Nie będę przez całą kadencję ani wystawiać swoich sztuk, ani reżyserować w Gdyni. Nie dam sobie samemu krzywdy zrobić – to na pewno.
Ingmar Villqist, listopad 2008
Po pierwszym sezonie, po tych wszystkich działaniach środowiska, niezauważeniach itd, to już mi weszło na ambicję. Teraz Teatr Miejski w Gdyni to już jestem ja. Tak samo jak moja twórczość, moje dramaty, jak moje sztuki, moje filmy. Jestem tak zdeterminowany, żeby odnieść ten sukces, i za jakąkolwiek cenę, że to się stanie. Ja to wiem. Prędzej czy później, ale się stanie. Jest tyle premier, tak znakomici reżyserzy, że odium środowiskowe, ogólnopolskie, już się „nakręca”. Myślą sobie: O, siedzi tam sobie facet na końcu świata i widać, że nie pęka. I ja nie pęknę. I nikt i nic nie stanie mi na drodze: żadna opinia, żadna krytyka, żadna recenzja.
Ingmar Villqist, styczeń 2010
W teatrze na końcu świata brakuje tlenu. Recenzja premiery „Beztlenowców” w Teatrze Miejskim w Gdyni
Katarzyna Wysocka
Zapotrzebowanie na sukces w Teatrze Miejskim jest niezmiennie na poziomie alarmowym. Niedługo nie będzie już aktywnych przycisków na pulpicie tego statku (może łodzi podwodnej) i trzeba będzie użyć ostatniego, do którego dostęp mają wybrani, aby wysadzić całą maszynerię i zapomnieć o niej. Czy kapitan zejdzie z tego statku jako ostatni ?
Co zobaczyliśmy podczas piątkowej premiery? Spektakl złożony z dwóch, współczesnych jednoaktówek, w których bohaterami są ludzie uwikłani we własne emocje. W „Kostce smalcu z bakaliami” z 1993 roku dwie kobiety będące od kilku lat w związku lesbijskim podczas kolejnego wieczoru dokonują wiwisekcji swoich uczuć. Wiele mają sobie do powiedzenia i być może do dania, lecz w incydencie tego wieczoru obarczają się wyłącznie zarzutami. Jedna z nich ma dzieci i męża, druga myśli wyłącznie o tej Pierwszej, podporządkowując działania własnym wyobrażeniom o szczęściu z nią. Pierwsza wraca ostatecznie do uporządkowanego świata, Druga pogrąża się w szaleństwie emocjonalnego uzależnienia.
W „Beztlenowcach” z 2000 r. ( cykl jednoaktówek pod wspólnym tytułem „Beztlenowce” składa się z siedmiu części: „Kostka smalcu z bakaliami”, „Beztlenowce”, „Fantom”, „Lemury”, „Cynkweiss”, „Oddychaj ze mną” i „Bez tytułu”) zawarta została historia ONego I i ONego II, partnerów homoseksualnych, mieszkających pół roku z niemowlakiem i cztery lata ze sobą. Sprawa adopcyjna dopiero przed nimi i nie spędza ona im tak bardzo snu z powiek, jak permanentna opieka nad dzieckiem, w nieustającym płaczu i trosce o zdrowie maleństwa. ON II wchodzi wyśmienicie w rolę mamki, zarówno dla niemowlęcia, jak i dla swego partnera. Mamkowanie to idea, nawyk bezwarunkowy i wentyl bezpieczeństwa.
Anna Iwasiuta (po lewej) i Beata Buczek-Żarnecka.Foto: Paweł Jóźwiak
„Kostka smalcu z bakaliami” jest za krótka, pozbawiona całej dramaturgii utworu scenicznego. Wydaje się, że tekst może służyć jako wstęp do rozprawy o człowieku, przestraszonym, niezdecydowanym, uwikłanym w społeczne schematy i nawyki, marzącym o wyzwoleniu się z narzuconej mu formy, osamotnionym. Brak momentu kulminacyjnego oddala widza od głębszych emocji. Drugi tekst ma swój rytm, który buduje napięcie, widz zostaje przygotowany do bójki między bohaterami i do sceny finałowej. Oba teksty nie są krzykiem wolności i niesprawiedliwości na poziomie orientacji seksualnych. Można je traktować nawet jako klasykę. Dziś niewielu już oburza sytuacja partnerskich związków (może tylko, gdy chodzi o własne dzieci…), choć niewątpliwie adopcja dzieci przez pary homoseksualne i ustawowe regulacje dotyczące równouprawnienia grup mniejszościowych to ładnie zapakowana bomba, na razie bez zapalnika.
Ingmar Villqist – człowiek instytucja, reżyser, scenograf, pisarz w jednym zaryzykował i pokazał w Teatrze Miejskim sztukę współczesną. Chwalebne to posunięcie po dotychczasowym, trudnym materiale scenicznym z XIX i XX wieku. Współczesność jednak zasadza się jedynie na braku zdziwienia podjętą tematyką homoseksualną. Gra aktorów, ruch sceniczny odbiegają rażąco od percepcji współczesnego widza, który poszukuje przede wszystkim autentyczności, a nie koturnowego odgrywania. Beata Buczek-Żarnecka zagrała pompatycznie, z emfazą, ogałacając postać ze skomplikowania. Nijak nie można było wyczuć chemii między bohaterkami; pokazana bliskość nie przypominała ani miłości partnerskiej, ani siostrzanej. Obie aktorki gubiły się w sytuacjach okazywania bliskości, a pocałunki przypominały sceny z niemego kina. Anna Iwasiuta, zaprezentowała dobry warsztat, ale nie umiała wpasować się w monolit warsztatowy partnerki. Niestosowna była jej sukienka, przypominająca ciężkie lata 80. (zimową porą). Podobnie jak aktorzy w „Beztlenowcach”, Żarnecka i Iwasiuta miały za mało przestrzeni na swobodniejszą grę. Klaustrofobiczne zamknięcie na scenie kameralnej powodowało znużenie.
