Pisaliśmy już wcześniej o genezie RATUSZA. Pomysł to nienowy, ale w naszym regionie w czasach pokoju zastosowany po raz pierwszy i z porażającym, jak się później okazało, skutkiem.Żart, jakim miał tylko i wyłącznie być w naszym zamyśle RATUSZ, przekształcił się w koszmar, ukazujący gdyńskie realia komunikacji społecznej.
Pomysł prosty – wydać primaaprilisowy „RATUSZ”. By żart się udał, „RATUSZ” powinien być podobny do oryginalnego, by Czytelnicy się nabrali. W związku z Wielkim Tygodniem, w ramach którego Wielki Czwartek przypadł na 1 kwietnia, postanowiliśmy rozpocząć kolportowanie „RATUSZA” już we wtorek 30 marca, by możliwe zamieszanie nie przeciągnęło się na Wielki Piątek. Ponadto 2 kwietnia miał wyjść „prawdziwy” RATUSZ, a wcześniejsze ujawnienie naszych żartów dawało szansę wydawcy urzędowego tygodnika na sprostowanie nieprawdziwych informacji ( tak też się stało).
30 marca nasi kolporterzy rozpoczęli roznoszenie „RATUSZA” w całej Gdyni, między innymi w punktach kolportażu cotygodniowego, urzędowego periodyku. Wydawnictwo zostało rozłożone także w obu budynkach Urzędu Miasta (głównym i na 10 lutego). Bardzo szybko nastąpiła reakcja urzędu. Na stronie internetowej www.gdynia.pl ukazał się komunikat:
Za: www.gdynia.pl
Na niektórych kolporterów padł blady strach i zrezygnowali z udziału w akcji. Bardzo zaskoczyła nas taka reakcja władz. Rozmawialiśmy i wzajemnie się przekonywaliśmy: przecież wszyscy uznaliśmy to za żart, więc czy jeśli władza mówi, że łamiemy prawo, to znaczy, że ma rację, czy nadal jest to po prostu żart, a władza zachowuje się niewłaściwie? Większość udało się przekonać i kolportaż trwał nadal. Urząd reagował nerwowo i, według niektórych, co najmniej na pograniczu prawa: Straż Miejska została wysłana do punktów, w których dystrybuowany jest RATUSZ i konfiskowała znalezione tam „RATUSZE”. Nie wiemy jeszcze, czy prawdą jest, że strażnicy dostali polecenie niszczenia wydawnictwa. Tak samo chcemy sprawdzić informację, według której jednej z urzędniczek nakazano konfiskatę i spalenie „RATUSZA”. Te i inne pytania, na które odpowiedzi rozwieją, mamy nadzieję, podejrzenia o najczarniejszą wersję wydarzeń, wysłaliśmy z prośbą o odpowiedź do Rzeczniczki Prasowej UMG Joanny Grajter, gdyż zastępca komendanta Straży Miejskiej odmówił nam odpowiedzi jak i wypowiedzi przed kamerą. Strażnicy miejscy zostali nagrani podczas akcji konfiskaty, a materiał posłużył jednemu z gdyńskich stowarzyszeń jako podstawa do zgłoszenia do prokuratury podejrzenia o popełnieniu przestępstwa przez Straż Miejską w Gdyni (zobacz więcej).
Dziennik Bałtycki 31 marca 2010
W Gdyni historia zatoczyła koło. Wartości, o które walczyliśmy w Sierpniu, sięgnęły bruku. Za dowcipy w Gdyni chce się karać. Niezwykły był lęk w oczach osób, które przeraziły się po usłyszeniu o zgłoszeniu do prokuratury primaaprilisowego żartu. Roztaczali wizje odwetu władz na autorach "RATUSZA ". Od dawna tego nie widziałem, dlatego tak przerażające wrażenie zrobiło na mnie to namacalne zarządzanie strachem. Ludzie w Gdyni boją się władzy, irracjonalnie i jeszcze bardziej, niż za czasów komuny. Ta gorzka lekcja obywatelskości powinna dać nam wszystkim do myślenia – coś złego z nami się stało. Najważniejszy, po Wojciechu Szczurku, urzędnik, dyrektor Urzędu Jerzy Zając, do kamery TV Gdańsk bez zahamowań wyraża się słowami „tęgi głupek” o autorze pomysłu „RATUSZA” i ocenia jego poziom intelektualny. Autorów żartu primaaprilisowego nazywa przeciwnikami politycznymi, a fakt wydania żartu za początek walki politycznej przed wyborami. Do czego to doszliśmy ? To po prostu paranoja. To już nie są żarty i dlatego powrócimy do tematu w szerszym kontekście i na poważnie.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Afera RATUSZ, Panorama 31.03.2010. Jeśli masz kłopoty z odpaleniem filmu, wejdź tutaj
Poziom żartów w „RATUSZU” każdy ma prawo ocenić samemu, ale jeśli chodzi o ostrze dowcipu, to jeśli jest, to jest ono bardzo delikatne. Ogólnopolska prasa, programy telewizyjne chłoszczą polityków niemiłosiernie. I co ? I nic ! Nie potrafię sobie wyobrazić, jaka byłaby reakcja władz miasta, gdyby o gdyńskich „wybrańcach” powstawały programy w stylu „Szymon Majewski Show” czy działania naszych włodarzy komentowali Mazurek z Zalewskim. Skala skończyła mi się na Armageddonie i końca nie widać.
