Folder - Żak
Również znana gdyńska kapela Kiev Office stara się zaistnieć dzięki nowemu projektowi, który ukaże się w formie płyty już niebawem. Nie wspomnę o ekipie Czerskiego – Towary Zastępcze, którzy niedługo wykiełkują miejmy nadzieję, że już na scenie ogólnopolskiej. Jak zauważają dziennikarze muzyczni „oficyna staje się potentatem na trójmiejskiej scenie alternatywnej”. Ja mam wątpliwości, czy istnieje coś takiego jak scena. Raczej skupisko osób, spotkałem się też z określeniem „piaskownica”. Wątpliwości chciałem ostatecznie rozwiać w niedzielę, ale na koncerty przybyło nie tyle osób, ile bym się spodziewał. Może faktycznie inicjatywa Nasiona nie opiera się wyłącznie na ekonomii, a bardziej na przyjaźni. Wierząc w moc relacji międzyludzkich - wierzę też w powstanie silnej młodej sceny alternatywnej, na której spotkają się nie tylko młode kapele indie-rockowe, ale też muzycy z bliżej nieokreślonego kręgu muzyki industrialnej, czy też inne, bardziej niszowe projekty. Karol Schwarz – szef wytwórni stale był obecny podczas występów przy mikserze (pracuje również jako akustyk w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia), a przed wejściem można było za niewygórowaną cenę dostać płyty, koszulki i inne gadżety.
Karol "w pracy"
Wracając do samego występu. Trójmiejskiej publiczności zaprezentowali się muzycy Folderu, Kiev Office, Prawatta oraz Bartłomiej Wołyniec. Bartek zaprosił do wykonania swojego ostatniego utworu wokalistkę Folderu – Joannę. Humorystycznie Karol podsumował jego występ mówiąc, że tym razem nie było zbyt dużo falsetów. Mówiąc już nieco poważniej - Bartłomiej Wołyniec – to młody artysta, obdarzony niezwykłym głosem porównywanym do Jeffa Buckleya. Charyzmatyczny, tworzy wzruszającą, kameralną muzykę. Półpełny multiinstrumentalista, dwukrotnie usunięty ze szkoły muzycznej. Wokalista, songwriter, gra na fortepianie, gitarze, basie, kontrabasie i perkusji. Dysponuje głosem o rozpiętości czterech oktaw (razem z falsetem). Udzielał się w zespołach funkowych, metalowych, punkowych, latino, jazzowych i big bandzie. Jego inspiracje rozciągają się od noise'u po jazz, przechodząc przez new romantic, rock, alternatywę. Wśród inspiracji Wołyniec wymienia jednym tchem: Johna Frusciante, Jaco Pastoriusa, Johna Coltrane'a, Moby'ego, Jeffa Buckleya i The Mars Volta. To muzyka tworzona z dystansem, za co od razu można go polubić. Skromnie podziękował publiczności oraz zaprosił na swoja stronę internetową (kliknij).
Folder. Jeżeli masz problem z odpaleniem filmu, kliknij tutaj
Kolejnym wykonawcą był wspomniany już Folder. Wydaje mi się, że był to najdłuższy koncert tego dnia. Na uwagę zasługuje Asia – młoda wokalistka i wyróżniającej się barwie głosu. Folder balansuje na granicy szeroko pojętego indie-rocka z gęstym brzmieniem, opartym na oryginalnych partiach gitar. Blisko im z jednej strony do nurtu, który nawiązuje do klasycznej zimnej fali z lat 80., z drugiej - do stylistyki zwanej shoegazing, charakteryzującej się specyficznym rodzajem nostalgii i ładnymi melodiami, ukrytymi pod wieloma, nałożonymi na siebie partiami gitar. Na początku trudno było oderwać wzrok od hipnotyzującej swoim głosem Asi, najmłodszej członkini zespołu. Pozostawiając chłopaków na krótkie momenty można było usłyszeć, jak radzą sobie na innych instrumentach bez wsparcia partii wokalnych. Trudno mi ich oceniać, bo na żywo słyszałem ich po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni. Najważniejsze, że występ spodobał się publiczności, która doceniła wykonawców brawami.
