Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Afera SOW: Nowe spojrzenie na SOW.Wywiad z Elą Briz

Opublikowano: 18.07.2009r.

Zapraszamy na w bardzo ważny i ciekawy wywiad, który rzuci nowe światło na sprawę tzw. Afery SOW. Okazuje się, że to co dzieje się teraz w Gdyni, miało także miejsce w Europie Zachodniej w latach 80-tych. Kiedy profesjonalnie zaczęto podchodzić do leczenia nadużyć seksualnych, terapeuci nie mieli łatwego życia. Grożono im i zarzucano kłamstwa, a nawet niszczono im samochody.

Przypominamy również, że wszystkie materiały związane z "Aferą SOW" znajdziecie Państwo w naszym serwisie:

Raport specjalny: Afera SOW

Nowe spojrzenie na SOW. Wywiad z Elą Briz*

Gazeta Świętojańska: Dlaczego początki psychotraumatologii w każdym kraju są trudne?

Ela Briz:Psychotraumatologia zajmuje się ofiarami katastrof komunikacyjnych, powodzi, a także pomocą osobom skrzywdzonych przez innych ludzi, bitym, gwałconym, zaniedbanym emocjonalnie. Pomaga też świadkom morderstw, napaści, gwałtów. Nowoczesna psychotarumatologia zaczęła się po wojnie w Wietnamie. Weterani wojny mieli różne symptomy. Nie można tego było nazwać depresją, ani schizofrenią. W końcu uznano, że mają zaburzenia potraumatyczne. Całej sprawie towarzyszyło duże polityczne napięcie. Władzom Ameryki było bardzo trudno przyznać się do tego głośno. Podobnie trudno było przed wieloma laty w krajach zachodnich. Dopóki psychotraumatolodzy zajmowali się ofiarami katastrof byli bardzo chwaleni. Problemy pojawiły się wtedy, gdy zaczęli się zajmować traumą, której sprawcą są inni ludzie, najczęściej bliscy. Mówienie głośno o tym problemie narażało ich na wielkie nieprzyjemności ze strony urzędników.

Dlaczego tak się działo?

Rosnąca statystyka nadużyć seksualnych sprawia, że urzędnicy i lokalni politycy czują się atakowani i krytykowani za to, że do tego dopuścili, więc jest to z ich strony próba obrony siebie. Fachowcy, w każdym kraju, w którym do tego doszło, byli bardzo zaskoczeni, że zamiast pomocy ze strony władz byli oskarżani.

W jakich krajach przed Polską do takich zjawisk dochodziło?

Znam to z osobistych relacji starszych od siebie kolegów, którzy to przeżyli. Tak było w Holandii, Belgii, Luksemburgu, Francji, Szwecji. We Włoszech do dzisiaj jest taka sytuacja, jak w Polsce.

I wszędzie to tak samo przebiegało?

Tak, wszędzie było podobnie. Jeśli sprawa dotyczyła takich placówek jak dom dziecka, zgłaszanie podejrzeń o molestowanie między wychowankami było odbierane jako krytyka kierownika placówki albo krytyka władz miasta. Mechanizm jest taki, że ludzie na stanowiskach urzędniczych czują się winni temu, że do tego dopuścili. Politycy w każdym kraju starają się stworzyć najlepszy obraz miejsca, w którym żyją. Informacje o nadużyciu seksualnym dzieci burzą ten obraz. Urzędnicy uświadamiaj sobie, że za każdą ofiarą stoi sprawca. I właśnie wtedy uruchamiają się najsilniejsze mechanizmy obronne. Mechanizmy wyparcia.

A co to jest mechanizm wyparcia?

Polega na tym , że nie przyjmuje się faktów i oskarża te osoby, które mówią o nadużyciach. Nie ufa się fachowcom i podważa się ich wiedzę. Interesujące jest też to, że społeczeństwo też czuje się winne. Nie jest gotowe na przyjęcie tych informacji i też krytykuje fachowców. Pojawia się myślenie, "no jak mogłam dopuścić do tego, że takie rzeczy dzieją się w moim mieście". Myślę, że społeczeństwo nie akceptuje nadużyć seksualnych, ponieważ w pokoleniu naszych rodziców jest dużo ofiar przemocy seksualnej, do której doszło w czasie wojny. Nikt wtedy nie pomógł ofiarom. Każda tego typu informacja w mediach wywołuje strach i sprawia, że przywoływana jest przeszłość, więc robi się wszystko, by nie kontaktować się z własnym bólem.

