***
Stoczniowcowi z ulicy Reja
wciąż śniła się pontoporeja
Raz na talerzu, a raz na wznak
ni to krewetka ni to też rak
taka skoruponomatopeja
***
Krzyknął z Krakowa grotołaz:
Cóż robi tu małgiew piaskołaz?
Miast być w Bałtyku, u stóp Jury
wysycha na suche on wióry.
Po diabła ku Jurze on polazł?
***
Czarnoksiężnik pewien znad Soły
chciał w swej mocy mieć cztery żywioły.
Coś mu nie wyszło, niestety
zamiast czerwonej corvetty
wiatr mu przyniósł mrożone mszywioły.
***
Panna z Łodzi, dosyć brzydka
zakupiła w sklepie wodożytka.
W celu nieznanym w ogóle
a przemawia doń ponoć czule,
głaszcząc, szepce: nazywam się Lidka.
***
Raz zoolog z miasta Koziegłowy
chciał doktorat pisać wystrzałowy,
lecz mu temat umykał jak pchła,
więc go zmienił na inny, raz dwa.
A był piękny: ZMIERACZEK PLAŻOWY.
Małgorzata Borzeszkowska, Lębork
Małgorzata Borzeszkowska
Lęborska poetka, nie stroniąca od „wypieków’ humorystycznych i satyrycznych. Anglistka i znawczyni Kanta. Inicjatorka nordic poetic walking (a nawet limeric walking;) w kręgach lęborskiej bohemy. Posiada jednego jednookiego kota i troje dwuocznych dzieci w wieku późnoszkolnym, a nawet prawie studenckim...
Na zdjęciu stoi obok sumeryjskiej tarczy sedna. Bo satyra i sedno to – jedno...
Więcej o humorze i satyrze