PYTANIA DOTYCZĄCE KONFLIKTU Z SOW
Gazeta Świętojańska*:Wg statystyk, których autorem jest Monika Sajkowska mniej więcej co dziesiąty wychowanek domu dziecka doświadczył w ostatnim roku jakiejś formy wykorzystywania seksualnego. Gwałtu i współżycia pod przymusem doświadczyło w 2004 r. 8% wychowanków domów dziecka w wieku 15-18 lat. Czy bierze Pan pod uwagę fakt, że te statystyki mogą dotyczyć także gdyńskich domów dziecka?
Franciszek Bronk** :Każdy troszczący się o swoich podopiecznych wychowawca, czy rodzic w stosunku do własnych dzieci ma obowiązek zachować niezbędną wrażliwość, by w porę odpowiednio reagować. Takie rzeczy niestety mogą się zadziać i na nieszczęście, nie są one uzależnione od naszej woli. Skuteczne działanie może być o tyle trudne, bo jak wynika z przedstawionego dokumentu, nie wskazano, że stało się to fizycznie w domu dziecka – bo to byłoby proste, tylko podczas pobytu pod niejako kuratelą placówki. Dlatego należy pamiętać, że możliwość wykorzystania dotyczy każdego środowiska, w którym wychowanek przebywa na co dzień –szkoła, grupa rówieśnicza, rodzina naturalna, inne przypadkowe osoby. Wspomniana niezbędna wrażliwość na potrzeby dzieci opiera się na umiejętności dostrzegania pojawiającego się problemu, adekwatnego reagowania. Wrażliwość to również umiejętność dostrzegania pojawiających się niuansów i kontekstów spraw. Ową wrażliwość osiąga się przez działania edukacyjne/uświadamiające prowadzone tak, by dzieci nie wpadały w zastawiane na nie pułapki. Nie znaczy to jednakże, że po każdym wyjściu do szkoły, czy urlopowaniu do domu należy dziecko poddawać specjalistycznym badaniom, zakładając, że stała mu się tam krzywda.
Dlaczego MOPS zarządzał, wbrew polskiemu prawu, wglądu w dokumentację pacjentów?
Wydano jedynie polecenie przekazania dokumentacji dziecka będącego pod opieką jednej z placówek rodzinnych – na skutek złożonej skargi przez prowadzącą, po to by uprawniony do tego fachowiec mógł ocenić przebieg działań wspierających. Stwierdzenie, że ktoś z MOPS chciał przeglądać dokumentację, jest nieprawdziwe i można je nazwać nieuzasadnioną nadinterpretacją.
Czy prawdą jest, że doszło do wglądu w tę dokumentację, podczas gdy terapeutki były na konferencji Fundacji Dzieci Niczyje w Warszawie?
W dniu rozpoczęcia kontroli, placówką kierowała odpowiedzialna osoba wyznaczona przez dyrektora. Nie było ze strony kontrolujących intencji, by analizować dokumentację, a jedynie zabezpieczyć do wglądu przez osoby upoważnione. Kontrolujący nie zapoznawał się z zawartością merytoryczną teczek.
Dlaczego nie doszło do rozdzielenia dzieci wchodzących w rolę sprawcy od dzieci wchodzących w rolę ofiar w gdyńskich domach dziecka ( takie były zalecenia specjalistów SOW)?
Aby taką sytuację rozpatrywać, musiały zafunkcjonować konkretne okoliczności. Po pierwsze – w materiale diagnostycznym SOW z przeprowadzonych diagnoz w tamtym czasie (zrealizowano około 50 dla podopiecznych placówek całodobowych) powinny znajdować się informacje na temat ujawnienia symptomatyki urazu wykorzystania seksualnego, a w żadnej ze wspomnianych diagnoz tego nie było (co łatwo sprawdzić), po drugie taka informacja traktowana jako ważny wniosek powinna być przekazana do MOPS. Nigdy i w żadnej formie taki wniosek nie został przekazany ani mnie, ani innym osobom zatrudnionym w MOPS.
Czy słysząc o podejrzeniach terapeutek dotyczących molestowań w placówce, którą kiedyś pan kierował, czuł się pan osobiście dotknięty?
