Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Aleksandra Rzewuska
(ostatnie artykuły autora)

"Wydaje się bowiem, że piszemy nie palcami, lecz całą swą osobą. Nerw, który zawiaduje piórem, okręca się wokół każdego ...

Dwugłos: majowe

Opublikowano: 02.06.2010r.

Jedna sesja, dwa punkty widzenia. Zapraszamy na felietony radnych, którzy jak zwykle niebanalnie komentują rzeczywistość.

 

 

 

 

 

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski*

 

Motocykle, NGOSy i partycypacja czyli po majowej sesji

 

 

 

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

Mam kłopot, bo chcąc podzielić się z Państwem podzielić wrażeniami po ostatniej sesji rady miasta, stoję przed dylematem, czy osią tych rozważań winny być kwestie najważniejsze, czy też te, które wywołały największe emocje tudzież dyskusje. Trudno bowiem uznać, że najistotniejsze z perspektywy gdynian były regulacje związane ze zwolnieniem lub nie motocykli z opłat za parkowanie w ramach strefy płatnego parkowania, a to właśnie te kwestie zajęły największą część sesji i to dyskusja nad nimi trwała najdłużej i zaangażowała największe grono dyskutantów, w tym autora niniejszego felietonu. Uczciwie jest zatem napisać parę zdań o tej kwestii, choć mam poczucie, że wszystko, co można, zostało już powiedziane i napisane a i media się nasyciły tematem. Zatem, ograniczę się do dwóch wątków.

Pierwszy to ten, że w ocenie mojej i kolegów z „Samorządności”, kluczową kwestią jest ta, że zaproponowane zwolnienie motocyklistów z opłat za parkowanie, jest pomysłem złym, bo sprzecznym z ideą i celami utworzenia SPP. Skoro celem było uzyskanie większej dostępności miejsc parkingowych poprzez wymuszenie rotacji pojazdów, co z kolei stymulowane jest przez konieczność wnoszenia opłat, to zwalnianie z tych opłat sprzyja sytuacji dokładnie odwrotnej. Można zająć miejsce parkingowe, a ponieważ to zajmowanie nie wiąże się z żadnymi kosztami, nie ma mechanizmów sprzyjających do racjonalizacji korzystania z takiego miejsca – pojazd może spokojnie stać tak długo, jak właścicielowi się zamarzy, blokując możliwość zaparkowania innym. I to, czy ktoś owe miejsce zajął motorem, małym fiatem czy hummerem, nie ma wielkiego znaczenia – opłata jest za zajmowane miejsce postojowe, nie jest zaś karą czy nagrodą za pojemność silnika albo status finansowy właściciela. A powodów do promowania akurat właścicieli motocykli szczególnie nie ma – ani to rozwiązanie ekologiczne, ani ciche, ani zarezerwowane dla najuboższych, wreszcie – rzadko kiedy podstawowy i jedyny środek transportu.

Drugi wątek, to oczywiście perspektywa roku wyborczego. Całkiem spore, dwunastoletnie doświadczenie radnego pozwala mi na dokonywanie pewnych porównań i analogii, w szczególności tych dotyczących cykli wyborczych i zachowań radnych opozycyjnych w przededniu wyborów. Muszę zatem przyznać, że mamy do czynienia z klasyką gatunku. Scenariusz zawsze jest taki sam: szlachetni obrońcy uciśnionych mieszkańców, niestety pozostający z nieznanych powodów w opozycji, wnoszą kolejne projekty uchwał zwalniających mieszkańców z czegoś, dających im jakieś bonifikaty, proponujących dodatkowe uprawnienia lub możliwości, a źli i pazerni radni mający z nieznanych powodów większość w radzie, te słuszne i zbawienne propozycje odrzucają. Na sesji płomienne mowy obrońców ludu i chłodne wywody uciskaczy, potem jeszcze kilka wypowiedzi do TV i mediów drukowanych, zajawka w necie i … czekamy do kolejnej sesji. Ciekawe, co tym razem zaoferuje lokalny Janosik? Pamiętam sesje broniące uciskanych kupców protestujących przeciwko planom dopuszczającym powstanie marketu, pamiętam też licytacje, kto zaproponuje większe bonifikaty dla spółdzielców wykupujących swoje mieszkania – wszystko w imię tej samej zasady: zaproponujmy rozdanie czegoś lub zwolnienie z czegoś – i tak nie przejdzie, ale inni będą musieli się tłumaczyć, czemu są tacy niedobrzy, a my, dramatycznie będziemy pytać, dlaczego władza jest przeciw mieszkańcom. Mamy zatem realizowany stary, sprawdzony scenariusz (czy skuteczny, warto zapytać realizatorów jego wydań sprzed 4 i 8 lat). Tym samym tropem próbują iść organizatorzy dziwnych spotkań pt „nie sprzedawać Dalmoru” liczących na to, że wizją spisku samorządu i władz centralnych, chcących wspólnie uwłaszczyć się na mającym świetne perspektywy gigancie połowów dalekomorskich, przyciągną rzesze nowych fanów. Pozostaje życzyć powodzenia, bo cóż więcej można zrobić…

