Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Refleksje i wspomnienia posmoleńskie:Pytania

Opublikowano: 17.04.2010r.

Tak niewiarygodna tragedia przyniesie z pewnością niecodzienne owoce. Nikt nie wie jeszcze, ani do końca, jakie, ale z pewnością warto wypowiedzieć się na temat. Zapraszamy do publikowania każdego, kto ma taką potrzebę. Prezentujemy teksty i zdjęcia.

Pytania

 

„Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień”, pisał poeta i tu u nas, w Polsce słowa te są słowami proroczymi. W Gdyni dodałbym jeszcze traumatyczny miesiąc grudzień,ale patrząc na to co wyrabiają nasi politycy, boję się , że moje dzieci i wnuki będą mogły dodać do tego panteonu miesięcy tragicznych, pozostałą część kalendarza.

 

Wypadki zdarzają się i będą się zdarzać. Świat zupełnie niepotrzebnie gna do przodu, próbując wyprzedzić kalendarz. Szybki obrót pieniądza wymusza potrzebę ciągłego przemieszczania się, byle szybciej, ku zagładzie.

Tym razem jednak była to podróż nie wprzód , wywołana doraźnym interesem, ale w tył, podróż ku zagładzie, jaką był Katyń. Podróż, która sama stała się zagładą.

Czyżby to znak, że w tym zagonionym świecie nie ma miejsca na sentymenty, cofanie się w historię?

 

Katastrofa obnażyła słabość Polski jako państwa. Fakt, że tak ogromne wypadki w których ginie elita życia politycznego państwa, zdarzają się zwykle w krajach trzeciego świata, świadczy jak złudną jest nasza potęga, oparta na nieustannym wpatrywaniu się we wskaźniki PKB. Pokazuje jak bardzo nie dorośliśmy do standardów europejskich.

Czyżby poklepywanie naszego Premiera po ramieniu przez europejskich liderów zupełnie zaćmiło naszym przywódcom widzenie?

 

Zapewne jeszcze długo będzie się dyskutować o przyczynach katastrofy i prawdopodobny błąd pilota spowoduje,że ludzie odpowiedzialni za stan naszej armii i stan wyszkolenia, poczują się zwolnieni od odpowiedzialności.

Czy te kilkanaście minut warty spędzone przy trumnach zwalniają ministra obrony narodowej B. Klicha od odpowiedzialności?

Czy to nie on jest odpowiedzialny za stan armii i te cztery wypadki samolotowe, które się za jego kadencji wydarzyły, z których nie wyciągnięto żadnych wniosków? A pan panie pośle A.Bielan i pośle K.Karski, czy nie wstydzą się swoich słów o konieczności postawienia pilota, który w Gruzji odmówił lądowania z powodów złych warunków pogodowych, przed sądem?

A pan, panie ministrze Sikorski, tak bijący się teraz w piersi i przekonujący nas, że zdążył przeprosić Prezydenta za swoje niegodne powagi sprawowanego przez pana urzędu, słowa, - czy zrobił cokolwiek, by należycie wizytę Prezydenta w Katyniu przygotować? Czy na miejscu czekało zabezpieczenie medyczne, co jest normą podczas wizyt głów państwa?

 

Pytań przez te dziewięć dni pojawiało się wiele. Najważniejsze, czy coś z tej tragedii wykluje się dobrego. Tu chciałbym się powołać na znane polskie przysłowia ,ale niestety, przysłowia są w Polsce tym, co się zazwyczaj nie sprawdza. „Niestety w Polsce nigdy już nie będzie dobrze, bo Polak jak przed głupi, tak głupi po szkodzie”. „Czego się Donek nie nauczył, tego Donald nie będzie umiał.” „Kto pyta niestety błądzi”.

Dlatego dla naszego dobra, po dziewięciu dniach prób zrozumienia co się właściwie stało, uległe media będą te pytania wyciszać. Dość samowolki Szanowni Dziennikarze! Czas wrócić do wytycznych z góry. Chociaż i za te dziewięć dni składamy Wam hołd. W gruncie rzeczy jesteście porządnymi ludźmi, tylko niestety, taka praca. Żyć trzeba.

 

Jeszcze raz społeczeństwo polskie wykazało się niezwykłą mądrością,która ujawniła się już podczas sierpniowych strajków, później w stanie wojennym. Mądrością polegającą na umiejętności biernego przeciwstawienia się narzucanym nam poglądom i narzucanej nam władzy. Miliony osób potrafiły się natychmiast zorganizować, by w spokoju i ciszy oddać hołd zmarłym oraz przeciwstawić się jątrzącej, lansowanej przez media a zleconej im przez część zdegenerowanych elit politycznych, propagandzie.

Ta żałoba pokazała, że jako Naród jesteśmy mądrzy. Niestety nasze elity intelektualne do tej mądrości nie dorastają. Nie wiem, czy epitet sformułowany przez Ludwika Dorna, który tak oburzył owe elity :”wykształciuchy” nie był epitetem trafnym.

Polacy po wiekach rozproszenia, czują silną potrzebę bycia razem i nie chcą być sztucznie dzieleni przez megalomańskie ambicje chorych na wielkość polityków. Polacy nie głosowali na PIS czy też PO. Polacy głosowali na PO-PIS.