To tak, jak gdyby Pana zapytano o to, czy czułby się Pan dotknięty sytuacją, że istnieje podejrzenie, że ktoś molestował dziecko w Pana domu. Opisywanie takich sytuacji, szczególnie w aurze tzw. Podejrzeń, które na dodatek nie pokrywają się z faktami, musi być artykułowane precyzyjnie, inaczej krzywdzi – dzieci, ich opiekunów, rodziców i inne osoby. Niewykluczone, że na przestrzeni wielu lat były dzieci, które zbyt wiele widziały i zbyt wiele doświadczały w środowisku, z którego je ostatecznie zabrano, bo zagrażało ich zdrowiu i życiu...
Jeśli natomiast chcemy ocenić stan zabezpieczenia dzieci w placówce, co jest odrębnym problemem, to trzeba najpierw zobaczyć, jaki stosunek do kwestii bezpieczeństwa mają zatrudnieni wykwalifikowani, odpowiedzialni wychowawcy i jakie zapewniono warunki pracy, by ryzyka o takim charakterze eliminować. Ostatecznym miernikiem tego jak było, są ustalenia prokuratury w tej sprawie:
1.SOW w całym okresie działania (ponad 2 lata) , mając precyzyjną procedurę mówiącą o tym, że każdy przypadek podejrzenia molestowania należy bezwzględnie każdorazowo zgłosić w formie zawiadomienia do prokuratury, czy sądu rodzinnego, zgłosił jedynie 9 przypadków (ustalenia prokuratury w oparciu o przesłuchania terapeutów i przedstawioną dokumentację), które w ośmiu przypadkach dotyczyły dzieci w ich rodzinnych domach, jeden - dotyczący rodzinnego domu dziecka, co do którego prokuratura stwierdziła, że nie doszło do przestępstwa.
2.Ponadto dyrektor ZPS Joana Fila zeznała pod rygorem odpowiedzialności karnej w prokuraturze:
„Świadek Joanna Fila podnosiła, iż jeśli kiedykolwiek pojawiło się podejrzenie o seksualne wykorzystanie dzieci podawała je do informacji sądu. J.Fila zeznała, iż w przypadku wysłania sprawy do sądu o wgląd w sytuację dziecka, nie mieli obowiązku powiadamiać o tym MOPS, ani prezydenta”.
3.Z naszych ustaleń – nigdy o konkretnych zagrożeniach wykorzystań dzieci na dzieciach w placówkach (stawiana teza w mediach dotyczyła 80% stanu podopiecznych), nie informowano nikogo, w tym innych mających obowiązek dbania o dobro dzieci instytucji i organizacji jak:
- nadzoru merytorycznego usytuowanego w Wydziale Polityki Społecznej Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku(podlegają mu wszystkie placówki),
- Rzecznika Praw Dziecka,
- organizacji pozarządowych zajmującymi się ochroną dzieci jak choćby Komitet Ochrony Praw Dziecka czy TPD.
Dlaczego?
Może min. dlatego, że przeprowadzone przesiewowe badanie wykonane przez Grażynę Lewko (polegające na wypełnieniu ankiet przez opiekunów, bez udziału dzieci), sama oceniła w następujący sposób, zeznając pod rygorem odpowiedzialności karnej w prokuraturze:
„W sprawie sprawozdania z badań psychotraumatycznych świadek Grażyna Lewko zeznała, iż w związku z faktem, że stworzona przez nią metoda była w ścisłym tego słowa znaczeniu orientacyjna i żaden sposób nie pretendowała do miana naukowej, tak samo należy traktować wyniki tych badań.”
Na zakończenie, podsumowując – gdyby mimo wszystko taka sytuacja miała miejsce, wszyscy, poczynając od wychowawcy konkretnie odpowiedzialnego za dziecko po osoby kierujące placówką miałyby - tak jak każdy normalny człowiek, poczucie wielkiej porażki... bo zawiedliśmy dziecko.
Co pan sądzi o tym, że mimo wysokiej oceny pracy psychoterapeutów i diagnostów przez zespół pod kierownictwem prof. Marii Beisert zarzuty wobec psychoterapeutów, że są niekompetentni były podtrzymywane szczególnie w sytuacjach, gdy wyrażali niepokój co do sytuacji konkretnego dziecka?
