Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Polecane

Jacek Sieradzki: Rezygnuję. Rozmowa z dyrektorem festiwalu R@Port

VI ranking aktorów Wielkiego Miasta

Kto wygrał, kto przegrał: teatry i festiwale. Podsumowanie roku teatralnego na Pomorzu cz.3

Nasyceni, poprawni, bezpieczni. Podsumowanie roku teatralnego 2014 na Pomorzu, cz.2

Podsumowanie roku teatralnego 2014 na Pomorzu, cz.1: Naj, naj, naj

Niedyskretny urok burżuazji. Po Tygodniu Flamandzkim

Na8-10Al6Si6O24S2-4 dobrze daje. Po perfomansie ‘Dialogi nie/przeprowadzone, listy nie/wysłane’

Panie Jacku, pan się obudzi. Zaczyna się X Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port

Wideoklip - niepokorne dziecko kinematografii i telewizji. Wywiad z Yachem Paszkiewiczem

Empire feat. Renia Gosławska - No more tears

Na co czekają więźniowie ? Beckett w Zakładzie Karnym w Gdańsku-Przeróbce

Zmiany, zmiany, zmiany. Podsumowanie roku teatralnego 2012 na Pomorzu

Debata w sprawie sprofanowania Biblii przez Adama Darskiego (Nergala)

Jakie dziennikarstwo poświęcone kulturze w Trójmieście jest potrzebne ?

Dość opieszałości Poczty Polskiej. Czytajmy wiersze Jerzego Stachury!

Brygada Kryzys feat. Renia Gosławska & Marion Jamickson - Nie wierzę politykom

Monty Python w Gdyni już do obejrzenia!

Kinoteatr Diany Krall. "Glad Rag Doll" w Gdyni

Tylko u nas: Dlaczego Nergal może być skazany ? Pełny tekst orzeczenia Sądu Najwyższego

Obejrzyj "Schody gdyńskie"!

Piekło w Gdyni - pełna relacja

Pawana gdyńska. Recenzja nowej płyty No Limits

Kiedy u nas? Geoffrey Farmer i finansowanie sztuki

Wciąż jestem "Harda" - wywiad z bohaterką "Solidarności"

Wielka zadyma w Pruszczu Gdańskim

Podróż na krańce świata, czyli dokąd zmierza FETA ?

Co piłka nożna może mieć wspólnego ze sztuką ?

Eksperyment dokulturniający, czyli „Anioły w Ameryce” na festiwalu Open’er

W galeriach 2/2018, 12-21.01

Opublikowano: 23.01.2018r.

Drugi odcinek spacerów po galeriach. Tym razem nie tylko gdańskich.

Czytaj o oglądaj relacje z cyklu "W galeriach"

 

Gdańsk: relacjonuje Marek Baran

 

Alicja Kubicka, Lasst du dich uberraschen. Pozwól siebie zaskoczyć @ Galeria Żak

Malarstwo

Kuratorka: Agata Nowosielska

Alicja Kubicka to przedstawicielka najmłodszego pokolenia gdańskich malarzy. Dyplom obroniła dopiero rok temu, a już ma swoją wystawę indywidualną. Przyglądam się z dużą nadzieją dokonaniom tej młodej artystki od czasu, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z jej pracami w Kolonii Artystów na wystawie „Jeden z drugim myśli, że malować obraz to takie proste i staromodne”.

Wystawa „Last du dich uberraschen. Pozwól się zaskoczyć” to zbiór obrazów, które można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to trzy obrazy, które odnoszą się do arcydzieł braci van Eyck – reinterpretacji ołtarza gandawskiego. Pozostałe obrazy zostały zainspirowane codziennością - pudełkiem od farbek plakatowych czy grządką bratków miejskich. Malarka ucieka od dosłowności w sztuce, ucieka od anegdoty na rzecz całkowitej swobody w uprawianiu tego wspaniałego zawodu malarza.

Agata Nowosielska

Kuratorka

Niepokoi mnie pewna tendencja widoczna w naszym środowisku akademickim – ale wydaje mi się, że widoczna również w naszym polskim środowisku sztuki. Mam na myśli zamykanie się w bardzo wąskim gronie filozofów, którymi podpiera się teorię sztuki.

Alicja Kubicka

Obrazy Alicji Kubickiej charakteryzuje bardzo duży format. W galerii znalazło się tylko pięć płócien, bo więcej nie zmieściłoby się w tej przestrzeni. Moje pierwsze spotkanie z artystką było dla mnie dużym zaskoczeniem, że tak drobna kobieta tworzy tak duże obrazy.