Kiev Office - w wykonaniu Płotów (cóż za nazwa, czyżby chodziło o zamieszanie związane z budową płotu przy campusie UG? - zobacz). Jeżeli masz problem z odpaleniem filmu, kliknij tutaj
Z niecierpliwością czekałem na gdyński akcent dnia, czyli nasionko zwane Kiev Office. Według fachowej prasy ma opinię jednego z najbardziej obiecujących polskich zespołów gitarowych. Z początku były małe problemy z instalacją wizualizacji „The colour of pomegranates" Sergeia Paranajova. Sam film byłby nieco trudny w odbiorze, bo to gruzińskie kino eksperymentalne z lat 60-tych, ale z muzyką Kiev Office zyskało nieco inny wymiar. Ktoś mógłby zarzucić, że nieco zbyt psychodeliczne klimaty rozpoczęły się w gdańskim Żaku, ale to zaledwie miał być przedsmak do występu Prawatta i Plona. Kiev według mnie nie powalił, ale etż nie taka miała być rola tego występu. Grupa koncertuje nie tylko w pomorskim, ale też jej muzycy udzielają się w licznych projektach (choćby dzień wcześniej w Gdyni miał miejsce koncert w Piwnicy Agharta grupy basistki Asi – Marla Cinger). Jak widać wykonawcy tego wieczoru nie zamykają się w szczelnych ramach gatunkowych – ich muzyka niesie powiew świeżości wśród starszych i nieco zblazowanych artystów. Trudność polega jedynie w dotarciu do odbiorcy, który musi się przekonać do ich muzyki. Nie ma lepszej promocji muzyki alternatywnej jak koncerty. Konfrontacja muzyki z wymagającymi trójmiejskimi „żakami” jest wzajemną wymianą inspiracji, bez których alternatywa nie mogłaby się rozwijać. Dzięki zapałowi Gorana (wokal, gitara, sample), jak i Karola Schwarza śmiem twierdzić, że rozwój jest nieuchronny.
"Prałat" i "demon", czyli występ niezależnych twórców muzyki związanej z Nasiono Records. Jeżeli masz problem z odpaleniem filmku, kliknij tutaj
Na koniec wystąpił sam Karol w towarzystwie licznych muzyków. I tutaj na scenie pojawił się Borys, który mistycznie zapowiedział kolejny występ, jako pojawienie się tajemniczego demona. Oczywiście część osób mogła potraktować jako żart, ale większość (m. in. ja poczułem się zdezorientowany i zaciekawiony). Prawatt jest znanym projektem, ale jeszcze nie miałem okazji usłyszenia improwizacji KSallstars na żywca. No cóż uwiedziony poprzedniego wieczoru przez tajemne siły wiedźm Żywiołaka nie pozostało nic innego, jak wczuć się w klimat i oczekiwać .. właśnie… nie powiem demona, ale czegoś nieopisywalnego i zjawiskowego. Chwilę potem na scenę wkroczyło trzech „księży”, muzyków przebranych w czarne kostiumy i wkrótce na scenie zabrzmiał transowy, odbiegający od znanych mi dźwięków „eksperyment totalny”. Po chwili do vj-ów dołączył Borys i gitarzysta grający na przedziwnym instrumencie siedząc. Współbrzmienie generatorów mogło równie dobrze wydawać się „głosem demona” jak i miało wymiar surrealistyczny, yassowy. Podkreślenie niezależności Nasiono Records stało się aż nazbyt widoczne, podczas występu Prawatta z przyjaciółmi. Dla trójmiejskich twórców muzyki niezależnej nie było sekretem, że grupa podąża w kierunku zainicjowanym przez TOTART. Jednak dziś brzmienie generatorów uzupełniane jest przez gitarę, wokal oraz gramofon, przetwarzane następnie przez system automatów odbiega od tradycji TOTARTu.
Zbliżając się do północy wystąpił jeszcze jeden, a właściwie dwóch wykonawców. Plon - to Datadisk i Truck DC [alias Efektvol]. Ich pomysł na nowy, wspólny projekt narodził się na wiosnę 2008 roku, kiedy to obydwaj panowie stwierdzili, że mocno wyeksploatowali się w swoich rodzimych formacjach, a ich obecne fascynacje są podobne. Muzyka Plonu to współczesne, transowe melodie taneczne produkcyjnie i brzmieniowo inspirowane dokonaniami sceny minimal.
Plon, Folder, Kiev Office Klub Żak,14 marca 2009