Leszek jak zwykle zachwycał grą na harmonijce (tutaj koncert w Blues Clubie sprzed pół roku) fot. Tomasz Cieślikowski
Chodzą słuchy, że i w tym roku zagrają na Skwerze Arki Gdynia na VII Gdynia Blues Festiwalu. Choć mam w pamięci ich poprzednie występy na tym festiwalu i tym razem, pod dachem Blues Clubu koncert można uznać za bardzo udany. Boogie Chilli to już marka nie tylko bluesa, ale też dobrego rocka. Na koncercie można było nabyć ich płytę "Live Time Blues". Znajduje się tam 12 utworów w aranżacji Papryczek.
Route Sixty Six - muzycy zaprosili do wykonania tego kawałka Joannę Knitter. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Nie można się pozbyć złudzenia, że zespół pochodzi ze Stanów. Jak sama nazwa mówi - boogie, to odmiana muzyki kojarzona dotychczas tylko z Ameryką i muzykami z tego odległego lądu. Kiedy słucha się płyty, niektóre utwory brzmią podobnie do oryginalnych wykonań takich tuzów bluesa, jak: John Lee Hooker i Muddy Waters.
Fot. Tomasz Cieślikowski
Do tego zespół potrafi niesamowicie rozkręcić dobrą zabawę. Nigdy nie stara się skracać występów, widząc jak bawi się publiczność. Doskonale się rozumie i czuje na scenie gdyńskiego bluesa i z publicznością z Pomorza. Nastrój udzielił się również osobom, które po raz pierwszy trafiły tego dnia, czyli w czwartkowy wieczór, do klubu. Nie mogę się doczekać, jak wypadną w czerwcu - dla nieco szerszej i bardziej różnorodnej publiki. Do zobaczenia zatem latem na "letniej" scenie przy bulwarze nadmorskim w Gdyni. Szczegóły, czyli kto i kiedy zaprezentuje się na VII Gdynia Blues Festivalu już za kilka dni.
Archiwalny sztandarowy utwór z płyty Boom Boom Hookera w aranżacji muzyków z Boogie. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Więcej zdjęć w galerii:
Boogie Chilli w Blues Clubie. 18.02.2010 r. Foto: Tomasz Cieślikowski