Osobiście polecam przyglądanie się Alicji Kubickiej. W niedługiej przyszłości pani Alicja planuje dwie kolejne wystawy indywidualne, na które już czekam z niecierpliwością.

Alicja Kubicka (ur. 1993 w Bydgoszczy), mieszka i pracuje w Trójmieście. Od 2016 r. rezydentka Kolonii Artystów. Absolwentka wydziału malarstwa na ASP w Gdańsku (2017). Laureatka Grand Prix konkursu PMS Świeża Krew 2017, organizowanego przez Galerię Socato we Wrocławiu. Dyplomowy cykl obrazów zainspirowany kadrem z filmu Powiększenie M. Antonioniego wybrany został do udziału w wystawie Najlepsze Dyplomy 2017 na ASP w Gdańsku.

Wystawa czynna do 4 lutego

Strona wystawy: http://klubzak.com.pl/wydarzenia/alicja-kubicka.html

 

Wpis ukończony. Dyplomy 2017 @ Zbrojownia Sztuki

Malarstwo, rzeźba, instalacje, gra, gra video, grafika

Kurator: Adam Kamiński

 

Wystawa wszystkich prac studentów to powrót do tradycji gdańskiej Akademii.

Bardzo się cieszę, że Uczelnia wraca do sprawdzonych, bardzo dobrych tradycji. Za kadencji jednego z moich poprzedników – rektora prof. Tomasza Bogusławskiego (1992 – 1998) odbywały się cykliczne wystawy na koniec roku akademickiego – pod nazwą „Wpis ukończony”.

dr hab. Krzysztof Polkowski

Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku

Zobacz zdjęcia w galerii Wystawa Dyplomów ASP; Wpis ukończony, Zbrojownia sztuki, 19.01-04.02

Głównym pomysłodawcą wystawy jest dr hab. Adam Kamiński.

Mam wrażenie, że robimy to, co jest istotne, to, co studentom po prostu się należy. Jesteśmy w miejscu, które od zarania dziejów było miejscem spotkań. Wystawa jest pretekstem do tych spotkań. Studenci to nasz skarb. Efekty waszej pracy to coś, z czym się utożsamiamy. To jest to, co napawa nas dumą. Z czym się z chęcią dzielimy, czym się chwalimy. Bardzo wam za to dziękujemy.

dr hab. Adam Kamiński

Prorektor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku

Jak można oczekiwać, na wystawie jest bardzo dużo prac z kilku dziedzin. Nie sposób opisać wszystkiego albo dokonać szybkiej analizy prezentowanych prac ze względu na ich różnorodność. W takich sytuacjach można jedynie ograniczyć się do szybkiego wyboru. Ja skoncentrowałem się na dwóch artystach, których działania śledzę od kilku lat i dwóch, które zrobiły na mnie największe wrażenie i których twórcy zechcieli ze mną porozmawiać.

Warto zacząć od kobiety, zwłaszcza, że nie miałem okazji tym razem z nią porozmawiać – zwykle znika szybko z tego rodzaju imprez. Jest to wspomniana wyżej Alicja Kubicka. Tym razem prezentuje inne obrazy niż te, które możemy oglądać w Galerii Żak. Jest to oczywiście jej praca obroniona w Kolonii Artystów. Charakterystyczne zielenie, będące znakiem rozpoznawczym artystki, witają wchodzących na wystawę do strony ulicy Piwnej.

Piotr Mosur to drugi mój ulubiony artysta z tej grupy. Miałem okazję być na jego obronie, która odbyła się w scenerii Szkoły Podstawowej na Biskupiej Górce. Jest to zła klasa szkolna. Oczywiście w przestrzeni całej prawdziwej klasy robił ten dyplom duże większe wrażenie. Instalacja składa się z książki, która w formie elementarza pokazuje złe rzeczy, na jakie jest narażona dzisiejsza młodzież. Zarówno w sferze wychowania i nauki, jak i oddziaływania mediów. Obraz, jaki widzimy, pełen jest agresji i przemocy – to na te zjawiska jest skierowana uwaga młodzieży. Skutkiem złego wychowania jest postać czterdziestoletniego mężczyzny, który nie potrafi znaleźć się w rzeczywistości współczesnego życia. Symbolizuje go swoistego rodzaju aneks wykonany w pracowniach profesora Cześnika i profesora Bałcia. Jest to postać pozbawiona mocy, chęci działania.