Cóż jeszcze warto wspomnieć w kontekście ostatniej sesji? Myślę, że uchwalenie przez radę Wieloletniego Programu Współpracy Miasta Gdyni z organizacjami pozarządowymi, w spójny i kompleksowy sposób określający cele, ramy i kanony tej współpracy. Warto zwrócić uwagę na coraz większe kwoty przekazywane organizacjom i na spektrum zadań, realizowanych obecnie przez NGO’sy, nie tylko w formule pojedynczych zadań, ale także kontraktów na prowadzenie placówek (chociażby Biuro Porad Obywatelskich czy Dom Dziecka). Wiele w tym zakresie pozostaje do zrobienia, choćby w zakresie wspierania działań nakierowanych na rodzinę (ale nie dysfunkcyjną, czy wymagającą zasiłków, ale prawidłowo funkcjonującą, zasługującą na systemowe wsparcie i wzmocnienie funkcji i potencjału).

No i ostatnia kwestia, to zasygnalizowane przez radnego Andrzeja Kieszka, Przewodniczącego Komisji Statutowej RM, wniesienie przez klub „Samorządność” projektu uchwały dotyczącej obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej, który, mam nadzieję, po przepracowaniu przez komisję, będziemy mogli uchwalić w czerwcu i pewnie wtedy o tym szerzej napiszę. Tym razem ograniczę się do podziękowań dla mediów, w tym także „Gazety Świętojańskiej” za impuls do działań w tym zakresie i utwierdzenie nas w przekonaniu, że warto tego typu inicjatywy promować. Na marginesie, uważam, że mechanizm tworzony przez taką uchwałę to tylko kropla w morzu, jeśli chodzi o budowę mechanizmów partycypacyjnych i myślę, że będziemy inne również proponować, niekoniecznie na forum rady miasta, gdyż niektóre realizowane powinny być na zupełnie innym poziomie szczegółowości, gdzie uchwały radnych nie są wcale potrzebne i spokojnie można je i tak realizować.

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

*Zygmunt Zmuda Trzebiatowski jest radnym okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia). Reprezentuje Samorządność.

 

trzebiatowski.blox.pl

 

Dwugłos

 

Marcin Horała*

 

Motocykliści i grunty

 

Marcin Horała

Podczas ostatniej sesji moim subiektywnym zdaniem na szczególne zainteresowanie zasłużyły dwie kwestie: zwolnienie motocyklistów z opłat parkingowych oraz sprzedaż miejskich działek na terenach nie objętych miejscowym planem zagospodarowania.

O ile się orientuje to Cyryl Parkinson opisał kiedyś posiedzenie pewnego komitetu czy może zarządu firmy, który szybko bez dyskusji zatwierdził milionowe wydatki na skomplikowaną maszynerię. Ostatnim punktem posiedzenia był wydatek drobnej sumy na farbę do pomalowania jakiejś szopy. I tu rozgorzała długa dyskusja że: czemu taki kolor a nie inny, a jak mój szwagier malował dom to taniej wyszło i tak dalej.

Faktycznie istnieje taki paradoks ciał kolegialnych, że jak decyzja dotyczy skomplikowanych spraw i milionowych wydatków to większość siedzi cicho – bo nie każdy się zna na sprawach skomplikowanych a nie chce się skompromitować wypowiedzią zdradzającą ignorancję, bo ludziom nie chce się wczytywać w opasłe dokumenty, bo zakładają na wiarę kompetencję autora propozycji. A jak potem pojawia się sprawa drobna i błaha to mamy wybuch aktywności. Sprawę drobną każdy ogarnie, może nawet ma jakieś życiowe doświadczenia z nią związane – a poza tym wypada się pokazać, jako osoba aktywna, biorąca udział w pracach więc kiedyś odezwać się trzeba.

Wydaje mi się że dokładnie takie zjawisko obserwowaliśmy podczas ostatniej sesji, kiedy przy okazji zwolnienia motocyklistów od opłat rozgorzała wielka dyskusja. Tymczasem podstawową cechą problemu – zarazem rozstrzygającą dla mnie o zasadności zwolnienia – jest znikoma skala problemu. Podobno przez rok funkcjonowania strefy wystawiono motocyklistom dwa mandaty za parkowanie bez opłaty i to najlepiej obrazuje ową skalę.

A więc skoro mówimy o pojedynczych przypadkach nie wpływających na funkcjonowanie strefy parkowania jako całości – to po co się upierać przy wyrządzaniu dolegliwości tym kilku motocyklistom dziennie. A dolegliwość jest, gdyż w motocyklu po prostu fizycznie nie ma możliwości umieszczenia kwitka potwierdzającego opłatę, podobnie zresztą jak ewentualnego mandatu. Teoretycznie można dokonać opłaty SMSem, ale praktycznie wymaga to szeregu czynności – założenia konta, przelania środków – na co jest za późno w chwili gdy właśnie przyjechaliśmy do centrum i chcemy uiścić opłatę.