I atakuje się psychotraumatologów?

Tak. Psychotraumatologami zostają terapeuci o bardzo dużych kwalifikacjach zawodowych. Tego, jak pomagać ofiarom nadużyć, nikt się nie uczy na początku swojej drogi zawodowej, tylko na końcu. To ludzie z wieloletnim doświadczeniem, po licznych szkoleniach. A jednak im się nie wierzy. Praca z cudzą traumą, wysłuchiwanie o cudzym nieludzkim zachowaniu jest tak obciążająca, że specjaliści mogą złamać się, kiedy będą atakowani.

I co, łamią się?

… Nie. Raczej się nie łamią. Są koledzy, którzy nie wytrzymują napięcia i rozwijają własne symptomy, ale nie łamią się, jeśli chodzi o postawę. Dziennie przyjmuję w gabinecie wiele ofiar nadużyć. Nie mogę się złamać, bo wiem, że te dzieci liczą na mnie. Nie mogę ich zostawić, chociaż te informacje, które przekazują, są niewygodne dla matki, dla rodziny, niewygodne dla miasta.

Dlaczego ważne jest to, by dzieci po nadużyciu miały terapię jak najwcześniej?

U dziecka struktury osobowości i sposób reagowania na stres nie są jeszcze w pełni wykształcone. Nadużycie seksualne to niewyobrażalny stres dla dziecka. Z tej sytuacji nie można uciec, ani z nią walczyć. Żeby to przeżyć ,dzieci rozszczepiają się wewnętrznie. To sprawia, że coś niemożliwego do przeżycia udaje się przeżyć.

Na czym to rozszczepienie polega?

Jedna część dziecka żyje dalej, a druga nic nie czuje. Jest zamrożona. Terapia dziecka ma na celu wewnętrzną integrację. Jeśli dzieci trafią zbyt późno na terapię, integracja jest znacznie trudniejsza. Osoba nadużyta, pozbawiona możliwości terapii, nie radzi sobie ze stresem. W chwilach dużego napięcia może rozładować stres strzelając, bijąc. Może stać się kryminalistą. Ludzie, którzy nie przepracowali traumy, stają się ofiarami mobbingu lub tymi, którzy gnębią innych. Obciążają kasę państwa, bo stale się leczą. Potrzebują psychiatry, szpitali, pomocy społecznej. Dlatego wczesna pomoc dziecku po nadużyciu jest też korzystna ze społecznego i ekonomicznego punktu widzenia. A dziecko ustabilizowane to dziecko zadowolone, które nie ma problemów w szkole, rozwija swoje zainteresowania. Dziecko, które nie dostanie pomocy, może rozwinąć pełną symptomatykę nadużyć.

Jak się to objawia?

Dziecko całkowicie się wyłącza, jest obecne tylko cieleśnie, albo zaczyna być bardzo agresywne. Może też reinscenizować to, co przeżyło i zaczyna być nadpobudliwe seksualnie, np. w wieku 5. lat bawi się lalkami i odtwarza z nimi akt seksualny.

Jak ocenia Pani to, że sprawa dzieci z gdyńskich placówek opiekuńczych trafiła do mediów i zaczęło się o tym mówić głośno?

W każdym kraju dzięki mediom zostały otwarte instytuty psychotraumatologii. Społeczeństwo uwrażliwiło się, a ofiary dowiedziały się, że w ich mieście są specjaliści zajmujący się pomaganiem ofiarom nadużyć. Kiedy dziecko, ofiara np. gwałtu, próbuje mówić o problemie, zawsze słyszy: nie kłam, wstydź się za to, co mówisz. Dzięki mediom dowiaduje się, że ktoś próbuje ich problemy traktować poważnie, że istnieją dorośli, którzy będą im wierzyć. Osoby nadużyte, które w latach 80 - tych w Holandii , Austrii i Szwajcarii zgłosiły się na terapię, zrobiły to właśnie dzięki mediom. Są na ten temat nawet prace doktorskie, które pokazują jak krytyka psychotraumatologów pomogła całej sprawie.

