Wtorkowy wieczór w Uchu rozpoczął polski Hype prezentując mieszankę coverów z własną twórczością. Pomimo sprzeniewierzenia się własnej stylistyce, zespół popchnął widownię w dobrym kierunku. Była Nirwana i John Lenon... Mało odkrywcze? Może. Ale czy usłyszeliście coś nowego i ponadczasowego od czasów Nirwany? Nieśpieszne tempo i sentymentalny klimat tego koncertu został nadany.
Foto: Waldemar Chuk
Zamiana fortepianu na pianino nie ułatwiło pani Cuthbert zadaniu utrzymania atmosfery stworzonej przez Hype ale.. Pod koniec jej występu gęsty tłum tuż przy scenie świadczył najdobitniej, że udało jej się podnieść poprzeczkę. Miękki śpiew otoczony dźwiękami wydobywającymi się spod jej palców rozszedł się po zasłuchanym klubie jak balsam.
Foto: Waldemar Chuk
Na mojoprzestrzennej wizytówce Lisa wymienia Tori Amos jako pierwszą, a więc i najważniejszą artystkę, która miała na nią wpływ. Nie było więc dużego zaskoczenia, że kilka utworów z jej repertuaru usłyszeliśmy tego wieczoru.
Lisa Cuthbert nie jest jedynie naśladowcą. Jest młodą artystką, która z przyjemnością chciałbym w przyszłości posłuchać.
Foto: Waldemar Chuk
No i nadszedł czas na gwiazdę ANTIMATTER. Mick Moss wywodzący się z grupy Anathema i Duncan Patterson oraz gościnnie towarzysząca Lisa Cuthbert zaczarowała gdyńskich słuchaczy najprostszymi środkami muzycznymi. Głos i tekst oraz klasyczno- gitarowe dźwięki wydobywane przez Mick'a przy mandolinowym brzdąkaniu Duncana oraz w kilku utworach powleczone to gotowe do zjedzenia ciasto przez lukier głosu Lisy. Przepis na sukces zrealizowany na wysokim poziomie uhonorowany przez ciszę zasłuchania i brawa żebrzące o więcej.
Było pięknie ale nie doskonale. Zastanawia mnie hałas rozmów trwających w tylnych rzędach właściwie przez cały czas trwania koncertu. Czy brak szacunku dla pozostałych uczestników występu jest pochodną tego zdecydowanie zbyt często napotykanego na ulicy?
Więcej zdjęć w galerii Waldemara Chuka:
ANTIMATTER, Lisa Cuthbert i Hype w Uchu
ANTIMATTER, Lisa Cuthbert i Hype w Uchu, Ucho, 10 lutego 2009