Wyniki przeprowadzonej kontroli wykazały, że zafunkcjonował obiecujący zespół, który podjął się ambitnej próby niesienia pomocy potrzebującym. Inną natomiast sprawą jest rozwiązywanie konkretnych problemów dotyczących klientów, którzy mają prawo do tego, by szanowano ich godność, podmiotowość i prawo współdecydowania o planie pomocy, terapii czy innych proponowanych działaniach. Natura składanych skarg niestety wskazywała, że na pierwszym planie stawało domniemanie problemu „X”, a zapominano chyba, że za problemem zawsze stał człowiek, dziecko i jego poczucie suwerenności, godności, granic psychologicznych – co przecież determinuje układ, który można najprościej nazwać – pomagacze są dla ludzi a nie na odwrót.
By próbować pomagać, a w szczególności pomagać w poważnych problemach, trzeba mieć w sobie dużo pokory i szacunku do innego człowieka … jego cierpienia i doświadczeń. Deklarowane przez zespół terapeutów metody pomagania i terapii zostały uznane za właściwe i profesjonalne. Pod znakiem zapytania stawiam jednak wykonanie owych deklaracji - zespół nie dysponował żadnym systemem prezentowania (bezpiecznego komunikowania) postępów i efektów terapii.
Czy w tej chwili dzieci mają lepszą opiekę psychologiczną niż przed konfliktem z SOW?
Żeby być precyzyjnym - nie było konfliktu z SOW. Najwyżej można powiedzieć - z kilkoma pracownikami, którzy byli zatrudnieni w tej placówce.
Użyte sformułowanie „lepszą opiekę psychologiczną” w kontekście pomocy, zawiera pułapkę nadmiernego uproszczenia w ocenie sytuacji. Mogę stwierdzić, że dzieci mają opiekę adekwatną do stwierdzonych specyficznych potrzeb. W każdej placówce pracuje zespół specjalistów w postaci psychologa i pedagoga, dzieci z rodzinnych domów uzyskują wsparcie od specjalistów zatrudnionych w Ośrodku Adopcyjno-Opiekuńczym, dodatkowo funkcjonuje dedykowane wsparcie dla opiekunów i dzieci, które mogły doświadczyć poważnej traumy (udzielane przez psychologa i psychiatrę specjalizujących się w tej problematyce).
Jak widać, nikt nie ma monopolu na wyłączność wiedzy w danym obszarze. Warto przy okazji sprawdzić ilu specjalistów z danej dziedziny - chętnych do współpracy, mamy w okolicy. Gwarantuję, że efekty będą zaskakujące.
Czy prawdą jest to, o czym pisał u nas p. B.Krzyżankowski:
„Psychoterapeuci podejrzewali, że w jednym z Rodzinnych Domów Dziecka doszło do molestowania dziecka przez osobę dorosłą. Normalnie przyjętą procedurą było spotkanie całego zespołu i ocena, czy przypadek kwalifikuje się do zgłoszenia oraz superwizja stałego superwizora. W tym przypadku z uwagi na napiętą sytuację między SOW a MOPS, przypadek ten był dodatkowo superwizowany w dwóch zewnętrznych ośrodkach z innych miast. Wszyscy byli zgodni, że podejrzenie jest na tyle istotne, że wymaga zgłoszenia. O tym samym przypadku zeznaje przed prokuratorem jeden z aktualnie pracujących terapeutów (przynajmniej pracował tam do czasu opublikowania Uzasadnienia Umorzenia Śledztwa):”... dziewczynka kilkukrotnie była wzywana do MOPS-u. Przed komisją składającą się z kilku urzędników, w tym dyrektora pana Bronka, przez groźbę umieszczenia jej w ośrodku wychowawczym, była nakłaniana do odwołania informacji dotyczących przypuszczalnego molestowania jej siostry" . Nie będę tego komentować, ale to mnie przeraża ( nie tylko mnie, to właśnie ten przypadek stał się elementem treści interpelacji Posła Zbigniewa Kozaka ).
