Mimo, że mieszkam w Gdyni od lat 30-stu i czuję się Kaszubem, związanym z kulturą i obyczajami, w których się wychowałem, to nie tylko The Damrockers, czy Plebania potrafią wyzwolić u mnie pierwotne instynkty. Muzyka i słowa Żywiołaka trafiają z całą swoją siłą w otwarte na nowe brzmienia młodych ludzi. „Czas psychozy mocarnej” minie a muzyka ludowa nie zginie. Tego się trzymajmy. Muzyka Żywiołaka, może jeszcze trudno ją ocenić i nazwać, ale moim zdaniem, jest ponadczasowa i uniwersalna. Porównania do innych zespołów grających folk są nie do końca trafne i nie oddają istoty, którą staraliśmy się wyłonić w wywiadzie z Robertem Jaworskim i Robertem Wasilewskim. O inspiracji zespołu można by mówić godzinami. Na stronie zespołu spotykamy się z próbą określenia: „muzyka Żywiołaka to wypadkowa takich gatunków muzycznych jak: folk, punk, rockmetal, akustyczne trans-techno czy drum`n`bass.” Grupa koncertuje w różnych miejscach od dachu Klubu Plama aż po komercyjny dach świata zwany Gdynia Heineken Opener. Wszędzie osoby spotykające się po raz pierwszy z ich muzyką rozdziawiają usta z wrażenia, bo obok takiej muzyki nie da się przejść obojętnie. W Uchu spotkała się pomorska brać „żywiołakowa”, którą łączyła spontaniczność w wyrażaniu własnych emocji w tańcu i śpiewie. Widać było to szczególnie w końcówce, kiedy na scenę wkroczyła spora grupa wielbicieli, a jeden z grupki porwał śpiewającą „atomową jędzę” Anuchę do tańca.
fot.: Waldemar Chuk
Uważam, że istotne jest podkreślenie tego, czym inspirują się muzycy. Z jednej strony są to wierzenia słowiańskie, z drugiej artystyczne wizje ludów północy, które to przekazywane z pokolenia na pokolenie partycypują w kulturze skandynawskiej. Przykro mi to stwierdzić, ale w Polsce brakuje takich odniesień, a właściwie część ludzi nie zdaje sobie sprawy, że kultura Polski nie zaczęła się od chrztu Polski Mieszka I. Kultura Słowian ma niejasne inklinacje nie tylko ze średniowiecznymi Wikingami, ale też z ludami wędrownymi przybyłymi z dalekiej Azji w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Romantyzm i literaci oraz poeci tego kresu w sposób znaczący starali się odświeżyć wątki naturalistyczne obecne w tradycji słowiańskiej. Niestety okres Pozytywizmu skutecznie te zapędy ukrócił i od tamtej pory każdy nawrót to mitu, filozofii jest skutecznie ukracany przez zradykalizowane poglądy pseudo-naukowców bujających w krótkowzrocznym światopoglądzie racjonalistyczno-naukowym. Muzyka na szczęście jako przekaz wizji artystycznej nie musi określać dokładnie świata racjonalnego.
fot.: Waldemar Chuk
Od utworu „Femina” śpiewanego przez Anię i Monikę, aż po ostatnie wibracje liry korbowej Roberta „Deliry” świat demoniczny i wyobraźni jawił nam się jako ten – rzeczywisty, w którym nie zabrakło miejsca na humorystyczny akcent do rolników „wypalanie trawy jest nielegalne”. Oczywiście kwestie interpretacji słów jakby nie spojrzeć wizjonerów rodzimej sceny folkowej – Słowiańskiej zależą li tylko od inteligencji odbiorców.
Wnoszę więc i apeluję o zdystansowanie się do niektórych wyrwanych z utworów równoważników. Było takich sentencji wiele: „Cała karczma nasza w otchłań się zatacza. Zmora z najgorszego snu wola Ciebie: Przychodź tu!!" czy też - „Oskarżam dziś Panią! Oskarżam dziś Pana!/ Oskarżam dziś wójta, starostę, plebana!/ Potęga głupoty tak szybko nie zgaśnie/ Pogaństwo współczesne - oto Polska właśnie.”
fot.: Maria Jaskólska
Ta gra słów i literackie nawiązania pozwala na powiew świeżości i odcięcie się od nurtu muzyki neo-pogańskiej. Bytowanie wokół demonicznych stworzeń naszych przodków zdaje się w interpretacji swej przybliżać do tajemniczego nowego gatunku muzyki folkowej zwanej bio-metal, który przyznam się nie do końca jest określeniem udanym. Album „Nowa Ex-Tradycja” dostępny jest już w dobrych sklepach muzycznych. Pełen jest ciekawych odniesień do legend i mitów. W internecie zaś widać kompletny chaos w określeniu muzyki Żywiołaka. Oni sami jako artyści nie muszą się na ten temat wypowiadać. W „tagach” widnieją takie gatunki jak: folk, folk metal, polish, neofolk, bio-metal. Podchodząc genealogicznie do źródeł zespołu doszukiwać by się jednak należało związków poprzez kapelę „Ich Trole” Jaworskiego, czy „Open Folk” Wasilewskiego - z etniczną muzyką folkową.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Żywiołak w Uchu, 13 marca 2009. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Nie pozostaje jednak bez znaczenia, że w audycjach radiowych Ossobliwości w radiowej Trójce dziennikarze tego radia przyrównują sukces nowej płyty Żywiołaka do mniej znanego wydania Percivala Schuttenbacha, który w środkowej Polsce jest dość popularny. Poza pocztą pantoflową i internetowi, które w sposób magiczny powołały do życia słowiańskie rytmy Żywiołaka - koncerty również stanowią równie ważny aspekt rozwojowy grupy muzyków. I tak nie tylko festiwale Globaltica w Gdyni, czy Festiwal 4 Kultur w Gdańsku, ale też Etno Port II w Poznaniu powodują, że myśli się już o zbliżającym lecie, jako o nadzwyczaj ciekawie zapowiadającym się muzycznie okresie...
Więcej zdjęć z koncertu Żywiołaka w galeriach:
Marii Jaskólskiej
i
Waldka Chuka
Żywiołak, Ucho,13 marca 2009