Najmocniejszym elementem obrony były rzeźby wykonane w konwencji klocków lego. Przedstawiały sytuacje przejścia z dzieciństwa do dorosłości w dawnej kulturze krajów północy. Rytuał pokazany przy pomocy klocków lego jest bardzo dramatyczny.

Klocki lego są najbardziej ikoniczna zabawką w swojej formie od lat trzydziestych. Przed wojną, żeby dziecko weszło w dorosłość – zabijało swojego psa, z którym się wychowywało. Ten akt powodował, że stawał się mężczyzną.

Piotr Mosur

Trzecią, gdańską artystką, której aneks do pracy dyplomowej zrobił na mnie wrażenie, jest Natalia Hirsz. Właściwie to została mi polecona za co polecającemu artyście dziękuję.

Aneks jest oparty na obrazie Hieronima Boscha „Ogród rozkoszy ziemskich”. U Boscha cały świat był zamknięty i ograniczał. Był swojego rodzaju więzieniem – nawet w formie tryptyku, który jest ściśle zamknięty w ramie. Mnie w pracy zależy, żeby zrezygnować z więzienia prostokąta i zamkniętego terytorium. Terytorium w obrazie Boscha jest z jednej strony rajem, ale z drugiej strony jest więzieniem. Terytorium umiera – zostaje roztrzaskane: ludziki mają prawo uciekać stąd.

Natalia Hirsz

Jak widać z opisu artystki pracę trzeba zobaczyć – trudno ją opisać ze względu na jej formę. Warto dodać, że pewnych elementów trzeba poszukać na terenie całego terytorium, czyli Zbrojowni Sztuki. Artystka nadal zajmuje się formami przestrzennymi i planuje dalszą karierę w sztuce, bez której nie wyobraża sobie życia.

Gra może być sztuką

Moją uwagę przyciągnęła gra tradycyjna (nie komputerowa, która też jest prezentowana na wystawie). Autorami są Ania Gawron i Dariusz Pies Ogrodowczyk. Fabuła gry jest…  kosmiczna. Opiera się na procesie rozbierania piramidy, z której zdejmuje się kolejne kamienie podobne do chińskiej gry Mahjong. Koncepcja gry została opracowana przez matematyków, a artyści dopisali do niej historię o kosmitach, którzy powracają w celu zabrania ze sobą wytworu swojej pracy. Jest to powrót do fantastycznych teorii Ericha von Dänikena. Nie wiem, czy właśnie ten autor był inspiracją artystów – takie są moje skojarzenia.

Jesteśmy najemcami z kosmosu, którzy demontują swoją starożytną budowlę.

Ania Gawron

Gra nie ma żadnych podobieństw do innych. Można by powiedzieć, że jest jak Mahjong, ale nie do końca. Zbieramy sobie klocki, ale ważniejsze jest to, co dzieje się później. Układamy ją na planszy – każdy z graczy ma swoją planszę i swojego kosmitę. W czasie zbieramy punkty, które są zależne od symboli, które uda nam się ułożyć. Punkty zlicza się dopiero, gdy gracz wyładowuje „ładownie” swojego „statku”.

Dariusz Pies Ogrodowczyk

Trzeba zobaczyć i najlepiej zagrać. Zarówno plansze jak i obszerna instrukcja gry są zaprezentowane na wystawie. Gra nie jest przeznaczona tylko dla dzieci.

Artyści obecnie zajmują się grafiką komputerową, więc efekty ich pracy albo już widzieliśmy albo kiedyś zobaczymy – być może w najmniej spodziewanym momencie. I jak to często bywa z artystami zajmującymi się sztuką użytkową – być może nie będziemy mieli wiedzy, że to właśnie oni stworzyli.

Wystawa czynna do 4 lutego 2018

Strona wystawy: http://zbrojowniasztuki.pl/wystawy/dyplomy-asp-wpis-ukonczony,81

 

Ryszard Kul, Malarstwo @ Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki

Malarstwo

Kurator: Marek Model

 

Wystawa obrazów Ryszarda Kula w Gdańskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki rozpoczyna serię dwunastu wystaw przygotowanych na sześćdziesięciolecie Towarzystwa. Ryszard Kul był wieloletnim prezesem GTPSu. Przy okazji wernisażu można było usłyszeć wspomnienia i historię Towarzystwa. Wszystko wskazuje na to, że usłyszymy całą historie w odcinkach, a każdy odcinek będzie związany z poszczególnym artystą.