Później tę dziewczynkę ocenił inny biegły, powołany przez MOPS i wydał odmienną opinię niż poprzedni. Manipulacją jest twierdzenie, że kogoś pomówił, w przypadku, gdy opinia jest wydawana zgodnie z funkcją, wykształceniem, w ramach zakresu obowiązków wykonywanej pracy, niezależnie czy są inne, odmienne opinie (nie przesądzając, kto ma rację). Takie stwierdzenie ma na celu deprecjonowanie wartości specjalisty i podważenie jego wiarygodności. „
Dziękuję za to pytanie, dlatego że pierwszy raz ktoś podejmuje obiektywną próbę ustalenia faktów. To, co powyżej zostało zacytowane, to próba zaklinania zgoła innej rzeczywistości. Najbardziej szokujące dla mnie jest to, że nawet osoby zaufania publicznego - jaką powinien być poseł, mogą działać bezrefleksyjnie i z oczywistą krzywdą dla innych.
1.Zgłoszenie do MOPS próby szantażu jednej z nastoletnich podopiecznych rodzinnego domu na prowadzącej w słowach: „Co by było ciociu, gdybym powiedziała że ktoś w naszym domu jest molestowany?” nastąpiło 6.02.2008r. Prowadząca placówkę zgłosiła to osobiście i z własnej inicjatywy.
2.Zgodnie z Rozporządzeniem o placówkach opiekuńczo-wychowawczych, które jasno wskazuje formy przeprowadzania spotkań, których celem jest omówienie istotnych aspektów dot. życia podopiecznych - został zebrany 11.02.2008r. zespół który funkcjonuje pod nazwą: Stały Zespół ds. Okresowej Oceny Sytuacji Dziecka. Uczestniczyli w nim: prowadzący placówkę rodzinną, pedagog wspierający rodzinne domy z Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego, osoba kontrolująca placówki z Zespołu Wsparcia Dziecka i Rodziny MOPS, moja osoba, oraz wychowanka.
Przebieg spotkania był protokołowany.
3.Celem spotkania zespołu było:
- ustalenie czy podopieczna rzeczywiście użyła takiego sformułowania, które mogło być potraktowane jak próba szantażu,
- jakie zaistniały podstawy by w taki sposób podopieczna nazwała problem,
- poinformować nastoletnią podopieczną o skutkach i konsekwencjach jej działania,
- rozważyć sytuację sposobu dalszego funkcjonowania podopiecznej w rodzinnym domu.
4.Ustalenia:
- wychowanka stwierdziła, że wypowiedziała te słowa, ponieważ była zła na ciocię a w szczególności dziadka,
- została poinformowana o ewentualnych konsekwencjach mówienia nieprawdy,
- na mój wniosek prowadząca RDD została poproszona o zgłoszenie się do SOW, celem precyzyjnego ustalenia powodów zachowania świadczącego o zaistniałym zaburzeniu zachowania podopiecznej,
- wychowanka została zobowiązana do tego by wzmóc wysiłki zmierzające do poprawy swojego zachowania (złe zachowanie w szkole, brak angażowania się w sprawy domu, brak chęci do pomocy młodszej siostrze, opryskliwość w stosunku do opiekunów),
- ustalono, że każdy dzień będzie podsumowywany przez prowadzącą rodzinny dom razem z dziewczynką, dodatkowo raz na tydzień plan pracy, oraz jego rezultaty, miały być konsultowane przez pracownika Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego podczas wizyty w rodzinnym domu.
5.Prowadząca zgłosiła się z wychowanką do SOW 14 lutego 2008 r, gdzie miała zostać przeprowadzona diagnoza i gdzie rozpoczęto działania terapeutyczne.
6.Dnia 09.04.2008r zgłosiła się do mnie prowadząca placówkę rodzinną, komunikując, że w wyniku spotkań w SOW dziewczynka nasiliła zachowania buntownicze, odmawia wykonywania najprostszych czynności argumentując to tym, że terapeutka powiedziała jej, że nikt nie ma prawa wydawać jej poleceń i że nic nie musi robić w domu, bo nikt nic jej nie może kazać itp.
7.Prowadząca przeprowadziła rozmowę z terapeutką, która postawiła kilka tez m.in, że jest ona w ogóle nieprzygotowana do prowadzenia placówki rodzinnej, nikt nie ma prawa przesłuchiwać wychowanki ani niczego jej kazać, że dzieciom byłoby lepiej na ulicy niż w takim domu.(Terapeuta nigdy nie zapytał o ustalenia wychowawcze odnośnie podopiecznej, nie nawiązał też żadnego kontaktu ani ze specjalistą z Ośrodka Adopcyjnego czy innymi osobami mającymi wiedzę na ten temat).
