Nominacje Snakowskiego, Bzdyla i Chmielewskiej wydawały się naturalne, jednak i tak wzbudziły niemałe emocje wśród załogi.
– To prowizorka, ale w tym kraju prowizorki są najtrwalsze – powiedział nam proszący o zachowanie anonimowości członek związków zawodowych, który na co dzień gra w orkiestrze na rożku angielskim. – Proszę zwrócić uwagę na fakt, że nie powołano p.o. kierownika orkiestry! To kolejny przykład braku szacunku dla nas, bez których opery być NIE MOŻE!
Nie mogliśmy spotkać się z Jerzym Snakowskim, który przebywał z grupą wycieczkową w MET Opera, ale mistrz słowa przesłał nam smsa z wypowiedzią:
„Nie chcem, ale muszem – chciałoby się rzec. Skoro publicznie perorowałem i pouczałem ws. opery, to nie mogłem odmówić pomocy w sytuacji podbramkowej. Proszę spodziewać się śmiałych posunięć, nie straszne mi strajki i protesty”.
Udało nam się za to spotkać z parą tancerzy, którzy zaopiekują się gdańskim baletem.
– Wolelibyśmy wygrać konkurs, a nie występować w roli strażaków, ale skoro balet w potrzebie, to pomożemy – powiedziała Kasia Chmielewska.
– Pomożemy, pomożemy, ale najpierw muszę zmienić pieluchę Edgarkowi, by oczyścić atmosferę (śmiech). A tak serio nie zamierzamy być figurantami i przedstawimy konkretne plany. Jeśli zostaną przyjęte, tako i my zostaniemy. Jeśli nie, szybko i grzecznie podziękujemy – zakończył, śmiejąc się po ojcowsku co-leader Dada von Bzdülöw.