Czym jeszcze był RATUSZ, okazało się już po wydaniu. Okazało się, że był między innymi sprawdzianem z czytania ze zrozumieniem. Władze, które komunikują się z obywatelami za pośrednictwem prokuratury, tym razem nie tylko strzeliły kulą w płot, ale nie odrobiły zadania domowego. Sztab urzędników nie potrafił zauważyć, że „RATUSZ” różni się od RATUSZA dość widocznie: inna czcionka, inny numer ISSN (doszliśmy do wniosku, że w sumie to diabelski pomysł, więc w numerze ISSN daliśmy 666), inne logo ( zamiast „Gdynia moje miasto” jest „Gdynia nasze miasto”), „RATUSZ” ponadto to dwutygodnik datowany na 1 kwietnia !
Nie będziemy się tłumaczyć z dowcipów, bo uważamy, że gdynianie są mądrzy i potrafią się śmiać, ale przy jednym tekście zatrzymamy się na chwilę. To fikcyjny wywiad z Prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem. Szanujemy Pana Prezydenta, ale nic o nim nie wiemy. Obserwujemy dość uważnie życie w naszym mieście i media o tym traktujące i nie przypominamy sobie jednego choćby, prawdziwego wywiadu ze Szczurkiem. Z reguły są to komunikaty prasowe, zdawkowe wypowiedzi, tyrady, okolicznościowe laudacje lub wazeliniarskie wywiady przeprowadzane przez usłużnych i dyspozycyjnych dziennikarzy. A przecież jest tyle ważnych pytań do zadania prezydentowi ! Przy niektórych trzeba by było go przyprzeć do muru i drążyć, przy innych otworzyć, by w bardzo zasadniczym i bezwględnym polityku pokazać człowieka, który ma marzenia, słabości i tęsknoty. Gdynianom to się należy, będziemy zabiegać o historyczny, prawdziwy i odważny wywiad z naszym prezydentem.
Przede wszystkim jednak „RATUSZ” spełnił swoją rolę – rozbawił tysiące gdynian. Dostaliśmy setki podziękowań, gratulacji, słów wsparcia i deklaracji pomocy (m.in. pomocy prawnej w grożącym formalnie procesem). Trudno powiedzieć, co było zabawniejsze – czy śmiech z żartu, czy liczne doniesienia o tym, że Czytelnicy brali „RATUSZ” na serio (szczególnie wywiad z Prezydentem).
Wydawniczy żart stał się też nieoczekiwanie swoistą superwizją dla gdyńskich władz. W mieście, w którym nie ma opozycji z prawdziwego zdarzenia, nie wykształciły się właściwie instytucje demokratyczne a komunikacja społeczna jako żywo przypomina nieciekawe czasy minione, reakcja mieszkańców na „RATUSZ” powinna dać coś do myślenia władzom. Można na przykład wziąć przykład ze świetnego zachowania Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który swego „Budynia” przyjął, obrócił w żart i zaskarbił sobie sympatię wielu gdańszczan. Warto zauważyć reakcję mediów - miłe dla nas były doniesienia większości nadawców regionalnych – dziękujemy za wsparcie i poczucie humoru.
„RATUSZ” odwołuje się do jedynej demokratycznej instytucji w państwie i mieście, czyli do obywateli. Ich reakcja była dla nas największą nagrodą. „Gazeta Świętojańska” to największe obywatelskie medium w regionie. Naszą misją nie jest walka z władzami Gdyni ( i innych miast, bo „GŚ” wychodzi coraz śmielej poza matecznik), tylko partnerski dialog. Przypisywanie nam jakiejkolwiek niechęci do władz i aktywności politycznej (partyjnej) jest próbą dyskredytacji niezależnego medium.
Naszym celem jest tworzenie dobrych relacji oraz jednoznacznie pozytywnych wartości i mimo tak krótkiego istnienia, jesteśmy dumni z wielu bezinteresownych działań na rzecz naszej społeczności. Jeśli krytykujemy kogokolwiek, to tylko po to, by powstała refleksja i by było lepiej. Nie stoimy za żadną opcją polityczną, nie jesteśmy niczyją własnością czy instrumentem.
Odpowiadając na pytanie tytułowe, życzliwie i ciepło informujemy:
Z Prezydenta Wojciecha Szczurka można i należy się śmiać, gdy zaistnieje powód, bo jest to potrzebne Gdyni, nam wszystkim i samemu prezydentowi Szczurkowi.
* Prokuratura Rejonowa w Gdyni odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko wydawcom „RATUSZA” z powodu braku znamion czynu przestępczego. W sprawie Stowarzyszenie SOS przeciw Urzędowi Miasta Gdyni (Straży Miejskiej) nastąpiło przekazanie akt z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku do Prokuratury Rejonowej w Gdyni. Trwa wstępne rozpoznanie sprawy.
Zobacz, co o Aferze „RATUSZ” mówili inni:
a także:
Piotr Wyszomirski
Redaktor naczelny "Gazety Świętojańskiej"