Obrazy Ryszarda Kula są utrzymane w charakterystycznej palecie i każdy z nich ma elementy nawiązujące do architektury Gdańska. Artysta przez całe swoje życie tworzy w podobnej stylistyce. Niektórzy robią nawet z tego zarzut: większość malarzy uważa, że najważniejsze są zmiany i artystyczny rozwój. W malarstwie Ryszarda Kula nic nas nie zaskakuje, bez względu na to, czy jego obraz powstał kilkanaście lat temu, czy w zeszłym roku.

Rysiu zbudował przez te 35 lat swój własny, wielki świat. Widać w tych obrazach ogromną głębię. Rysiu nie ulega wpływom kierunków, mód. On budował konsekwentnie swój własny świat. Wiem, ile musiało to kosztować pracy. Coś dodawał, coś budował i dał nam dzisiaj piękną wystawę.

dr Piotr Kotlarz

Prace Kula są bardzo precyzyjne. Warto do nich podejść bliżej i przyjrzeć się szczegółom.

W najbliższym czasie czekają nas kolejne odsłony. Znam kilku artystów, których zaproszono do udziału w tym cyklu, ale pozostawię to na razie w tajemnicy. Zdradzę tylko jednego, którego wystawę zapowiedziano już oficjalnie – 9 lutego na ścianach galerii GTPS pojawią się obrazy Włodzimierza Łajminga.

Dlaczego ten cykl zacząłem ja? Właściwie powinien zacząć Włodek Łajming, który  jest dłuższy stażem w budowaniu naszej galerii. Ale Włodek zawsze był w lutym. Powinien być w maju, ale uparł się na ten luty, bo się urodził w lutym. Dlatego będzie miał wystawę jako drugi.

Ryszard Kul

Ryszard Kul – malarz, grafik, pedagog i działacz społeczny. Urodzony w 1945 r. w Wołkowysku. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Dyplom uzyskał w 1976 roku, w pracowni prof. K. Śramkiewicza i K. Ostrowskiego. Prace Ryszarda Kula znajdują się w zbiorach m.in. Muzeum Narodowego w Gdańsku, BWA w Słupsku oraz w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą m.in.: w Finlandii, Kanadzie, Niemczech, Szwecji, Szwajcarii.

Wystawa czynna do 8 lutego 2018

Strona wystawy:

 

Jak tak dalej pójdzie wchłonę cały wszechświat @ Gdańska Galeria Miejska

Malarstwo, rzeźba, video art, instalacje

Kuratorzy: Jaro Varga, Piotr Sadowski

 

Nie zawsze jest święto na Powroźniczej

Czytelnicy mojej zeszłorocznej recenzji wystawy Gdańskiej Galerii Miejskiej na Powroźniczej zapewne spodziewają się wysokiej oceny i zachwytów. Niestety, poza świętami zdarzają się dni powszednie i z takim mamy do czynienia w tym przypadku. Wystawa „Jak tak dalej pójdzie wchłonę cały wszechświat” jest złożona z prac kilku artystów. Jest to zwykle zabieg niebezpieczny i ciekawy jednocześnie. Znajdują się na takich wystawach prace na różnym poziomie, za to jest szansa, że trafią do różnych widzów. W końcu każdemu podoba się coś innego.

Zachwyt wtóry

Mnie po pierwszym przejściu najbardziej zaintrygowały dwie prace. Ta druga to rzeźba (instalacja) Vitkora Fresco Wielka genetyka 05, która w chyba zamierzony sposób koresponduje z rzeźbą Hilli Toony Navok. Brak podpisu drugiej pracy wręcz spowodował we mnie przekonanie, że ta druga to część pierwszej. I tu powrót do tezy o tym, że de gustibus non disputandum est. Mój zaprzyjaźniony rzeźbiarz, którego poprosiłem o komentarz, poddał ją ostrej krytyce. Uważa, że wózek, którym od lat wozi materiał na swoje rzeźby, wygląda lepiej niż ten zaprezentowany prze artystę Victora Fresco. O moim odbiorze nie napiszę, bo ma się on nijak do tytułu wystawy i zapewne zamierzeń kuratora. Dla mnie jest to próba uświęcenia prostych czynności, które podejmują ludzie, którzy ani o oprogramowaniu OCR, ani o teorii połączonych Internetem umysłów nie mają chyba większego wyobrażenia.

