Trzynasty dzień maja przyniósł nam wypełniony niemalże maksymalnie klub i mega kolejki do baru – ten popularny, gdyński lokal przeżył istne oblężenie. Była to dla mnie dosyć pozytywna niespodzianka, ponieważ ze względu na cenę biletów byłem nastawiony na mniejszą publiczność. Lecz cena biletów nie odstraszyła widzów. Przedział wiekowy mocno zróżnicowany: od młodzieży po matki z dziećmi,czyli od lat dziesięciu do siedemdziesięciu.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Więcej zdjęć w galerii:
Świetne partie klawiszowe Duke'a oraz pojawiający się w niektórych numerach jego wokal wspomagany przez jednoosobowy damski chórek umiejętnie komponowały się z bujającą funkowo sekcją rytmiczną, którą zasilali: Shannon Pearson na basie i za perkusją Ron Bruner. Wspaniale współgrająca perkusja z klangową grą basu,także osobne smaczki dodawane przez dodatkowego klawiszowca – to wszystko musiało się podobać i podobało!
Foto: Tomasz Cieślikowski
Co jakiś czas wtrącane zagrywki gitarowe Jeffa Lee Johnsona także zasługują na wyróżnienie. To wszystko sprawiło,iż występ zespołu był popisem każdego z muzyków, a nie tylko mistrza. Kulminacyjnym momentem koncertu było wyjście Duke'a z syntezatorem przewieszonym jak gitara,wtedy były właśnie najgorętsze chwile na Pokładzie. Muzyk nawet wyszedł parę metrów w publiczność.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Na twarzach artystów było widać radość ze wspólnego muzykowania - był to koncert zagrany z wielką pasją. Większość zagranych utworów pochodziła z najnowszego wydawnictwa zatytułowanego "Dukey Treat" wydanego w zeszłym roku. Poza nowościami George przypomniał także muzyczne klimaty z okresu, kiedy współpracował z Frankiem Zappą.
Z całą pewnością był to jeden z ważniejszych koncertów z cyklu "JaZzGdyni", natomiast ciężko stwierdzić czy najlepszy. Każdy z dotychczasowych występów na pokładowej scenie był oryginalnym i jakże odmiennym wydarzeniem. George Duke potrafi świetnie złapać kontakt z publicznością, co było doskonale widać i słychać na koncercie w Gdyni. Legendarny muzyk płynnie przechodził z gry na syntezatorach do zagrań fortepianowych. Perfekcyjny jazzowo-funkowy koncert został zakończony dwoma bisami. Na plus należy także podkreślić wyjście pokoncertowe Duke'a do ludzi, aby podpisać płyty,plakaty czy tez zapozować z kimś do zdjęcia.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Więcej zdjęć w galerii:
JaZzGdyni,George Duke, Pokład, 13 maja 2009 r.