Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




CBA tropiło Janusza Kaczmarka u wróżki

Opublikowano: 12.06.2010r.

Świece i karty. Przy stole agent CBA. Z drugiej strony wróżka. Pada seria pytań o Janusza Kaczmarka. Zadowolony z odpowiedzi agent płaci z operacyjnych pieniędzy i wychodzi. Dziennikarze Radia ZET i "Gazety Wyborczej" ujawniają operację służb specjalnych, która budzi zdumienie i niedowierzanie.

 

To historia, gdy ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek znalazł się w kręgu osób podejrzewanych o spalenie akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. 27 lipca 2007 roku funkcjonariusz CBA pojawił się w gabinecie jednej z warszawskich wróżek. Przedstawił się jako siostrzeniec ciotki Honoraty, która ma przyjaciela Janusza. Chodziło oczywiście o Honoratę i Janusza Kaczmarków. Funkcjonariusz poprosił jasnowidza o to by z dat urodzenia odczytał zależności między tymi osobami i opisał jaką osobą jest Janusz i co będzie robił. To co usłyszał opisał w notatce służbowej, którą przekazano do departamentu śledczego CBA.

Wróżka wywróżyła, że Janusz jest inteligentny, ma szerokie kontakty w Rosji, robi interesy za granicą i w sierpniu 2007 będzie miał kłopoty sądowe. To akurat były prorocze słowa bo 8 sierpnia Kaczmarek został zdymisjonowany, a pod koniec sierpnia zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW. Agent CBA za te informacje zapłacił wróżce z funduszu operacyjnego. Jakie były dalsze losy tych kluczowych informacji nie udało się ustalić.
Dotarliśmy do wróżki u której był funkcjonariusz CBA. Nie było to trudne, bo jest znaną osobą w tym środowisku. Przyjmuje w mieszkaniu na trzecim piętrze, w bloku. Na klientów czeka głęboki fotel. Na stole palą się świeczki i leżą karty ze znakami runicznymi. Wróżka wizyty agenta CBA sobie nie przypomina. "Z zasady nie ujawniam z czym przychodzą do mnie moi klienci. Nie wiem kim są i wcale mnie to nie interesuje" - wyjaśnia.

Sprawa wywołuje zdumienie wśród naszych rozmówców. "Słyszałem plotki na ten temat ale nie chciało mi się w nie wierzyć. Jeśli jest to prawdą, to pokazuje jakich ludzi przyjmowano do pracy w CBA " - mówi poseł z sejmowej komisji śledczej do sprawy nielegalnych nacisków Robert Węgrzyn. "Nie znam tego przypadku. Obecnie Centralne Biura Antykorupcyjne na pewno z takim metod nie korzysta. Są one bardzo niewiarygodne" - komentuje rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Sam Janusz Kaczmarek nie kryje zdziwienia. "Jeżeli prawdą jest, że funkcjonariusze CBA zasięgali informacji u wróżki, to ja już wiem dlaczego postawiono mi zarzuty. Widocznie jasnowidz stwierdził, że tak powinno być" - mówi były szef MSWiA.

To nie jedyny przykład niekonwencjonalnych metod śledczych jakie stosowano do tropienia sprawców przecieku z akcji CBA. W sierpniu w kręgu podejrzeń oprócz szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, Komendanta Głównego Policji Konrada Kornatowskiego znalazł się też biznesmen Ryszard Krauze. Agencji służb chcąc wręczyć mu wezwanie do prokuratury, wybrali się za granicę. Jedna grupa funkcjonariuszy ABW pojechała szukać biznesmena do Szwajcarii. Druga udała się na Sardynię, gdzie swoją posiadłość ma Jan Kulczyk. Zakładano, że Krauze może chcieć spotkać się z Kulczykiem. Jakie było zdziwienie agentów ABW, kiedy na wzgórzach okalających posiadłość Kulczyka, na jednym z drzew nakryli agentów CBA. To można sobie tylko wyobrazić.

Sprawa zagranicznych wyjazdów agentów ma jednak całkiem poważny finał. Postępowanie w sprawie nieprawidłowości związanych z wyjazdami przedstawicieli naszych służb specjalnych prowadzi Prokuratura w Płocku. Sprawa jest tajna. Nieoficjalnie wiadomo, że agenci nie mieli prawa prowadzić akcji specjalnej na terenie obcego kraju, bez poinformowania jego służb.

Za: RadioZET