Zachwyt pierwszy

Zapominając o hasłach wystawy (wizja biblioteki świadomości, transhumanistycznej rewolucji a nawet wizji życia bez ciała) poszedłem swoją drogą interpretacyjną. Wróciłem do pierwszego mojego zachwytu. Była nią praca „Szumy uszne” Kamy Sokolnickiej. Prosty neon z napisem Not Enough – od razu prowokuje do przemyśleń. Na szczęście udało mi się namówić artystkę na rozmowę o przyświecające jej intencje. Dało mi to możliwość konfrontacji mojego odbioru z zamierzeniami autorki.

Tinnitus oznacza pisk w uszach, Not Enough to niewystarczająco, nie dość. Ma to według mnie uniwersalne znaczenie, jeśli chodzi o zakłócenia (lub zaburzenia) typu pisk w uszach albo bezsenność, do której taki szum w uszach prowadzi. Mamy natrętne myśli – takie not enough pojawiające się chyba we wszystkich głowach. Jesteśmy niewystarczająco bogaci, niewystarczająco piękni, niewystarczająco zdolni, niewystarczająco wielki sukces odnieśliśmy. Chciałabym zostawić moim widzom szersze pole do interpretacji.

Kama Sokolnicka

Zachwyt ostatni

Drzewa i las w sztuce ostatnio kojarzą mi się głównie z politycznym zaangażowaniem artystów. Zwykle omijam szerokim łukiem taką sztukę, zwłaszcza, że po ostatnich przetasowaniach w rządzie nie ma ona swojego głównego interlokutora. Na szczęście praca Anny Witkowskiej i Adama Witkowskiego była tak usytuowana, że patrzyłem na nią kątem oka i urzekła mnie bardzo. Zatrzymałem się i dostrzegłem niesamowite jej piękno – konfrontacja tego, co naturalne, z tym, co sztuczne; prawdziwego lasu i sztucznego erzacu. Jedno prawdziwe, drugie idealnie „piękne”. Nie wiem, jak to się ma do teorii Erwina Schrodingera i Aichio Kaku, ale warto nad tą pracą przystanąć na dłuższą chwilę.

Wystawa czynna do 4 marca 2018

Strona wystawy: https://www.ggm.gda.pl/pl,0,0,1815,Jak_tak_dalej_pojdzie_wchlone_caly_wszechswiat,0,0,index.php

 

Sopot: relacjonuje Piotr Wyszomirski

 

VI Dwubiegunowe Międzynarodowe Spotkanie Performerów w Sopocie @ Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie

Performans, film.

12-13 stycznia 2018

Kurator: Arti Grabowski

Strona wydarzenia: https://www.pgs.pl/wpisy/vi-dwubiegunowe-miedzynarodowe-spotkanie-performerow-w-sopocie-young-i-yank

 

Prawie wszystko było nowe w tym roku: performerzy, idea przewodnia i organizacja. Po raz pierwszy wejście było odpłatne: 5 złotych za dzień, ale za to opaska na przegub! Obserwatorów mniej niż w zeszłym roku, pojawili się za to profesorowie UG (Limon i Majchrowski). Poza nimi sporo znajomych twarzy poszukiwaczy zaskoczeń, lokalną bohemę reprezentował tylko nadzwyczaj euforyczny tym razem Les Des. Najlepsze ciuchy miał zdecydowanie Renteria. Zawiedli performerscy studenci: byli spięci, ich riposty lub preludium, jak w przypadku Stanisława Bałdygi (w sumie najlepszy, wszak nazwisko zobowiązuje i jest już pewien dorobek), były mało ciekawe i po prostu rozczarowujące.

 

https://www.youtube.com/watch?v=XbfUpvULUvE

Franko B, I'm Thinking of You @ VI Dwubiegunowe Międzynarodowe Spotkanie Performerów w Sopocie. Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

 

Playlista Dwubiegunowe 2018

Zawodowcy nie zawiedli, ale też nie sprawili, że ich występy były niezapomniane. Jak to często bywa w performansie liczy się pomysł, choćby minimalny, ale nowy, świeży. Dlatego też ostatecznie zwyciężył u mnie Franko B ze swoim bezpretensjonalnym huśtaniem się na złotej huśtawce. Początkowo do muzyki granej na żywo przez Helen, potem już a capella. Nic więcej, po prostu huśtanie się: monotonne, bez dodatkowych ruchów, równomierne pam – pam, pam – pam. Podobno w Montpelier perfo trwało 3,5 godziny, a za każdym razem jest tak samo, ale inaczej.

Pełna relacja: tutaj

Sandra Szewczuk, Infiltracja @ Galeria KIT

Dwukrotnie, w godzinach urzędowania, próbowaliśmy wejść do sopockiej galerii KIT. Niestety - bezskutecznie. Warto spróbować trzeci raz czy właścicielom galerii po prostu nie zależy?

Aleksandra Szewczuk
Urodzona w 1982 r. w Gdyni. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2008 roku obroniła dyplom w pracowni Jerzego Ostrogórkiego robiąc, również aneks z ilustracji u Jadwigii Okrassy. Współtwórczyni marki projektowej Pracownia63A w Sopocie, współautorka plakatów filmowych dla DKF Marcello oraz autorka ilustracji.
Od 2014 roku tworzy swoją autorską markę KOSMOS, działając na tkaninie i szyjąc torby.
Od wielu lat prowadzi sklep z własnymi ilustracjami ILLUSTATION.

O wystawach w PGS i Dworku Sierakowskich w następnym odcinku.

 

Polska: Toruń. Relacjonuje Marek Baran

 

Urszula Ślusarczyk, Fragmenty wertykalne @ Wozownia

Kurator: nie ma

 

Do Torunia w tym roku warto pojechać. Z enuncjacji na portalach społecznościowych wynika, że cała Polska już pojechała do polskiego Twin Peaks. Określenie wykorzystuje za znanym krytykiem filmowym, który zapewne miał na myśli wyprawę na wystawę prac Davida Lyncha Silence and Dynamism. Być może na to miano Toruń zasługuje przez spektakl na podstawie filmu Lyncha Mulholland Drive? Gdańsk i wiele innych miast może tylko pozazdrościć Toruniowi Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu. Jednak ja, będąc w Toruniu, zaszedłem do dużo mniejszej Wozowni. Pretekstem była wystawa Patchwork Soni Rammer – to na tę wystawę przyjeżdża druga połowa Polski. Prawdziwe zaskoczenie czekało mnie jednak na ostatnim piętrze pięknej przestrzeni tej klimatycznej galerii. W pierwszej chwili zaskoczeniem jest forma – obrazy są powieszone jakby odwrotnie. To jest celowy zabieg artystki – są wertykalne a nie horyzontalne. Można dojść do wniosku, że to znak czasu – coraz częściej robiąc zdjęcia telefonem używamy tego właśnie formatu. Nawet filmy kręcimy wertykalnie.

Jednak nie tylko forma obrazów zadziwia widza. Moje pierwsze skojarzenie na widok czarnych płócien to Mark Rothko. Wiedziałem o serii jego czarnych obrazów. Słysząc o specjalnych wyprawach do jego „sanktuarium”, w którym są powieszone na ścianach koło siebie same czarne płótna, wyrażałem zdziwienie. Do momentu, gdy znalazłem się w „zasięgu” kilku czarnych obrazów Urszuli Ślusarczyk. Wystarczyła chwila, żeby poczuć coś, czego nie jest w stanie oddać żadna relacja. Dziwny stan emocji potęgowany jest charakterystyczną architekturą Wozowni, która jeszcze bardziej podnosi te emocje. Ciemna podłoga, takie same belki podtrzymujące konstrukcje budynku świetnie harmonizują z wertykalnymi pracami Ślusarczyk.

Niezbyt często zdarza mi się, że nie mogę opuścić galerii. Tym razem było inaczej – poprosiłem o katalog wystawy, odetchnąłem na korytarzu i wróciłem jeszcze na chwilę. Zacząłem nawet obawiać się, że moje zachowanie wzbudzi zdziwienie obsługi galerii. Okazało się, że nie jestem pierwszym przypadkiem widza, który nie może wyjść ze świata „Fragmentów wertykalnych”. Raczej przez grzeczność nie starałem się pobić rekordowej godziny, jaką spędziła moja poprzedniczka w tym świecie. Zresztą nie mam pewności, bo nie liczyłem czasu – wiem, że odbierając telefon usłyszałem zaniepokojony ton głosu i pytanie: Gdzie tak długo byłeś? A wydawało mi się, że byłem tam tylko chwilkę.

Polecam tę wystawę. Ja planuję jeszcze raz do niej powrócić. Mam nadzieję, że zdążę przed jej zamknięciem.

Wystawa czynna do 18 lutego 2018

Strona wystawy: http://wozownia.pl/urszula-slusarczyk-fragmenty-wertykalne/




Autor

obrazek

Piotr Wyszomirski
(ostatnie artykuły autora)

Każdy ma swoje Indie gdzie indziej