Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Iluzja aluzji. Po występie kabaretu HRABI w Gdyni

Opublikowano: 10.03.2011r.

Recenzja występu kabaretowego w wykonaniu satyryka.

Iluzje aluzji.Po występie kabaretu HRABI w Gdyni

Tadeusz Buraczewski

 

W pierwszą niedzielę marca wielbiciele prawdziwego kabaretu (a nie jakichś telewizyjnych podróbek) zjawili się tłumnie w Teatrze Miejskim. To Teatr Gościnny, czyli Ewa Lamża, zaprosił kabaret Hrabi. Kabaret ten przez dwa kolejne lata bawił i budził refleksje na Galach Ogólnopolskiego Gdyńskiego Konkursu Satyrycznego „O Grudę Bursztynu”. Skoro satysfakcjonował z powodzeniem najlepszych satyryków z całego kraju,  reklamować go raczej nie trzeba. Ale dobrego nigdy dosyć..!

„Wiadomo, że aktor lubi poudawać kogoś innego. Od polityka różni się tym, że się przebiera. To zwiększa możliwości. Dlatego aktorowi częściej się wierzy...” – oto motto tej grupy od inteligentnej improwizacji. Od 2002 roku formację stanowią: Łukasz Pietsch, Tomasz Majer, Dariusz Kamys i  oś intelektualna, spiritus movens, absolutnie niezawodny procesor scenek, „kosmetyki” grepsowej i piosenek – Joanna Kołaczkowska. „Testosteron” polskiego kabaretu. (dla porównania niektóre divy obecnego, nazwijmy to kabaretu moralnych rozterek, wchodzą na przepastne wyżyny sławy via tivi – jednym witzem np. perlistym kokluszowym śmiechem z pogranicza kuchni i psychiatrii). A ona – Joasia -  matka, żona, wszechkabaretmanka...To jest imrowizariuszka co się zowie!

Program „Savoir – vivre” jest klasycznie kreacją zbiorową aktorów Hrabiego wzmocnionych przez Władka Sikorę i grupę literacką Kacperek. A bon  to kultura  bycia, a w tym przede wszystkim – wysławiania.  I wydaje się z założenia łatwą sprawą, by od najpopularniejszego w polskiej gramatyce codziennej łącznika (a takoż podmiotu, zaimka, myślnika) – „ku..a” znaleźć adekwatny homonim sytuacyjny dopuszczalny w granicach dobrego smaku, czyli sceniczna zamiana na „kurczę”, aby publiczność bawiła się wybornie scenką codziennych rozważań rodaków. Albo unaocznić na scenie uniwersalność słowa „pieprzyć”... Chcę tu zauważyć, że zabiegi te są banalnie proste, wręcz prymitywne, a publiczność wyjątkowo lubi bawić się tą konwencją. Dlaczego? Bo działa podobny mechanizm odczytywania intencji, jaki działał w latach 70-tych i 80-tych, kiedy sceną kabaretową rządziły tzw. ruskie basy i aluzja... Ech! Gdzie te czasy aluzji...

Ale iluzję tej byłej niestety aluzji przemycają właśnie takie najlepsze kabarety w kraju jak Grupa Rafała Kmity i rzeczony Hrabi. Reszta to jakieś paranormalne debilo-mariolki, mru mru itp. plankton kabaretopodobny okupujący jakieś top czy klop-trendy scenkami na zamówione z góry przez dyrektorów telewizorni  - pointy.

Tu publiczność daje się wdzięcznie wciągać w sytuacje „pełne sawuarviwru” hrabiowskiego. Bo kto nie chce poszerzyć wiedzy o kulturze picia alkoholu, nawet z gwinta – kiedy to profesor Miodek twierdzi, że „z gwintu”. Bo tak jak najtrudniej jest aktorowi grać pijanego tak też „tą co to się nigdy nie zamyśli”. I nim się zorientujemy, że znowu nas wdzięcznie ograno ze sceny, Joasia już pastiszowo nuci superhit „Sykomory”. Kabaret to w końcu przekładaniec. W sympatycznej scence ogrywania brzydoty, kiedy aktor śpiewa o sobie z dystansem - „małpolud”, to... potrafi stać się w tej samotności z braku urody -  autentycznie liryczny. Dowcip sceniczny był tak misternie na tym spektaklu sformatowany, że widziałem jak szczerze zaśmiewały się na widowni dwie zakonnice (sic!) z dowcipu (nomen omen) o koloratce.

Można założyć , że publiczność generalnie jest wychowana ma telewizyjnej dyżurnej papce kabaretowej. Zdarzają się i tam perełki. Widziałem kiedyś jak Joasia Kołaczkowska improwizowała bez kompleksów swobodnie scenki kabaretowe z Arturem Andrusem i tuzem - Stanisławem Tymem. No to z taką publicznością mając wsparcie Kamysa  et consortes  (czy też bez) może zrobić  absolutnie wszystko. I robiła to w Gdyni – wspaniale.
To może by teraz czas zaprosić najlepszy kabaret w niedorzeczu Wisły – Grupę Rafała Kmity..?

www.hrabi.pl

Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska

Zasady savoir vivre -Kabaret Hrabi . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj

Kabaret HRABI, Savoir – vivre, Teatr Gościnny@Teatr Miejski w Gdyni, 6 marca 2011


Więcej o humorze i satyrze



Autor

obrazek

Tadeusz Buraczewski
(ostatnie artykuły autora)

ur. w I-szej połowie ub. wieku w Tykocinie. Zwolennik logiki realizmu satyryczno - publicystycznego jak i zamordyzmu oświeconego. Ironista. Inżynier - energetyczny absolwent Politechniki Gdańskiej.