W pierwszym tygodniu marca Broadway zarobił na sprzedaży biletów ponad 15 mln dolarów, a w pierwszym tygodniu kwietnia już 25 mln. Im lepsza pogoda, tym więcej przyjezdnych i wyprzedanych spektakli. W porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku dochody wzrosły o 12 mln dolarów, przybyło też 2,7 mln widzów. Najmocniejsze premiery i największe sławy właśnie weszły na afisz. Wydarzeniem była premiera sztuki "Fences" Augusta Wilsona z Denzelem Washingtonem w roli głównej. Dwukrotny laureat Oscara gra śmieciarza, żyjącego w Pittsburghu w czasach segregacji. To nie pierwsze broadwayowskie doświadczenie Washingtona: debiutował tam w 1988 r., a w 2005 r. grał Brutusa w "Juliuszu Cezarze". Mówi, że teraz interesuje go teatr i reżyserowanie filmów, role ekranowe spadły na trzecią pozycję. Zdecydował się jednak na trudny test - dramat Wilsona, nagrodzony Pulitzerem, był dotąd pokazywany na Broadwayu raz, w 1987 r., i zdobył prestiżową nagrodę Tony. Nowojorscy recenzenci i widzowie bywają bezlitośni, a filmowe sukcesy nie chronią przed teatralną klapą, ale pierwsze recenzje, m.in. w "NYT", były przychylne.
Nowa taktyka teatrów
Po trzytygodniowych strajkach pracowników, które w 2007 r. rzuciły Broadway na kolana, powodując zatrzymanie spektakli i wielomilionowe straty, teatry zmieniły taktykę. Zamiast grać tę samą sztukę przez wiele miesięcy, wolą zatrudniać filmowe gwiazdy na kilkanaście tygodni. Choćby Scarlett Johansson, która rolą w "Widoku z mostu" Arthura Millera podbiła w tym roku krytyków i publiczność. Finansowym majstersztykiem jest też importowanie brytyjskich sław i hitów z West Endu. W 2008 r. Daniel Radcliffe, filmowy Harry Potter, grał główną rolę w spektaklu "Equus". Na plakacie i w kilku scenach wystąpił nago, co katapultowało sprzedaż biletów. Ekranowa sława i rewelacyjne recenzje zapewniły w 2009 r. sukces "Hamletowi" z Jude'em Law. W najważniejszym, poprzedzającym Święto Dziękczynienia, tygodniu spektakl zarobił 950 tys. dolarów, a "Steady Rain" z Danielem Craigiem vel Jamesem Bondem przyniósł w tym czasie 1,2 mln dolarów.
By zobaczyć gwiazdy na deskach teatru, widzowie są skłonni płacić po 350 dolarów. Tyle kosztują najdroższe obecnie bilety na komedię "Little Night Music" z Catherine Zeta-Jones. Do kas w tym sezonie przyciąga także nazwisko Christophera Walkena, grającego w czarnej komedii "A Behanding in Spokane", oraz Alfreda Moliny ("Była sobie dziewczyna", "Frida") w roli malarza Marka Rothko w "Red".
W ostatnich latach na Broadwayu pojawili się m.in. Katie Holmes, Jeff Daniels, Julia Roberts, Keira Knightley i Anne Hathaway. Sensacją był teatralny powrót Jane Fondy w "33 Variations" - aktorka stanęła na deskach po 45-letniej przerwie. W latach 60. dzięki sukcesom teatralnym dostrzegło ją Hollywood. Teraz tendencja jest odwrotna, także z powodu finansowych kłopotów kalifornijskich studiów. Gigantyczne firmy, takie jak MGM czy Miramax, stanęły na krawędzi bankructwa. W zeszłym roku w MGM powstał jeden film, a Miramax poszła pod młotek. Hollywood oferuje gwiazdom mniej ciekawych ról i niższe zarobki, więc akcje Broadwayu zwyżkują. Tym bardziej że w grę wchodzi nie tylko aktorskie wyzwanie, prestiż i gaże za spektakle, ale także udział w zyskach ze sprzedaży biletów.
Lek na recesję
Na Broadwayu średnio co trzecie przedstawienie staje się kasowym przebojem, ale w dobie recesji coraz gorzej radzą sobie spektakle bez gwiazd lub innych specjalnych atrakcji. Widzowie inwestują w bilety ostrożnie, więc producenci stawiają na pewniaki. W repertuarach królują mocne musicalowe marki: "Król Lew", "Billy Elliott", "Hair" czy hit bieżącego sezonu - "Rodzina Addamsów", które przynoszą około miliona dolarów tygodniowo. Rekord ustanowił "Wicked" - zarobił 2 mln w siedem dni. Tak znane tytuły nie potrzebują hollywoodzkiego splendoru. Ale twórcy spektakli coraz chętniej sięgają także po gwiazdy muzyczne. Na "Fences" przyjdą miłośnicy saksofonisty Branforda Marsalisa, który skomponował muzykę. Młodą publiczność przyciąga też "American Idiot" - grane od tygodnia widowisko z utworami punkowej grupy Green Day. Przebojem jesieni ma być "Next Fall" wyprodukowany przez Eltona Johna.
Broadwayowska karuzela od dwóch lat nabiera tempa. Nadchodzące miesiące mogą być rekordowe - lato to boom teatralnej turystyki, zimą na scenę wróci Daniel Radcliffe, a wiosną przyszłego roku przyjedzie nowa produkcja Andrew Lloyda Webbera i kolejne głośne nazwiska z Hollywood.