Nikt nie spodziewał się takich tłumów. Późna godzina rozpoczęcia uroczystości, niedzielny, chłodny wieczór oraz ponad półgodzinne opóźnienie, nie zniechęciły licznie zgromadzonych przy rondzie na skrzyżowaniu ulic Bitwy pod Płowcami i Polnej w Sopocie. Niektórzy przyszli z ciekawości, inni znaleźli się tutaj przypadkiem.
- Mieszkam tu w pobliżu i dowiedziałem się o odsłonięciu tablicy, więc przyszedłem zobaczyć co się dzieje. Powiedzieli mi o tym zresztą moi teściowie, że jest nadanie imienia ronda. Czemu przyszedłem? Z czystej ciekawości, lubię wiedzieć co dzieje się w mojej okolicy – tłumaczył pan Tomek, mieszkaniec pobliskiego domu.
Większość zgromadzonych przyszła jednak złożyć hołd pamięci marszałka Macieja Płażyńskiego.
- Jestem tutaj na urlopie w sanatorium. Razem z koleżanką dowiedziałyśmy się, że będzie odsłonięcie tablicy imienia Macieja Płażyńskiego. Chcemy to zobaczyć, bo żeśmy go darzyły dużym szacunkiem. Po prostu oddać cześć jego pamięci – powiedziała Maria Kropicka, kuracjuszka pobliskiego sanatorium, przed rozpoczęciem uroczystości.
Marszałek o nas pamiętał
Na samej uroczystości odsłonięcia tablicy pojawiła się żona tragicznie zmarłego marszałka Elżbieta Płażyńska, rodzina Arama Rybickiego, prezydent Sopotu Jacek Karnowski oraz arcybiskup Tadeusz Gocłowski.
- Dzisiaj spotykamy się tutaj, na tym rondzie w Dolnym Sopocie, żeby przypomnieć, że dwadzieścia lat temu Maciej Płażyński został pierwszym Wojewodą Gdańskim w demokratycznej Polsce. Od tych dwudziestu lat mieliśmy okazję współpracować. Maciej Płażyński szybko zrozumiał potrzeby samorządu, stał się jego ambasadorem w rządzie polskim. Zrozumiał, że potrzeba im własności, majątku żeby się rozwijać. Rozumiał również ile znaczy ochrona środowiska. Dokładał wszelkich starań żebyśmy mogli pozyskać środki z funduszy na poprawę czystości wód nieopodal leżącej Zatoki Gdańskiej. Potem już jako Marszałek Sejmu również o nas nie zapominał. Pomógł nam, razem z księdzem arcybiskupem przejąć Hipodrom, na którym potem był Ojciec Święty. Niestety zabrakło go dzisiaj na Placu Piłsudzkiego, na mszy beatyfikacyjnej księdza Popiełuszki, w Piekarach Śląskich na dorocznej pielgrzymce mężczyzn. Miejmy nadzieję, że to miejsce, które jemu poświęcamy będzie nam zawsze przypominało, że on był tutaj razem z nami – powiedział podczas uroczystości Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Piękne piętno
Swojego wzruszenia z obecności tylu ludzi na uroczystości odsłonięcia tablicy ronda imienia Macieja Płażyńskiego, nie potrafiła ukryć jego żona Elżbieta.
- Mój mąż mocno był związany z Sopotem. W swojej działalności miał zawsze na względzie dobro tego miasta i jego rozwój. To miasto odcisnęło również piętno na jego życiu osobistym. Jego życiu, a także na moim życiu. Ale to piętno jest piękne. Tutaj poznaliśmy się, tutaj razem studiowaliśmy w jednej grupie studenckiej, tutaj zaczął się nasz związek. Cieszę się też, że to rondo jest na granicy Sopotu i Gdańska, które to miasta były mu bardzo bliskie. Granica nie musi koniecznie dzielić może też łączyć. Mój małżonek w życiu publicznym zawsze kierował się tą zasadą, by działać ponad podziałami. To było jego polityczne credo – powiedziała wzruszona Elżbieta Płażyńska.
Człowiek wartości
Słowa uznania o tragicznie zmarłym marszałku oraz szacunek pamięci jaką wobec swoich mieszkańców kultywuje Sopot, wyraził arcybiskup Tadeusz Gocłowski.
- Maciej Płażyński był człowiekiem, którego się czasami określało człowiekiem wartości. Kiedy były problemy polityczne zawsze mówił, że dla mnie ważna jest sprawa wartości z których nigdy nie zrezygnuję. Trzeba przyznać, że miasto podjęło już decyzję w sprawie marszałka, pana Rybickiego, prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To pięknie, miasto pamięta o tych którym jest zobowiązane okazywać wdzięczność – powiedział arcybiskup Gocłowski.
Po złożeniu kwiatów i poświęceniu ronda zakończono uroczystość. Odtąd rondo na skrzyżowaniu ulic Bitwy pod Płowcami i Polnej w Sopocie, będzie nosić imię Marszałka Sejmu RP Macieja Płażyńskiego.