Wydawałoby się że sprawa drobna i oczywista – ot mała poprawka do wykonania. Co to, to nie! Zadziałała: raz doktryna o błędności wniosków opozycji, dwa opisany wyżej paradoks ciał kolegialnych – więc mogliśmy obserwować wzmożenie elokwencji radnych Samorządności broniących opłat za parkowanie jak niepodległości.

Argumentacja przeciwników zwolnienia była z grubsza rzecz biorąc dwojakiego rodzaju – raz że to problem marginalny, dwa że to „rozsadzanie” systemu płatnego parkowania.

Sorry, ale moim zdaniem osoby tak argumentujące muszą być nieco na bakier z logiką no bo jeżeli problem marginalny to może to być argument żeby się nim nie zajmować w ogóle. Ale skoro już się i tak zajęliśmy to jest to raczej – tak jak pisałem wyżej –argument żeby zwolnienia udzielić. No i przede wszystkim, jeżeli problem marginalny to nie ma mowy o żadnym rozsadzaniu systemu jako całości.

Pojawił się też argument z „wątpliwości prawnych” oparty na uchyleniu analogicznej uchwały w – o ile dobrze zapamiętałem – Gorzowie. Też nader wątpliwy. Można przytoczyć kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt, miast gdzie zwolnienia dla motocyklistów funkcjonują w najlepsze. A nawet gdyby ktoś próbował naszą uchwałę podważać na gruncie prawnym i nawet sąd administracyjny i uznał racje tego kogoś – to przecież nie stałaby się żadna tragedia. Wrócilibyśmy do poprzedniego stanu prawnego i tyle.

Tak to przebiegała dyskusja a wyniku głosowania – znając stanowiska klubowe (PO i PiS za zwolnieniem, Samorządność przeciw) – każdy może się domyślić.

Znacznie ważniejszą kwestię poruszył w swoim wystąpieniu kolega Bogdan Krzyżankowski. Otóż miasto często sprzedaje działki na terenach nie objętych miejscowym planem zagospodarowania. I – jak słusznie wskazał Bogdan – prowadzi to do poważnych niebezpieczeństw. Taka działka teoretycznie zabudowana zostanie w sposób analogiczny do zagospodarowania okolicy zgodnie z zasadami tzw. „dobrego sąsiedztwa”. Praktyka pokazuje jednak, że te zasady bywają traktowane bardzo luźno. Na Inżynierskiej doprowadziły do powstania de facto bloku przy ulicy domów jedno i dwurodzinnych. Na Bursztynowej z kolej dobre sąsiedztwo z oddaloną o kilkaset metrów przychodnią o mało co nie doprowadziło do wciśnięcia między domki jednorodzinne stacji benzynowej. Przykłady można mnożyć.

 

Jedynym dobrym rozwiązaniem tego problemu jest pokrycie całego terenu miasta obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania. Uchwalanie planów idzie jednak bardzo powoli, co wynika na pewno częściowo z kwestii proceduralnych – ale i pewnie inne czynniki są tu istotne np. braki kadrowe biura planowania. Że trzeba dążyć do przyśpieszania procesu „zaplanowania” Gdyni to rzecz oczywista – ale co zrobić w konkretnej sytuacji gdy planu nie ma a jest propozycja wystawienia działki na sprzedaż?

Bogdan proponował zablokowanie sprzedaży do chwili uchwalenia planu. Przy całym zrozumieniu do problemu jest to krok bardzo radykalny, gdyż może oznaczać zablokowanie sprzedaży setek działek na wiele lat. Z drugiej strony być może taka blokada spowodowałaby dodatkową, skuteczną, motywację do udrożnienia mechanizmu opracowywania planów?

Ja osobiście czuje się prawie przekonany, czekam jeszcze na planowaną w najbliższym czasie rozmowę na komisji z przedstawicielami wydziału architektury nt. procedur i praktyk wydawania pozwoleń na budowę. Jeżeli nie uda się rozwiać wątpliwości, ewentualnie wypracować mechanizmów ukierunkowywania sposób zagospodarowania sprzedawanych przez miasto działek – pewnie już na następnej sesji będę przeciwny sprzedaży takich działek. Na razie wstrzymałem się od głosu.

Przed nami właściwie jeszcze tylko jedna „normalna” sesja. Potem wakacje a po wakacjach ruszy kampania wyborcza. Moje osobiste odczucie – i bardzo dobrze, że kadencja się kończy. Formuła funkcjonowania rady w obecnym składzie trochę się wyczerpała – a na pewno wyczerpała moje pokłady cierpliwości i entuzjazmu do działania, czy raczej ponawiania prób działania, w takiej formule. Zmiana układu politycznego, albo co najmniej odświeżenie części obsady personalnej, byłoby wskazane.


www.horala.pl

 

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.