, Beastie Boys.

Swój występ rozpoczęli od znanego utworu Manu Chao „King of the Bongo”, który mieliśmy okazję usłyszeć w oryginalnej wersji na Heinekenie. Ich koncerty znane są z wyśmienitej zabawy. W ich trakcie muzycy aż kipią energią, a to udziela się wszystkim obecnym. Nie inaczej było w Uchu.

Glennski's. Mariusz Hekselman Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Glennski's. Foto: Mariusz Hekselman

Strona The Glennskii's

Dick4Dick, czyli Monty Python w stylu disco punk

Po tym występie nastąpiła całkowita odmiana klimatu a właściwie na scenę weszło kilku muzyków, na widok których tłum oszalał. Dick4Dick bo o nich mówię po raz któryś z kolei w minionym roku był odkryciem festiwalu. Zespół przeciwieństw a jednak przyciągający i pociągający zarazem. Pisano o nich Monty Python w stylu disco punk. Nikt nie wie jak jest naprawdę. Chyba polska scena rockowa potrzebuje oddechu i stanowi go z jednej strony gdyńska Apteka, a z drugiej Dicki. Na pierwszy rzut oka gdański zespół Dick4Dick to jeden wielki żart - czterech dorosłych facetów uprawiających dziwne karaoke, z przerabianiem znanych hitów na piosenki z seksualnym podtekstem. W rzeczywistości grupa uprawia inteligentne szyderstwo z symboli i schematów popkultury. Pojawiają się w srebrnych, kosmicznych kombinezonach, z bajecznym makijażem i budzącymi grozę tatuażami (wykonanymi kolorowymi flamastrami). Wszystko dopasowane jest do oficjalnej wersji historii zespołu, czyli opowieści o grupie przybyszy z kosmosu: Nygga Dicku, Dicku Dexterze, Bobby Dicku i Wet Dicku Juniorze. Do tej inscenizacji dochodzi oprawa graficzna Monsieur Zupika, czyli Maciej Szupicy, który niedawno otrzymał Yacha za scenariusz klipu do piosenki Kukiza i Piersi. Jego video-art. Można było oglądać w tym samym czasie na telebimie zawieszonym nad sceną. Mistrzowie autokreacji zachwycili i wiadomym jest, że są w doskonałej dyspozycji. Określiłbym ich występ jako wystrzał i petardę noworoczną, która odpalona została już w Sylwestra bo po północy 31.12.

Dick4Dick Gdynia ucho gazeta Świętojańska Metropolia

Dick4Dick Foto: Mariusz Hekselman.

Oficjalna strona zespołu Dick4Dick

Dick4Dick na myspace

Tymon i Transistors

Około 0:30 na scenę wszedł Tymon Tymański - kompozytor, multi-instrumentalista, autor tekstów, felietonista, prozaik wraz z zespołem Transistors. Chyba najbardziej znany poprzez swoją działalność wielu zespołach trójmiejskich również dał czadu nie odstępując swoim kolegom mimo późnej już godziny. Najważniejsze jednak, że publiczność i w tym wypadku dopisała, a występ wyraźnie się podobał. Tymon w roku 1988 założył Miłość, najważniejszy zespół polskiego jazzu następnej dekady. Wpierw free jazzowa, po odejściu Mazzolla i Tomasza Gwincinskiego (Łoskot), Miłość z Mikołajem Trzaską, Maćkiem Sikałą, Leszkiem Możdżerem i Jackiem Olterem w składzie święciła triumfy na klubowych scenach i w corocznych ankietach aż do końca lat 90-tych. Została czterokrotnie z rzędu wybrana najlepszym akustycznym zespołem jazzowym roku i ogłoszona najciekawszą grupą dekady (ankiety czytelników i krytyków Jazz Forum). Miłość, rozwiązana w lecie 2002 roku, nagrała w sumie siedem albumów, w tym trzy z udziałem legendarnego amerykańskiego trębacza Lestera Bowiego . W międzyczasie w 1992 roku Tymański założył grupę Kury, w składzie której znaleźli się m. in. wybitny perkusista Jacek Olter oraz znakomity gitarzysta Piotr Pawlak (wcześniej: Bielizna). W szeregach Kur na przestrzeni 11 lat działalności pojawili się również Anka Lasocka (Kobiety), klarnecista Mazzoll, Jacek Stromski (Apteka, Skakanka, Groovekojad), Rory Walsh (Medicine Sunday) oraz Kuba Staruszkiewicz (Pink Freud). Grupa nagrała trzy płyty, maksi-singiel oraz jeden oficjalny bootleg koncertowy. Szczególnie druga płyta Kur, głośny „P.O.L.O.V.I.R.U.S”, cieszyła się wielką estymą polskich słuchaczy i krytyków oraz nagrodzona została szeregiem nagród (m. in. Fryderyk 1998). Po rozwiązaniu Kur w grudniu 2003 roku, Tymański skoncentrował się na dwóch nowych projektach i aktywności studyjnej. Za muzykę z albumu „Wesele”, ścieżkę dźwiękową głośnego i obsypanego trofeami filmu Wojtka Smarzowskiego o tym samym tytule, Tymański otrzymał nagrodę Polskiej Akademii Filmowej Orzeł 2005 oraz Złotą Kaczkę czasopisma „Film”. Obecnie Tymański z zespołami oraz Piotrem Pawlakiem jako producentem pracują nad nową płytą Transistorsów oraz TYMAŃSKI YASS ENSEMBLE.