Władze Gdyni często podkreślają, że nagłośnienie sprawy doprowadziło do stygmatyzacji dzieci.

Mówiąc głośno dajemy sygnał, że dostrzegamy problem i chcemy pomóc. Ofiary są przyzwyczajone, że nie wierzy im mama, tata, dziadek, nauczycielka. Nagle ktoś mówi o tym głośno. To trudne dla dziecka, ale jednocześnie daje mu nadzieję. Obszerne statystyki na zachodzie pokazują, że dyskusja w mediach na ten temat jest przez ofiary odbierana pozytywnie. Myślę, że dzieci w Gdyni najbardziej zostały pokrzywdzone z tego powodu, że została przerwana terapia. Mówiąc o stygmatyzacji urzędnicy manipulują sytuacją. Podobny proces był w Niemczech w latach 80 - tych. Teraz psychotraumatolog jest w każdej miejscowości, szpitalu, poradni rodzinnej. Minęło 30 lat i społeczeństwo dojrzało do tego, by mówić o nadużyciu w tak samo otwarty sposób jak o alkoholizmie. Do czasu, gdy media nie donoszą o tym zjawisku, sprawcy czują się bezkarni.

Pojawiają się też wobec psychotraumatologów zarzuty, iż wmawiano dzieciom, że były nadużyte.

Te zarzuty nie mają żadnych podstaw w sensie diagnostycznym. Psychotraumatolog rozpoznaje nadużycie nie tylko na poziomie werbalnym, ale przede wszystkim na poziomie neurofizjologicznym. Ten. kto mówi, ze terapeuta coś wmawia dziecku nie rozumie zmian, jakie nadużycie powoduje Niemniej to, co teraz robią władze Gdyni, jest dla ofiar dobre, bo dzięki potępianiu psychotraumatologów dzieci dowiadują się, że istnieją osoby, które mogą im pomóc.

Jak dalej będzie przebiegać ta historia?

W innych krajach przebiegało to tak. Najpierw atakowani byli psychotraumatolodzy, potem w tym kierunku kształci się coraz więcej specjalistów, lekarzy i psychologów. I w końcu nie można powiedzieć, że np. 10 tys. ludzi z tej grupy kłamie. Następnie było bagatelizowanie problemu. Władze mówią:ok u nas też jest ten problem, ale fachowcy wyolbrzymiają to dla własnego profitu. Podobnie mówiło się o politykach, którzy się w to włączyli, że chcą zrobić karierę polityczną na biednych dzieciach. W ostatniej fazie w każdym kraju jakiś polityk wpadał na pomysł, by otworzyć poradnie i instytuty, które zajmują się pomocą dzieciom krzywdzonym. System pomocy musi być rozwiązany na poziomie państwowym, bo dziecko nie ma 100 zł, by pójść do prywatnego gabinetu po poradę. Mimo istniejącego oporu już w tej chwili psychotraumatologia rozwija się w Warszawie, Poznaniu Krakowie. I wszystko wskazuje na to, że polskie dzieci będą w końcu miały, gdzie pójść, gdy ktoś je krzywdzi.

Rozmawiała: Sonia Bochdziewicz

*Ela Briz ma 51 lat i trzech synów. Jest absolwentką psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 20 lat temu wyjechała z kraju do Niemiec., gdzie pracuje jako terapeuta i psychotraumatolog. Posiada w tym zakresie egzaminy państwowe. Jest psychotraumatologiem szkoleniowym i biegłym sądowym w zakresie prawa rodzinnego i karnego. Członek organizacji "Biały krąg", która pomaga ofiarom przemocy i wypadków natychmiast po zdarzeniu. Przyjmuje pacjentów, którzy mówią po niemiecku, polsku, chorwacku i rosyjsku.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Ela Briz podczas II Międzynarodowej Konferencji Psychotraumatologicznej, która odbyła się pod koniec czerwca w Gdańsku