8.Po wspomnianej rozmowie zaszokowana jej przebiegiem prowadząca placówkę rodzinną kategorycznie poprosiła o rezygnację z tzw.” wsparcia” w SOW .
9.Gdy zakomunikowała to w SOW 15.05.2008r uzyskała informację, że jeśli zrezygnuje, to SOW zgłosi podejrzenie molestowania w jej placówce. Prowadząca odpowiedziała, że zgadza się na to.
10.Z uwagi na zaistniałą sytuację, a w szczególności brak diagnozy dziecka po kilku miesiącach uczęszczania do SOW, konieczne było sporządzenie takowej. Zlecono diagnozę biegłemu ekspertowi zatrudnionemu w RODK.(do wykonania diagnozy przystąpiono w krótkim czasie ).
11.SOW złożył zawiadomienie do prokuratury.
12.Zarówno badania biegłego działającego na zlecenie MOPS, jak i prokuratury, wykluczyły prawdopodobieństwo zaistnienia faktu wykorzystania w rodzinnym domu dziecka – prokuratura stwierdziła, że nie doszło do przestępstwa.
Z powyższego wynika, że odbyło się jedno spotkanie, jego miejscem była placówka rodzinna przy zastosowaniu formuły określonej prawem.
Przedstawienie powyższej sprawy w zacytowanym materiale, jak widać pozostawia wiele do życzenia. Zarówno ta sytuacja, jak i wiele innych, zostały w złej wierze w podobny sposób ukazane na poziomie kreowania nieistniejących faktów. Co gorsze, nikt do tej pory nie podjął próby weryfikacji cytowanego materiału, natomiast funkcjonujące przekłamania i nierzetelności eksploatowane są przez różne osoby w imię tylko im znanych interesów. Dalszy komentarz jest zbyteczny.
Wszystkie aspekty przedstawionej sprawy można zweryfikować do czego zachęcam.
PYTANIA DOTYCZĄCE DZIECI
Czy dzieci z gdyńskich domów dziecka wymagają profesjonalnej psychoterapii ?
Wśród podopiecznych placówek, jest kilkoro podopiecznych u których stwierdzono potrzebę zastosowania działań o charakterze terapeutycznym i są one realizowane. Wszyscy podopieczni objęci są wsparciem psychologa i pedagoga.
Jeśli tak, czy mogą liczyć na specjalistyczną pomoc ?
Tak, mogą liczyć – takie wsparcie jest zabezpieczone. Zakres wsparcia zawsze może być dostosowany do konkretnego przypadku.
Jeśli tak, to jak często ?
Dla jednej prowadzonej sprawy raz w tygodniu może być za mało, dla innej zbyt dużo, miarą jest tu adekwatność działań oparta na analizie indywidualnego przypadku.
Czy sądzi pan, że dzieci pozostające pod opieką MOPS powinny korzystać z psychoterapii w niezależnym ośrodku, czy też powinny korzystać z opieki psychologów zatrudnionych w MOPS?
Uważam, że psychologowie, terapeuci, pedagodzy dzielą się jedynie na kompetentnych i wiernych zasadom zawodu i etyce nierozłącznie z nimi związanej i tych pozostałych, którzy mają stosowne dyplomy, ale brakuje im doświadczenia, specyficznej wiedzy, czy wewnętrznych zasobów, by pracować obszarze pomocy interwencyjnej i w efekcie skutecznie pomagać innym. Czy wobec tego kluczowe znaczenie ma, czy są zatrudnieni przez MOPS czy nie? Aktualnie część wsparcia świadczą specjaliści zatrudnieni przez MOPS, ale są też i ci którzy działają niezależnie. Kluczem jest jednak nie kto, tylko jak.
Jaka jest procedura postępowania w gdyńskim MOPS - ie wobec nieletnich sprawców przemocy seksualnej oraz wobec dzieci, poniżej 15 roku życia, które pełnią rolę sprawcy?
W sytuacji ujawnienia przypadku krzywdzenia w tym o charakterze seksualnym, obowiązuje zasada niezwłoczności działań. Stały Zespół ds. Okresowej Oceny Sytuacji Dziecka, zebrać może się w tym samym dniu i skonsultować dany przypadek z sędzią sądu rodzinnego, oraz podjąć stosowne działania zgodnie z rozpoznaniem.
