Piłkarzyk…
Żył sobie nad morzem piłkarzyk,
ambicje miał bryzą rozdęte –
- on już na studiach wymarzył:
zostanę (a co?!) – prezydentem!
Ameba – to coś z polityki…
(pokrętną kiwkę miał w genach)
i aby zostać libero,
faulował już jako - liberał.
Na transfer do „ligi różowych”...
Mecz sprzedać?.. Ba! Ale jak?..!
„Polskość to nienormalność!”
Cyrograf... pisał do pisma „Znak”.
Walkower…(down)& game over
i dostał extra podanie
by sędzia mógł zmienić drużynę
- karnym - na „nocnej zmianie”.
Chłopczyka z kędziorkami
począł usilnie trenować
ten co obalił komunę,
a stoczni nie chciał ratować.
Aby mieć mir u kiboli
chwyty pojmował migiem;
nie mając ni klasy ni kasy -
- postawił na -Bundesligę.
Lud głupi i każdy mecz kupi
- chce igrzysk – reszta - ułuda -
tak zaczął chodzić po wodzie…
We własne jął wierzyć cuda.
W rząd zmienił gabinet cieni
(Salonie! – miej je w opiece)
jak każą –cienie tak tańczą
-„ iluminuję ja – świecę…!”
Władza pochodzi od Boga
- reszta to PR – oczywistość…
Pointa takoż się zgadza
- wystarczy być – ateistą…
Tadeusz Buraczewski
2008-08-16
Ilustracja: Krzysztof Toboła
Więcej o humorze i satyrze