 

Chociaż wmawia się nam,i maluje w czarnych barwach okres PRL-u, to paradoksalnie, właśnie ten okres potrafił Polaków zjednoczyć. Front Jedności Narodu, być może niewiele zostawiał Narodowi miejsca do samostanowienia, ale jest faktem, że ludzie na FJN masowo głosowali. Że nie było niczego innego? A może to i dobrze, że przypomnę wierszyk z dzieciństwa „Osiołkowi w żłoby dano”.

A te radosne 1 majowe pochody, na których spotykało się także roześmiane, dzisiejsze autorytety moralne, w tym pana A. Wajdę, czy rzeczywiście były za karę i trzeba było na nie iść obowiązkowo?

Jak było wiem dobrze, bo na szczęście młody już nie jestem. Ze smutkiem niestety wyznaję, że sam na pochody nie chodziłem, (cóż, byłem jeszcze młody i nieroztropny), bo zdaje się, że udział w tych pochodach to była dobra przepustka do obecnych zaszczytów.

 

Ciekawe, czy z tej masowej manifestacji milczącej dotychczas większości społeczeństwa, jaką była obecna żałoba, zostaną wyciągnięte właściwe wnioski?.

Kiedy czytam słowa naszego Premiera: „Polskość to nienormalność- takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dzisiejszy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać”(D.Tuska,miesięcznik Znak nr 11-12,1987r.)- to w możliwość otrzeźwienia rządzących elit nie wierzę. W dzień po żałobie rzucą się sobie do gardeł, na oczach zdumionego społeczeństwa. Pół biedy, jeżeli nawzajem „dorżną swoje watahy”. Nie będziemy po nich płakali.

 

Gorzej, że jadem nienawiści sączonym przy pomocy mediów zarażają także umysły prawych Polaków. Na ogół nawet w internecie przez owe dziewięć dni trwał okres wyciszenia, ale są wyjątki. Na forum Naszej-Klasy spotkałem taki kuriozalny komentarz, zamieszczony pod zdjęciem Wawelu:

Ponieważ Jarosław K. przerwał w typowy dla siebie ociekający arogancją dla społeczeństwa i megalomanią sposób żałobę narodową, kuglując z Dziwiszem miejsce dla rodzinki na Wawelu i ja mogę przerwać milczenie. To hańba,skandal i wstyd, o profanacji miejsca nie wspominając, że najgorszego prezydenta Polski, wpycha się miedzy Wielkich Narodu. Prezydenta, którego wady wielokrotnie nakryły ociupinę zalet. Prezydenta, którego żądza zaistnienia tam i wtedy spowodowała śmierć wielu, w tym jakże dla Polski bardziej od Lecha zasłużonych ludzi. Jeszcze chwila i Jarosław K.. podpierając się zwłokami parł będzie do sukcesji po bliźniaku! Wówczas umebluje nam Wawel całą swoją rodziną, znajomymi i krewnymi kaczorka. A po błyskawicznej choć pośmiertnej koronacji rozpocznie beatyfikację Króla Kaczusia Pierwszego. Zgroza”.

 

Tak ta nienawiść i zaślepienie to choroba zakaźna. A jak zakaźna autor tych słów,kuglujący na portalu Nasza-Klasa, znany gdański lekarz, z racji wykonywanego zawodu , wie najlepiej.

 

A niedawny płaczliwy protest prezydenta Gdańska, P. Adamowicza, który protestuje przeciwko zamieszczeniu w „Gazecie Polskiej”, przyznaję, może zbyt pochopnie, bardzo emocjonalnego wiersza Marcina Wolskiego „Na śmierć Prezydenta” czy nie jest próbą jątrzenia i burzenia powszechnej zgody? No chyba, że przyjąć, iż pan P. Adamowicz nie rozumie tego, co czyta. Jeżeli ma czyste sumienie,jeżeli nie posługiwał się w polemikach politycznych pomówieniem, kłamstwem, obelgą, to naprawdę panie Prezydencie, nie ma się pan czego obawiać. Ten wiersz nie jest skierowany do pana

Bo pamięta poeta, zapamięta też naród / wasze jady sączone bez ustanku dzień w dzień / Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru”.

 

Czy to o panu, panie Prezydencie? Jeżeli tak, to : „Na kolana łajdaki sypać popiół na głowę / dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!”

 

I naprawdę Naród się nie obrazi jeżeli ta minuta zamieni się w wieczność.

 

Czego Narodowi i sobie życzy

Zbigniew Szymański.

 




Autor

obrazek

Zbigniew Radosław Szymański
(ostatnie artykuły autora)

Urodzony w tych szczęśliwych czasach, gdy Gdynia nie była jeszcze Gdingen a już na szczęście nie Gotenhafen. Żyje do dziś, za co siebie codziennie gorąco przeprasza. Za swoją patriotyczną postawę w podnoszeniu wpływów z akcyzy obdarowany partyzanckim przydomkiem "200 gram". Poeta i ponuryk*.Wydał 3 tomiki wierszy: "Słowa śpiącego w cieniu gilotyny"(2001), "Oczy szeroko zamknięte"(2005) oraz "Piąta strona świata" (2009).Pisze także limeryki, fraszki satyry. Jego "plujki" nie oszczędzają nikogo, nie wyłączając autora. * Ponuryk - satyryk piszący satyry tak ponure, ze po ich lekturze tylko siąść i zapłakać.