W jaki sposób MOPS chroni dzieci - ofiary przemocy seksualnej przed ponownym nadużyciem?
Dotychczas mieliśmy stwierdzony jeden taki przypadek, który dotyczył przekroczenia norm w zachowaniu seksualnym. Jeśli chodzi o wzajemne relacje wychowanków w placówce w jedynym wspomnianym przypadku udało się pozyskać dla dziecka rodzinę zawodową zastępczą. W odniesieniu do domniemania nieprawidłowych relacji dzieci z ich rodzicami naturalnymi, to na etapie diagnozy staramy się monitorować kontakty z rodzicami, jeśli takie podejrzenia potwierdziły by się, oczywiste było by wnioskowanie do sądu o zawieszenie kontaktów na czas postępowania wyjaśniającego, czy karnego.
PYTANIA DOTYCZĄCE SYSTEMU
Czy prawdą jest, że kierownictwo MOPS decydowało o rozdzielaniu rodzeństw, które następnie trafiały do różnych placówek?
Staramy się takich sytuacji unikać, jednakże mogły się zdarzyć wyjątkowo. Szczególne sytuacje uzasadniające takie postępowanie to różnica wieku i konieczność zapewnienia specjalistycznego wsparcia dla dzieci z niepełnosprawnością. System opieki całodobowej obejmuje placówki podzielone przedziałami wiekowymi i specyfiką oferty w stosunku do potrzeb dzieci.
Czy prawdą jest, że opiekunowie rodzinnych domów dziecka nie byli informowani o tym, że pod ich dach trafi dziecko, które wcześniej było wykorzystywane seksualnie?
Odkąd pracuję w MOPS, zasadą jest wspólna kwalifikacja dzieci przez Stały Zespół ds. Okresowej Oceny Sytuacji Dziecka w którym uczestniczą dotychczasowi i przyszli opiekunowie dzieci. Wspólnie analizowana jest sytuacja dziecka z uwzględnieniem wszelkich dostępnych źródeł informacji, więc praktycznie nie istnieje takie ryzyko.
Z jakich powodów odebrano dzieci opiekunom dwóch gdyńskich rodzinnych domów dziecka?
Do tej pory zaistniał jeden taki przypadek. Prowadząca jeden z rodzinnych domów zawnioskowała rozwiązanie umowy o pracę. Ponieważ sygnał o zamiarze rezygnacji otrzymaliśmy z wyprzedzeniem, mogliśmy podjąć skuteczne działania, by uchronić przebywającą tam młodzież przed traumą związaną ze zmianą placówki.
Na jakiej podstawie prawnej opiekunowie rodzinnych domów dziecka, którzy nie zgadzali się z polityką MOPS, byli zmuszani do poddania się badaniu psychologicznemu i wystawiano im opinie przypominające opinie sądowo-psychologiczne?
Postawiona teza w pytaniu jest nieprawdziwa. W obiektywnym i roztropnym szukaniu rozwiązań stwierdzonego problemu nie ma nic nieprawidłowego. Jeśli gwarantem obiektywności przeprowadzanych badań diagnostycznych są wysokie kompetencje specjalisty i jest on rekomendowany np. z listy, biegłych sądowych (jego opinie są niezależne), to tym bardziej nie powinno to rodzić niepotrzebnych napięć. Prośba dotycząca poddania się badaniu zawsze była podyktowana troską o dobro dziecka, a ono nie zawsze jest zgodne z przekonaniami osób czy instytucji i trzeba się z tym liczyć. Jeśli zachodziła taka konieczność ze względu na poważną wątpliwość odnośnie tego, czy dzieci otrzymają właściwą opiekę, badaniom mogli być poddani zatrudnieni pracownicy merytoryczni, również np. domu dziecka i przypominam sobie taką sytuację. Moim zdaniem to obiektywny i ważny element możliwości uzyskania wiedzy, którą niekiedy trzeba posiąść by jak najlepiej sprawować opiekę nad dziećmi. Każdy kto zamierza zawodowo opiekować się dziećmi, powinien potraktować w wyjątkowych sytuacjach taki sposób pogłębienia wiedzy o zaistniałych problemach i swojej dyspozycji do ich rozwiązywania jako coś normalnego. W części zawodów badania tego typu warunkują dostęp do wykonywania pracy.
Czy opiekunowie rodzinnych domów dziecka mogą aktualnie korzystać z pomocy psychologów niezależnych od MOPS?
Oczywiście mogą i korzystają. Prowadzący placówki rodzinne są dyrektorami samodzielnych jednostek organizacyjnych i mają prawo do decyzji co do działań jednostki, kierując się zasadą celowości i gospodarności.
PYTANIA OGÓLNE
Jak by pan opisał, nazwał, scharakteryzował to, co się stało w SOW ? Gdzie został popełniony błąd ?
Przyczynami zaistniałej sytuacji w mojej ocenie były:
1)Brak dialogu (chęci i umiejętności ze strony niektórych pracowników SOW do podjęcia rozmowy opartej na argumentach), partnerstwa w podejściu do stanowiska MOPS.
2)Brak chęci ze strony niektórych pracowników SOW dostrzeżenia siebie jako części większego systemu, sytuowanie się w pozycji wyższości, nieomylności, niezastępowalności w wykonywaniu działań.
3)Rozdźwięk w interpretacji pojęcia „zgłoszenie podejrzenia molestowania”. Po stronie SOW „zgłoszenie o molestowaniu” to stwierdzenie faktów bliżej nieskonkretyzowanych, dotyczących całości populacji dzieci. Według MOPS zgłoszenie, to wskazanie konkretnego przypadku i przekazanie odpowiedniego materiału dowodowego odpowiednim profesjonalistom i instytucjom.
4)Brak systemu bezpiecznego prezentowania efektów pracy terapeutycznej. System taki niezbędny jest do realizacji podstawowych zadań związanych z monitorowaniem pracy jednostki wsparcia.
Badanie Moniki Sajkowskiej „Wiktymizacja wychowanków Domów Dziecka” ( www.dzieckokrzywdzone.pl)przeprowadzone w 39 obiektach : w ciągu ostatniego roku 10% wychowanków uległo jakiejś formie molestowania, 8% współżycie pod przymusem, lub gwałt 3% więcej niż raz, większość wychowawców z tych placówek twierdziło, że przypadki takie nie miały miejsca. Jak pan ocenia skalę tego zjawiska, jak daleko zagrożone są placówki opiekuńcze w ogóle, jak to wygląda w Gdyni ?
Badania te, to konkretne źródło wiedzy na temat tego, co może i jest w niektórych przypadkach powodem poważnych zaburzeń w życiu podopiecznych przebywających w całodobowych placówkach opiekuńczo-wychowawczych i jakie są potencjalne źródła tych zagrożeń. Wyniki tych badań należy potraktować poważnie, ale należy pamiętać, że nie wolno posługiwać się niebezpiecznymi skrótami myślowymi odnośnie interpretacji ich wyników – z czym miałem już niestety do czynienia. Na przykład ukazywano wskazane zagrożenia, dopisując do nich niejako automatycznie narrację, że zadziało się to w domach dziecka, a zwracam uwagę, że przykłady są tak ukazywane, że mówią o faktach przeżytej traumy bez rozróżnienia gdzie miały one miejsce min. dlatego, że nie to jest najważniejsze z punktu filozofii pomagania. Wobec tego teza, że środowisko placówki opiekuńczo-wychowawczej jest niebezpieczne, jest nieuprawniona. Uporczywie słyszę pytanie jak powyżej: cyt.” jak daleko zagrożone są placówki opiekuńcze w ogóle, jak to wygląda w Gdyni” – uważam, że placówki zagrożone są w nikłym stopniu, bo funkcjonuje tam system opieki i organizacji oparty na konkretnych pozytywnych zasobach. Wspomniane zagrożenie dotyczy specyficznej grupy ryzyka tj. młodzieży, która czasowo zmuszona jest zamieszkiwać poza domem rodzinnym będąc jednocześnie narażoną na trudne do monitorowania nawiązywanie relacji ze środowiskiem, w tym szkoły, grupy rówieśniczej, rodziny dysfunkcyjnej i innych osób. Tak sformułowany problem tzn. co zrobić by eliminować ryzyko narażania dzieci na doświadczanie traumy a w szczególności wykorzystania seksualnego, biorąc pod uwagę wspomniane aspekty sprawy, nie jest ani łatwo ani prosto. Tam gdzie fakt wykorzystania miał miejsce, trzeba się tego dowiedzieć (diagnoza) i podjąć stosowne adekwatne działania (pomoc psychologiczna –dzieci; konsekwencje związane z wymiarem sprawiedliwości oraz działania korekcyjne/terapia- sprawcy), tam gdzie można temu zapobiec należy postawić na ściślejsze monitorowanie zagrożonych środowisk, oraz działania edukacyjno-profilaktyczne.
Zachód już dawno uporał się z problemem publicznego wypowiadania się nt. molestowania seksualnego dzieci, Polska dopiero zaczyna, i to bardzo nieudolnie, podejmować ten bolesny temat. Czy uważa pan, że mądre ale i odważne mówienie o tych sprawach jest niezbędne czy też powinno się nadal udawać, że problemu nie ma?
Problem jest i trzeba o nim mówić, ale niezbędna jest rozwaga w tym jak się układa wspomniane komunikaty, bo nie wolno wyrządzać krzywd, pomawiać, niszczyć innych po drodze - za cenę spektakularnego wywołania tematu – nawet tak ważnego i bolesnego jak nadużycia seksualne czy przemoc.
Gdyby można było cofnąć czas, co by pan zmienił, by nie doszło do tego, do czego doszło w i w związku z SOW ?
Jeszcze raz proszę o weryfikację tezy zawartej w pytaniu - problem nie dotyczył SOW. Co zrobić w kwestii by :”nie doszło do tego do czego doszło”, mając na myśli osoby - to niewątpliwie pozwolić im poczuć na własnej skórze, to - czego doświadczyły dzieci i ich opiekunowie po rozpętaniu wspomnianej negatywnej kampanii. Wierzę, że to by w zupełności wystarczyło …
MIEJSCE NA OŚWIADCZENIE
Analizując miejsce w którym znajduje się aktualnie system wsparcia dziecka i rodziny w Gdyni warto również pamiętać o tym że :
- gdy inni uzasadniali kilka lat temu potrzebę istnienia dużych domów dziecka z minionej epoki, w myśl zasady że duże jest piękne, my mieliśmy placówkę wielofunkcyjną i otwarty proces przebudowy podstaw systemu w oparciu o formy rodzinne,
- zanim ktokolwiek pomyślał o celowym wsparciu placówek rodzinnych (później dopisano to zadanie ośrodkom adopcyjnym) takie wsparcie działało w Gdyni,
- aktualnie posiadamy 9 z 29 rodzinnych domów w całym województwie,
- podczas gdy w kraju dyskutuje się o potrzebie profilaktyki i rozważa pomysł asysty rodzin zagrożonych, my drugi rok mamy asystentów rodzin, asystentów usamodzielnienia, placówkę wsparcia dziennego dla młodzieży zagrożonej demoralizacją,
- gdy w kraju podnosi się kwestię działania zespołów interdyscyplinarnych, nasze działają już od 10 lat, działa porozumienie Wspólnie Przeciw Patologiom, szkolimy kadry służb pomocy i mundurowych, organizujemy coroczne konferencje szkoleniowe dla specjalistów, realizujemy KPPPwR,
- gdy dyskutuje się o potrzebie skuteczniejszego niesienia pomocy przez pracowników socjalnych, my wdrażamy nowe standardy działania w oparciu o specjalizację pracowników socjalnych i zmianę struktury ośrodka,
- warto również powiedzieć o tym, że obecnie na 140. dzieci w placówkach opieki całodobowej prawie wszystkie (132 podopiecznych) posiada diagnozę i wszystkie dzieci trafiające do systemu podlegają takiemu działaniu - co jest godne podkreślenia, biorąc pod uwagę standardy innych powiatów w tym zakresie.
By oceny nie przychodziły zbyt łatwo, warto być może przy okazji zadać jeszcze jedno pytanie:
czy którakolwiek ze wspomnianych osób tak bardzo przejęta losem osieroconych dzieci, cokolwiek bezinteresownie dla nich zrobiła, ….a jeśli to za dużo, to czy kiedykolwiek odwiedziła całodobową placówkę opiekuńczą lub rodzinny dom? (łatwo ustalić)
No właśnie…
**Franciszek Bronk, Zastępca Dyrektora MOPS ds. opieki nad dzieckiem i rodziną.
* Pytania przesłał Piotr Wyszomirski
Wywiad autoryzowany