Przemek Dyakowski Mariusz Hekselman  Gdynia Ucho Gazeta Świętojańska Metropolia

Przemek Dyakowski. Foto: Mariusz Hekselman

Strona Tymona Tymańskiego

Robert Brylewski, czyli żywa legenda

Choć festiwal trwał już ponad 9 godzin, to jednak wielu gości festiwalu, jak np. Leszek Możdżer, czekało na ostatnią gwiazdę wieczoru. Przed nią zagrał jeszcze legendarny Robert Brylewski znany m.in. z zespołów Brygada Kryzys, Izrael czy Armia, jeden z kilku najważniejszych artystów całej polskiej kultury ostatniego ćwierćwiecza. Od końca lat 90-tych poszukiwał i współtworzył efemeryczne projekty: The Users (ze Świetlickim, Tymańskim, Olterem, Kurtisem i Trzaską), Dyliżans czy Poganie (grupa założona przez Brylewskiego i Tymańskiego). Jego wczesne dokonania muzyczne z przełomu lat 70. i 80-tych XX wieku (Kryzys oraz Brygada Kryzys założona z Tomkiem Lipińskim z Tiltu) stanowią klasykę polskiej muzyki niezależnej. Wiele piosenek z tego okresu jest do dziś coverowanych przez znane zespoły rockowe, np. Pidżama Porno, Kazik Na Żywo czy Maleo Reggae Rockers. Brylewski wielokrotnie występował gościnnie w wielu zespołach, m.in.: Deadlock, Immanuel czy Marionety. Jego obecność na Metropolii jest nieprzypadkowa – gra z wieloma muzykami trójmiejskimi, a od pewnego czasu również mieszka we Wrzeszczu. Miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś zerwie się do lotu – historia r'n'r zna wiele wielkich powrotów – miejmy nadzieję, że cud zdarzy sie i w Trójmieście – wszak to kolebka.

Strona Roberta Brylewskiego

Wojtek Staroniewicz, czyli finał finału

Na zakończenie zainstalował się Wojciech Staroniewicz, niedawny gość Ucha, o którym pisaliśmy przy okazji koncertu

Wojciech Staroniewicz & Agnieszka Ledóchowska. African Sound & Visual Project

„Najbardziej melodyjny polski saksofonista”. Grał na głównych scenach Jazz Jamboree i Warsaw Summer Jazz Days, poprzedzając koncerty Kenny'ego Garretta, Chicka Corei i Davida Sancheza. Jest jedynym polskim saksofonistą, który zakwalifikował się do półfinału Międzynarodowego Konkursu Improwizacji Jazzowej w Waszyngtonie. Jako lider i sideman gra na wielu europejskich scenach jazzowych. Bierze udział w projekcie Fantazja Polska Włodzimierza Nahornego, od wielu lat współpracuje z norwesko-polską grupą Loud Jazz Band. Realizuje wspólny projekt z norweskim pianistą Helge Lienem. W ostatnich latach koncertuje jako solista z Polską Filharmonią Kameralną Sopot Wojciecha Rajskiego. Także jako solista, z okazji 100-lecia Sopotu bierze udział w koncercie Cztery pory roku - wiosna. Wykonuje tam napisany przez siebie specjalnie na tę okazję utwór na orkiestrę kameralną i zespół jazzowy. Gra solowe improwizacje w musicalach „Porgy and Bess” i „The Witness” w reżyserii Ryszarda Ronczewskiego. Staroniewicz otrzymał nominację do nagrody Prezydenta Miasta Sopotu Sopocka Muza 2001. Jest twórcą autorskich projektów muzycznych: „Karambola”, „Quiet City”, „Hand – made” i „Conversession”.

Strona Wojtka Staroniewicza

Podsumowując w dwóch słowach – impreza przyciągnęła tłumy żądnych emocji trójmiejskich fanów muzyki niezależnej, jak i teatrów (Sopocki Sfinks). Okazuje się, że Trójmiasto jest warte odwiedzenia ze względu na niezwykłe bogactwo kultury jakim dysponuje. Uważam, że impreza ma szansę zostać cykliczną i odbywać się co roku. Organizacja nie zawiodła w żadnym momencie, a wykonawcy zebrali się w okresie miesiąca dla szczytnej idei jaką jest promowania kultury Trójmiasta. Przy okazji była to okazja do zapoznania się z trójmiejskim stanem posiadania . Po kilkunastogodzinnym koncercie Sylwester wypadł bardzo kameralnie ze swoimi wystrzałowymi petardami. Prawdziwą petardę kulturową miałem okazję przeżyć na własne oczy i uszy w gdyńskim Uchu.

Metropolia jest Okey, Ucho, 30/31 grudnia 2007

Więcej o koncertach i muzyce w Gdyni w dziale Gdynia muzyczna


Powiązane artykuły

- 31.12.2007 Metropolia jest okey w Uchu cz.1, 30 grudnia 2007 foto by Smukły

- 31.12.2007 Metropolia jest Okey w Uchu cz.2, 30 grudnia 2007 foto by Anna Golińska

- 01.01.2008 Metropolia jest okey w Uchu cz.3, 30 grudnia 2007 foto by Mariusz Hekselman

- 01.01.2008 Metropolia jest okey w Uchu cz.4, 30 grudnia 2007 foto by Mariusz Hekselman

- 02.01.2008 Metropolia jest zaj*** - relacja filmowa !