
Ich muzyka opiera się głównie na instrumentach perkusyjnych i flecie, choć jak miałem okazje się przekonać opiera się również na wzajemnej wymianie energii i wytworzeniu specyficznego języka, którym posługują się muzycy. Giridhar próbował nauczyć go osoby przybyłe na koncert, które bardzo chętnie podchwyciły tę zabawę. Z instrumentów usłyszeliśmy m. in. bansuri, ghatam, tabla, kanjira, morsing, tavil, konnakol, mridangam. Jak wyczytałem przed tym wydarzeniem „ich koncerty to ogromna dawka emocji i połączona z dobrą zabawą i humorystycznym podejściem do improwizacji oraz niemal rockowym dialogiem muzycznym między osobowościami na scenie.” Zgadzam się w 100% z tymi słowami. Mimo że sama muzyka World stanowi dla nas swoistą podróż, to poza tym aspektem przy okazji można było się świetnie bawić. Jak dla mnie koncert trwał za krótko, bo z każdą, mijającą chwilą, muzycy odkrywali coraz więcej siebie i wciągali do wspólnej zabawy publiczność.
Jako gość z perkusistami wystąpił flecista Rajkamal. Jeżeli masz problem z odpaleniem filmu, kliknij tutaj
Co do samej muzyki – wg Tomasza Rozwadowskiego, wybitnego krytyka trójmiejskiego, brzmią „fantastycznie, oryginalnie i odświeżająco dla zachodnich uszu. Zespół wyzwala z siebie niesamowite pokłady emocji i energii, niespotykane na co dzień na estradach, a całości dopełniają orientalne rytmy i hinduskie skale melodyczne”.
Nie wiem, czy p. Tomasz wsłuchiwał się w najnowszy album, który można było m. in. nabyć po koncercie za niewygórowaną cenę. Ja jestem pod niemałym wrażeniem Smriti – wydanej w 2009 roku przez Laya Records. Partie perkusyjne uzupełniane są przez mandolinę U.P. Raju a nawet wokal Abhiskek Raghuram i Pallawi Aryn oraz niezastąpiony, hipnotyzujący wręcz flet Rajkamala. Z pewnością płyta pełna jest smaczków, które oscylują również wokół muzyki indaluzyjskiej czyli połączenia muzyki rdzennej, tradycyjnej z muzyką cygańską. Pierwszy utwór koncertu to właśnie klasyk hinduski. Muzycy potem kolejno zaprezentowali swoje możliwości gry na instrumentach perkusyjnych, aby pod koniec, pobudzając publiczność do wspólnej zabawy, włączyć ją w ten swoisty dialog muzyczny.
Oczywiście nie zabrakło bisów, na które muzycy z chęcią wyszli. Dotychczas instrumentaliści grali, siedząc w okręgu, bawiąc się muzyką i dźwiękami. Tym razem usiedli w półkolu, tym samym zostawiając miejsce dla osób chcących włączyć się do wspólnego grania. Co ciekawe, muzyka Layatharanga potrafi być radosna, jak i nostalgiczna zarazem. Dzięki temu stanowi doskonałe medium duchowe. Jak słusznie zauważył Rozwadowski, oczyszcza, czyli stanowi rodzaj katharsis. Nie jest to jednak muzyka religijna, jak choćby w przypadku misteriów Dhafera Youseffa, którego również zdarzyło się gościć na JaZzGdyni. Sama kultura hinduska opiera się na radości, mimo że przepełnia ich wysoka duchowość. Dzięki temu wrażliwość słuchacza zostaje poddana wysokiej klasy próbie. Dla osób, które nie odbyły jeszcze swojej podróży do Indii (m.in. mnie) – przyznam, że to doświadczenie osobne i niezapomniane.
Layatharanga zagrał w Gdyni w składzie:
- Giridhar Udupa – ghatam i konnakol
- Arun Kumar – tavil i instrumenty perkusyjne
- Jayachandra Rao – mridangam i kanjira
- Pramath Kiran – tabla, morsing i djemble
- Rajkamal – flet
- Solomon – keyboard
Playlista:
Grupa wystąpi też w miastach:
- Kraków 05.06.2009
- Opole 06.06.2009
- Łódź 10.06.2009-06-04
a potem uda się na Słowację.
Więcej:
Layatharanga, JaZzGdynia, 2.06.2009 r. Klub Pokład