Filip Frątczak (ON II - Mag) miał pomysł na swoją postać czułego i troskliwego kochanka i opiekuna. Zagrał grubą kreską, sytuując postać między zagubionym mężczyzną i dojrzewającym nastolatkiem. Wierny, z pełnym poświęceniem, zakochany, dziecinny zabiegał nieustannie o oznaki zadowolenia u partnera. Dzięki niemu tekst nabrał energii, był zabawny, co wielokrotnie powodowało na widowni salwy śmiechu.W tym związku nie ma miłości, jest to jednak porozumienie trwałe, bo oparte na mocnym uzależnieniu i wsparte satysfakcją seksualną, która rozładowuje trudne momenty. Zresztą scena „seksu na zgodę” jest najlepszym fragmentem w całym dwudzielnym przedstawieniu. Mężczyźni stają w intymnym oświetleniu i przy dźwiękach słynnego, pornograficznego utworu „Pussy” „Rammsteina” (tylko dla dorosłych – zobacz tutaj) spełniają się seksualnie, a symbolicznie.
Mariusz Żarnecki (ON I – Lars) był na scenie nieobecny, poza rolą. Skupił się na „graniu szczęką”, nie ciałem. Zastanawia u tego aktora stałość w scenicznych wypowiedziach, powodująca, że widz czuje się jak na szkolnym przedstawieniu.„Beztlenowce” są ciekawym tekstem, w którym relacje międzyludzkie nabierają różnych kształtów, od uwielbienia, przyjaźni, serdeczności po zdziwienie, oburzenie, rozpacz i porażające zmęczenie psychiczne. To tekst o tym, jak ludzie chronią siebie i swoje uczucia, jak bronią się przed samotnością i odrzuceniem, bardziej obawiając się alienacji niż szaleństwa. Dlatego wycofana gra aktorska tak mocno odbiega od oczekiwań.
Filip Frątczak (ON II) z lewej i Mariusz Żarnecki (ON I).Foto: Paweł Jóźwiak
Premiera skromna scenograficznie ( łóżko i kilka rekwizytów) oraz muzycznie ( jako podkład zaprezentowano fragmenty z płyty Olo Walickiego).
Ingmar Villqist to twardy Ślązak, m.in. popierający Ruch Autonomii Śląska, i nie pęknie po pierwszym w roku 2010 niepowodzeniu. Przed nami jeszcze 9 premier w jubileuszowym roku i autor „Nocy Helvera” będzie konsekwentnie realizować swoiste mission impossible, czyli Sztukę w małym, bardzo biednym teatrze na końcu świata. Przed nami „Fantazy” w reżyserii Piotra Cieplaka. Ten spektakl może być cezurą. Po 5. marca być może przyjdzie czas na podjęcie męskich decyzji. Impossible is Nothing ?
Spektakl, gdy zostanie dobrze „sprzedany”, może jednak osiągnąć sukces. Jak twierdzi znawczyni tematu, Anna Urbańczyk z trójmiejskiego oddziału Kampanii Przeciw Homofobii, w Polsce właściwie nie ma satysfakcjonujących teatralnych przedstawień homoseksualności i związków partnerskich:
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Anna Urbańczyk przed gdyńską premierą „Beztlenowców”. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
„Beztlenowce” mogą stać się ciekawym przyczynkiem do dyskusji dla kilkuset inteligentnych uczniów pobliskich liceów, kierowanych przez otwartych, nowoczesnych i niewypalonych pedagogów. Homoseksualność, związki partnerskie, ruch homofilny – te pojęcia są stanowczo zbyt słabo rejestrowane przez polski system edukacyjny . Można to, dzięki przedstawieniu w Miejskim, zmienić.
Więcej zdjęć w galerii:
Kostka smalcu z bakaliami/Beztlenowce, Teatr Miejski w Gdyni, foto: Paweł Jóźwiak
Ingmar Villqist, Kostka smalcu z bakaliami/Beztlenowce. Reżyseria i scenografia: Ingmar Villqist, Muzyka: Olo Walicki, Występują: Pierwsza - Anna Iwasiuta, Druga - Beata Buczek-Żarnecka (Kostka smalcu z bakaliami); On I Lars - Mariusz Żarnecki, On II Mag - Filip Frątczak, Karla - Anna Iwasiuta. Mała Scena Teatru Miejskiego w Gdyni im. Witolda Gombrowicza, premiera: 29 stycznia 2010, czas trwania : ok 100 minut.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Premiera „Beztlenowców” w Teatrze Miejskim w Gdyni, 29.01.2010: Ukłony. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ilustracja: Piotr Naliwajko
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl