Kliknij w obrazek, by powiększyć.
Zanim przejdę do kilku wrażeń już na spokojnie, bo działo się, oj działo. Przypomnijmy sobie jak było rok wcześniej. I w tym roku organizatorzy pomyśleli o tych, którzy uwielbiają dobrą zabawę. Była gruuuba impreza, na której nie zabrakło mocnego kopa. Właściwie każdy zespół grający dla dzieciaków z chorobami onkologicznymi dał z siebie wszystko. Jeden z zespołów tylko nie pojawił się z powodu choroby jednego z muzyków, ale i tak miał grać jako pierwszy, już o 15, czyli bardzo wcześnie jak na koncert rockowy. Na szczęście klub Ucho przygotował się do tej imprezy i poza małym problemem z perkusją podczas występu Darvina wszystko było, jak trzeba. Właściwie już podczas występu Pivot Joint klub zaczął się zapełniać. Jednak zanim zagrał Pivot, na scenie pojawili się muzycy Weatherstorm. Może sztormu nie poczynili, ale złapali dobry kontakt z publiką, rozgrzewali ich z każdym utworem. Każdy z zespołów zagrał 40 minutowy set, który grany był praktycznie bez przerw.
Lost dogs - fot. Tomek Wilary
Pomijając aspekt muzyczny wydarzenia wspomnę tylko o tym, że kolejny finał WOŚP jest nam bardzo potrzebny. W kraju mamy średnio radzącą sobie z budżetem służbę zdrowia i pieniążki przeznaczone na cel nie są rozdawane na prawo i lewo, jak niektórzy Owsiakowi zarzucają. Dokładne rozliczenia widoczne są na stronie WOŚP oraz tutaj: http://www.wosp.org.pl/medycyna/sprzet_zakupiony_przez_orkiestre Jurek organizuje już finał po raz 18-ty i zgromadził przy tym niesamowitą rzeszę wolontariuszy. Część osób na stałe pomaga Fundacji oraz tworzy Pokojowy Patrol. Są to wspaniałe osoby, które co roku można spotkać na Woodstocku.
Na terenie Gdyni działało w tym roku kilka sztabów. Najliczniejszy chyba był sztab YMCA, ale nie to jest najważniejsze. Cale miasto, mimo padającego śniegu wypełnione było wolontariuszami i tylko szkoda, że takiej atmosfery jaka jest co roku nie można przenieść na codzienność. Podobnie jak na zewnątrz, tak i w Uchu tego dnia było nad wyraz gorąco. Sprawiły to kolejno występujące po sobie zespoły:
15:15 - 15:50 - World Denied (koncert odwołany z powodu choroby muzyka)
16:00 - 16:40 - Weatherstorm
16:50 - 17:25 - Pivot Joint
17.35 - 18:15 - Lost Dogs
18.25 - 19.00 - Driller
19.10 - 19.50 - Darvin
20.00 - 20.40 - Hurricane
20.50 - 22.20 - Kiev Office
Zespół Weatherstorm powstał wiosną 2009 roku jako grupa o nazwie Toxin. Został założony przez Marcina Korpasa (gitara prowadząca), Pawła Turzyńskiego (wokal) i Tomka Peteckiego (perkusja). Ich głównym założeniem było granie szeroko pojętej muzyki hard rockowej. Z czasem do składu dołączyli Piotr Bąkowski (gitara rytmiczna) i Oskar Charuta (bass), wtedy to zespół ruszył pełną parą. Czas leciał i przynosił radykalne zmiany: z zespołu odpadł Paweł Turzyński, a Tomka Peteckiego zastąpiono Jędrkiem 'Jaderem' Jakubowskim. Tak po krótce można przedstawić chłopaków. Na scenie czują się bardzo dobrze. Nie czują tremy i ich zainteresowania oscylują wokół: hard rocka, heavy metalu, a nawet funku i rocka progresywnego. Trochę dużo tego, jak na młodą grupę, ale od czegoś trzeba zacząć. Stworzyli całkiem sympatyczne widowisko, ku uciesze przybyłej gawiedzi.
Weatherstorm na Wielkiej Orkiestrze w Uchu. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Chwilę po pierwszym zespole na scenie pojawili się chłopaki ubrani w czarne ciuchy. Kto był na Projektorze w Uchu wiedział mniej więcej, czego będzie się można spodziewać po Pivot Joint. Tym razem ten kolejny, młody zespół zaprezentował mocny set złożony z trashowych kawałków, po których głowy publiki poszły w ruch. Dość wczesna pora na taki koncert, ale dzięki temu w klubie publika składała się z osób w różnym wieku. Na pewno sporo fanów rocka przyciągnęła gwiazda wieczoru, choć pewnie obrażą się, jak to przeczytają.
Pivot Joint - fot. Tomek Cieślikowski
Pivot Joint gra dla Orkiestry w Uchu. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Lost Dogs dał świetny popis rocka, jak ma to w zwyczaju. Od razu przypomniał mi się Tribute to Seattle, kiedy to grupa zagrała kilka numerów, tak zajebistych jak choćby sztandarowy "Cold Wide World". Na wjeździe jednak usłyszeliśmy "Rockin' In The Free World" Neila Younga a na sam koniec "Moja i Twoja Nadzieja" zespołu Hey. Oczywiście nie zabrakło też "Szlugtajma" i kilku innych kompozycji.
Kanał YouTube zespołu Lost Dogs
Lost Dogs - "Moja i Twoja Nadzieja" - i łezka w oku normalnie, dzięki za to... Lost Dogs! czyli Mar.Ass - gitara,wokal Endrju - bębny Gofer - bass Broda - gitara Krzykchoo - wokal. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Chwilę później zespół musiał się zmywać do klubu ROCKZ, gdzie również tego dnia było gorąco, a to za sprawą grających tam kapitalnych zespołów:
16:00 - Carnage
17:00 - Le Mon
18:00 - Hexe
19:00 - Lost Dogs
20:00 - Broken Betty
Po opuszczeniu sceny przez Lost Dogs byłem przekonany, że nic mnie już nie zaskoczy. A jednak. Na scenie pojawił się zespół Driller. Trio, w którym na scenie liczy się głównie zabawa i było to widać. Publiczność nie chciała ich puścić ze sceny i miała rację. Zespół zasługiwał na oklaski, choć muzyka jaką prezentował opierała się na mocnym pierdolnięciu.... podobnie do Motorhead.
Driller gra dla Orkiestry w Uchu. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Żałuję, że mogłem się tylko przyglądać kolesiom na scenie, choć robili niesamowity show ( można było wskoczyć na scen lub pomoshować -przyp. Red.). Niestety, World Denied nie zagrali ze swoim wokalistą z powodu choroby. Przyszedł czas na występ zespołu Darvin. Na scenie pojawiła się Milena. to drugi z zespołów, który zagrał na WOŚPie w Uchu ponownie po roku przerwy, obok finałowego Kiev Office. Grupa niedawno wydała Epkę "Breaking Theory". Występ nie przypominał metalowego, ani trashowego kopa a jednak wpisał się w ogólną rockową konwencję wieczoru. Niedługo, bo już na początku lutego premiera krążka w sopockiej Papryce. Grupa gra mocną odmianę grunge i tego się trzyma, choć nie lubi stagnacji i stara się rozwijać.
Darvin gra dla Orkiestry w Uchu. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Darvin. Fot.: Tomasz Wilary
Po krótkiej przerwie technicznej, w trakcie której trwała licytacja epek Darvina, na scenie pojawił się zespół Hurricane w składzie: Michał Kołczyński (bas), Jarek "Troll" Chmielewski (perkusja) Jacek Zaorski (gitara) oraz najnowszy nabytek, który do Huraganów ostatnio dołączył, Kamil (voc/gitara). Zespół gra potężną dawkę hardkorowego trashu i to w bardzo dobrym wydaniu. Świetne, szybkie riffy, dopracowane technicznie solówki i non-stop podwójna stopa robią wrażenie i mają kopa. Niestety, odbiór zepsuł trochę akustyk, który źle ustawił zespół, przez co wszystko było po prostu „płaskie”. Nie ma jednak wątpliwości, że o Hurricane będziemy słyszeć co raz częściej.
Hurricane gra dla Orkiestry. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Jako gwiazda wieczoru wystąpił Kiev Office, zespół przez wielu uważany za największe odkrycie trójmiejskiej sceny rocka alternatywnego i szeroko pojętej psychodelii. Trzeba przyznać, że koncert „zrobił” Michał „Goran” Miegoń (vocal/gitara). Swoim zachowaniem na scenie oraz grą rozbudził i zainteresował zmęczone już trochę towarzystwo, kładł się, tarzał, skakał, krzyczał, szeptał... słowem, bardzo plastyczny z niego frontman. Warto było również posłuchać i zapoznać się z grą Joanny Kucharskiej (bas), która dwa dni wcześniej fetowała premierę płyty swojego solowego projektu Marla Cinger. Całości dopełniła dobra gra Krzyśka Wrońskiego na perce.
Kiev Office gra dla Orkiestry w Uchu. Jeśli masz kłopoty z "odpaleniem" filmu, wejdź tutaj
Playlista z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Uchu 10.01.2010
Pivot Joint na WOŚP, Ucho, 10.01.2010, foto: Tomasz Cieślikowski
WOŚP w Uchu, Weatherstorm Pivot Joint, Lost Dogs, Driller, Darvin, Hurricane, Kiev Office, Ucho 11 stycznia 2010