Akrostych na cześć nowego prezydenta
Wybraliśmy szlachciurę-rzekłbym-pełną gębą.
Yacht-Club, łowy z nagonką, najlepiej na kaczkę.
Bon-moty, po nich uszy i żołnierzom więdną,
Rubaszny dowcip, w maglu bawi każdą praczkę.
A
A jakie ma PO-parcie głów koronowanych.
Lapońskiej, czy belgijskiej księżniczki jest krewnym.
I ta miłość do niego Baracka Obamy,
Śmiem przypuszczać; znów widzi nas mięsem wojennym.
Ciemnogród i ja- przyznam- przeciw niemu byłem
I tego jak choroby się wstydliwej wstydzę.
Europa przecież same o nim rzeczy miłe
Opowiada i tylko ja go czarno widzę.
„Samokrytykę składa?” -zanim zapytacie-
„Łaknie może zaszczytów, albo przypił strasznie?”
Akrostych ten uważnie, proszę, przeczytajcie.
Więcej o humorze i satyrze
