Gdyńska publiczność jest wyjątkowo rozpieszczona wyborem jazzowych propozycji podczas całego roku. Zarówno Sax Club w Uchu jak i JaZz w Gdyni prezentowany na Pokładzie nie tylko umożliwiają kontakt z żywymi artystami, często światowego formatu, ale także kształtują gusta muzyczne, co przekłada się z roku na rok na większe wymagania słuchaczy.
Zamykająca kobiecy festiwal jazzowy Dee Dee Bridgewater rzuciła Gdyńską widownie na kolana (właściwie to podniosła ich z foteli) wspaniałym głosem, oszałamiającym warsztatem i dziką naturą. Zdobywczyni nagrody Tony, wielokrotnie nominowana do nagrody Grammy i dwukrotnie tymwyróżnieniem uhonorowana oraz zdobywczyni licznych innych nagród muzycznych w ostatniej odsłonie festiwalu rzuciła światło na to, jak mógłby ten festiwal wyglądać.
Bo było bardzo różnie. Ten zdominowany przez mężczyzn festiwal (kobiety chcą parytetów w sejmie, a nie słyszałem o protestach podczas festiwalu o nadużywaniu słowa ladies) był tak nierówny, jak wciąż jeszcze są polskie drogi. Z jednej strony organizatorzy postarali się zróżnicować stylistycznie festiwal, z drugiej zaś prezentowani artyści byli nierówni pod względem warsztatu i bardzo różnie przypadli do gustu publiczności. Choć trzeba sprawiedliwie oddać, że po każdym koncercie znajdowało się duże grono osób, które oklaskami prosiło wykonawców o więcej.
Om Supreme: The Music and Inspiration of Alice Coltrane. Fot.: Waldemar Chuk
Ladies Jazz Festival by Seat 2009 i, nie zapominajmy, by Miasto Gdynia, odbywający się głównie w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a także gościnnie w klubie Ucho oraz w miejskiej muszli koncertowej w dniach 9- 15 lipca zgromadził liczą publiczność, wypełniając przestrzenie festiwalowe praktycznie po brzegi. Otwierający "Om Supreme: The Music and Inspiration of Alice Coltrane" w wykonaniu Harriet Tubman przy współudziale basistki i wokalistki Me'Shell Ndegeocello oraz cytrzysty Laraaji NadaBrahmananda był chyba najbardziej oczekiwanym projektem prezentowanym podczas gdyńskiego festiwalu. Patrząc jednak na licznie opuszczających salę widzów, można powiedzieć, że ta mantrowo- jazzowo- rockowa stylistyka oczekiwań nie spełniła.
Urszula Dudziak. Fot.: Maria Jaskólska
Dzień później było już dużo bardziej gładko. 10 lipca (piątek) Carmen Cuesta-Loeb wraz z zespołem potraktowali nas łagodnymi kompozycjami polukrowanymi hiszpańskim wokalem. Artystka jest świeżo po wydaniu piątego już albumu. Koncert w Gdyni był pierwszym koncertem po ukazaniu się płyty. Z pewnością nie był to dzień dla lubiących eksperymenty i wybryki. Przypaść do gustu mógł zwłaszcza wszystkim poszukujących ukojenia po pracowitym tygodniu.
Carmen Cuesta-Loeb. Fot.: Waldemar Chuk
A już dzień później, w sobotę, publicznością zawładnęła Urszula Dudziak i No Limits. Wokalistka ma ostatnio dużo pracy na polskich scenach. Jeśli ktoś wciąż się bronił przed tą uroczą osobą, to miał kolejną szansę zetknąć się z prawdziwą magią tak muzyczną jak i czarem osobistym, jaki roztacza pani Dudziak.
No Limits. Fot.: Maria Jaskólska
Niedziela należała do Tigrita Project. Nazwa pochodzi od zwierzęcego pseudonimu Tigra, zaś kryje się pod nim Klaudia Baszniak-Kozłowska. Wokalista zdobyła drugie miejsce w konkursie debiutów w Opolu w 2002 r, zaś w 2005 była jedną z kandydatek do reprezentowania Księstwa Monako w Konkursie Piosenki Eurowizji.W Klubie Ucho, który gości przez cały rok artystów jazzowych w serii koncertów pod nazwą Sax Club, Tigrita Project nie pokazała zbyt ostrego pazura. Popowo-jazzowy występ z próbami rozruszania zgromadzonej publiczności przez wspólne śpiewanie czy taniec, który nie doszedł jednak do skutku, pozostawił mieszane odczucia.
Tigrita Project. Fot.: Waldemar Chuk
Po niedzieli organizatorzy dali publiczności jednodniową przerwę na oddech przed plenerowym koncertem zespołu Nail Quartetnail Quartet. Grupa będąca swoistego rodzaju demaskatorem niewielkiego zainteresowania jazzem, z pominięciem wokalistek, wśród rodzimych muzyków- kobiet, doskonale sobie radzi i budzi zainteresowanie wszędzie tam, gdzie się pojawia.
Rodzynkiem w złożonym i niejednorodnym przekładańcu Ladies Jazz Festival Gdynia 09 okazał się, co nie było trudne do przewidzenia, występ Dee Dee Bridgewater. Ta prawie sześćdziesięcioletnia wokalistka przy doskonałym akompaniamencie zespołu dała popis ogromnych umiejętności wokalnych i jednocześnie zjednała sobie publiczność bezkompromisowym zachowaniem.
Dee Dee Bridgewater. Fot.: Waldemar Chuk
Chociaż nie wszystkie propozycje organizatorów mogły przypaść do gustu na pochwałę zasługuje organizacja jak i upór w promowaniu kobiet jazzu w tej części świata. Z pewnością przydałaby się większa dostępność do koncertów. Może propozycja trochę mniejszych, towarzyszących występów w miejscach poza sceną główną, jaką jest Teatr Muzyczny, pozwoliłaby bardziej zaakcentować w mieście odbywający się festiwal. Pozwoliłoby to także na prezentację odważniejszych gatunków z pogranicza jazzu. Oczywiście wszystko w wykonaniu kobiet. Bądź, co bądź, to stulecie ma należeć właśnie do nich.
Więcej zdjęć w galeriach:
Ladies Jazz Festival, 9 - 15.07.2009, foto: Waldemar Chuk
Ladies Jazz Festival, 9 - 15.07.2009, foto: Maria Jaskólska
Ladies Jazz Festival 2009, Gdynia, Teatr Muzyczny, Klub Ucho, 8-15 lipca 2009
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl