Emocje ciągle żywe
Jolanta Płatek
26 czerwca br., w Multikinie w Gdyni, w ramach cyklu letnich powtórek oper, oglądaliśmy Madame Butterfly Giacomo Pucciniego. Była to retransmisja spektaklu z The Metropolitan Opera, który transmitowano na cały świat 02.04.2016 r.
Pomysłodawcą opery Madame Butterfly był Giaccomo Puccini, który w roku 1900, po obejrzeniu sztuki Davida Belcasco, opartej podobno na autentycznym zdarzeniu, postanowił stworzyć kolejne dzieło. Libretto, na prośbę kompozytora, napisali Luigi Illica i Giuseppe Giacosa. Dzieło ujrzało światło dzienne dopiero po 3 latach, w grudniu 1903. Powodem tak długiej pracy Pucciniego nad partyturą była między innymi dokładna analiza muzyki oraz obyczajowości Japonii.
Premiera miała miejsce w lutym 1904 r. w mediolańskiej La Scali. Okazała się jednak porażką. Puccini, będący wówczas u szczytu sławy, postanowił zmienić nieco partyturę. Po 3 miesiącach, w maju 1904 r., w Teatro Grande w Bresci, opera odniosła wielki triumf. W Polsce wystawiono ją po raz pierwszy w grudniu 1908 r. Do dziś Madame Butterfly jest jedną z najpopularniejszych oper Pucciniego na świecie.
Akcja rozgrywa się w Nagasaki. Poznajemy głównych bohaterów, młodziutką gejszę Cio-cio-san, zwaną Butterfly, oraz porucznika marynarki amerykańskiej Pinkertona, którzy za chwilę mają się pobrać. „On z własnej woli, ona za zgodą krewnych”. On z chwilowej zachcianki, ona z prawdziwej miłości. On ma w planie w przyszłości wziąć „prawdziwy” ślub z inną kobietą, ona dla męża chce się wyrzec Boga, rodziny, bliskich.
Jest to dramat gejszy. Ufnej, szczerej i honorowej, wykorzystanej dla chwilowej zachcianki przez Pinkertona. Poświęciła wiele, a została potraktowana jak egzotyczna rozrywka.
Madame Butterfly to wielka rola, potrzebująca mocnego sopranu i dobrego aktorstwa, żeby oddać potężny ładunek emocjonalny. Wybór do tej roli Kristine Opolais był wspaniały. Jako oficer Pinkerton wystąpił tenor Roberto Alagna. Chociaż grał wybitnie negatywną postać, to wizualnie bardzo pasował do roli, ponieważ oprócz niewątpliwych walorów głosowych ma pewien szczególny urok. Z łatwością można było uwierzyć, że bardzo lekko traktuje życie i innych ludzi, a ślub uważa za zabawę, z której po miesiącu można się wycofać. Rola służącej była również przedstawiona doskonale. Mezzosopran Maria Zifchak cudownie pokazała szczere i głębokie przywiązanie do swojej pani i jej dziecka oraz wzruszenie ich losem.
https://www.youtube.com/watch?v=s_FIITtUP_c
Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Na dziecko Cio-cio-san i Pinkertona twórcy mieli ciekawy pomysł. Była to lalka z ruchomą głową i dłońmi. Obsługiwały ją 3 osoby ubrane na czarno z woalkami na twarzach. Ten trzylatek był wręcz rozczulający w swoich gestach. I gdyby nie plastikowa, nieruchoma, buzia, można byłoby zapomnieć że jest to lalka. Albo pomyśleć, że lalka czuje.
Chociaż minęło już ponad 100 lat od powstania Madame, to ludzie się nie zmienili. Nadal są tacy którzy krzywdzą innych i traktują niesprawiedliwie. Ranią dla własnego kaprysu. Pozostawiają gorycz i rozczarowanie. I trzeba się z tym zmierzyć. Butterfly nie potrafiła. Kiedy uświadomiła sobie upokorzenie i obłudę, w jakiej żyła, ojcowskim sztyletem z inkrypcją Niech z honorem umiera ten, komu los nie pozwolił żyć z honorem zadała sobie śmiertelny cios.
Scenografię potraktowano oszczędnie. Główna jej część to przesuwane parawany przypominające drzwi w domach japońskich. Dzięki technice realizacyjnej, pracy kilku kamer i operowaniu planami, mamy nieodparte wrażenie, że oglądamy na srebrnym ekranie prawdziwy filmowy dramat.
Giacomo Puccini, Madame Butterfly. Dyr. Karel Mark Chichon, reż. Anthony Minghella, lalki: Blind Summit Theatre. Występują: Kristine Opolais, Maria Zifchak, Roberto Alagna, Dwayne Croft. Premiera: 02.02.2016 The Metropolitan Opera Nowy Jork.