Olena śpiewa wszystko to, co Polak najchętniej chciałby po rosyjsku usłyszeć. Tak „Ciemną noc” Marka Bernesa jak i „Modlitwę” Bułata Okudżawy. I artystka, kiedy publicznie zdała egzamin z języka polskiego (bezbłędne bez szczebrzeszenia – „na sznurze suszyła się bielizna”) nawiązała z publicznością błyskawiczny, acz trwały kontakt, sympatycznie fastrygowany pastiszem. To taka obustronna umowa, iż ktoś nam ze sceny jak z kołowrotka skręca barwny wątek skupiający jak w soczewce doświadczenia emigrantów ze Wschodu. Nie wszystko musi być prawdziwe, wystarczy że jest dość prawdopodobne. I podane z takim kunsztem. Bo jak mówił Josif Brodski – kiedy się raz zacznie uciekać, nie ma ucieczki przed ucieczką.
Nostalgia za tym Kijowem, którego już nie ma. Bo dentysta , pan Jofe mignął piosenkarce w dokumentalnym filmie „Odessa Odessa”, już jako emigrant, gdzieś na ławeczce w tle błękitu Pacyfiku. Bohater wojny ojczyźnianej powiesił się, kiedy ukradli mu medale i harmoszkę. A historia złodzieja kieszonkowca Andriuszy, co miał palce pianisty, tors efeba i 184 cm., przepłynęła w uroczą balladę „Mama – ja żulika liublu”, której refreny ochoczo podchwytywała publiczność.
Foto: Waldemar Chuk
Na sali przeważali pięćdziesięciolatkowie, którzy otarli się cyrylicę. Ach, co to był za dom Oleny...Dom – studnia. Dom – wieża Babel. Bezpańskie psy, bezdomne koty, bitwy o sznurek do bielizny, sąsiadki przekrzykujące się w piosence „Oj na hori cyhanoczka stała”, snujący się jak romans dym papierosów Biełomorkanał i ze szpulowego magnetofonu puszczany na balkonie przez ojca Rosjanina – Włodzimierz Wysocki. Chrapiący „Naszą cygańską” : „a i w cerkwi wsio nie tak, wsio nie tak kak nada”... I tę pieśń też zaryzykowała zaśpiewać i wychrypieć Olena...Potem uczyła rozbawioną publiczność tańców balowych. To takie proste – „dwa kroki w przód i dwa nazad – przód jest tam – gdzie jest krawat”, że świadomie użyję wytrychowego volapiku polsko-rosyjskiego made in Olena.
I kiedy z Oleną Leonenko widzowie śpiewali „Serce” z kultowej komedii radzieckiej „Świat się śmieje” zastanowiłem się, że po zalewie chłamu z Hollywood, chętnie bym dzisiaj obejrzał taki prawdziwy serdceszczipatielnyj film rosyjski. Czy poszedł znowu na koncert artysty o wschodniej duszy słowiańskiej. Wysocki i Okudżawa niestety odeszli. Pozostał trzeci wielki bard moskiewski – Jewgienij Baczurin. Ale kto go w Polsce zna?!!
Foto: Waldemar Chuk
Więcej zdjęć w galerii:
Olena Leonenko w Gdyni 31.03.2009, foto: Waldemar Chuk
Olena Leonenko, Ech raz, jeszcze raz... czyli taniec z pamięcią Teatr Gościnny, 31 marca 2009.
Powiązane artykuły
- 10.03.2009 Wydarzenie: Olena Leonenko w Gdyni
- 05.04.2009 Jestem śpiewaniem - Wywiad z Oleną Leonenko
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl