Wszystkie Szopki świętojańskie z lat 2006-16
Szopka świętojańska za rok 2017
Bo czasy były ostatnie… Niespotykane nagromadzenie czarnej energii Początku obudziło zapomniane stwory i plugastwa. Proporcje między ludźmi a wessenami osiągnęły wymiar krytyczny dla całego Układu. Co gorsza, technika pozwoliła na mutacje wessenów, przez co stawały się coraz mocniejsze i trudniejsze do rozpoznania. Grimmowie ginęli szybciej niż kiedykolwiek i nie rodzili się nowi. Nikt już nie miał wątpliwości: czekała nas zagłada.
No chyba, że stanie się coś niezwykłego…
Narodziny
W leśnej chacie na skraju Pomorza odrodził się Czas. Z kokonu zaczęło wysuwać się ciało dawno oczekiwanego w tej okolicy mściciela. To niezwykłe zjawisko obserwował starzec w długich dredach, ubrany w ekologiczne skóry niedbale zszywane.
BEZIMIENNY
Co jest? Gdzie ja jestem? Jaki czas?
STARZEC
Czas się odrodził. Przeszedłeś podwójną próbę traw jako jedyny w historii. Zespoliłeś w sobie całą moc Grimmów i Wiedźminów. Jesteś stworzony do rzeczy niezwykłych. Pozwól się pokłonić.
Klęka przed nagim mężczyzną i próbuje go pocałować w stopy.
BEZIMIENNY
Co ty robisz starcze? Nie godzi się tak padać na kolana przed kimkolwiek.
STARZEC
Mądre słowa. To znak, że jesteś NIEUCHWYTNY i należysz do królewskiej rasy Wiedźminów i Grimmów. Mówili, że wygasła, ale ja nie wierzyłem i czekałem na Czas.
Jesteś naszą ostatnią nadzieją i dostąpisz wtajemniczeń wyjątkowych. Oto największa nasza relikwia: dwa miecze prastare, ochrzczone od imion najszlachetniejszych. Pierwszy, czerwony i uskrzydlony, to JANUSZ. Drugi, niebieski, to GRAŻYNA. Oba mają głowice oblane jantarem z zatopionymi w środku robaczkami świętojańskim: samcem i samiczką. Oba wykute ze stopu najszlachetniejszych kruszców. Każdym z nich możesz zrobić ponad 500 sztychów miesięcznie, ale wykorzystuj je roztropnie. JANUSZ i GRAŻYNA nie mogą się rozstać. Choćby krótka rozłąka będzie końcem naszego świata.
W chacie słychać narastające dźwięki Non, je ne regrette rien.
Spieszmy się, Czas się niecierpliwi. Ruszajmy do Dziupli.
Mówiąc to starzec niespostrzeżenie odłączył NIEUCHWYTNEGO od aparatury.
Po przebudzeniu:
Dziupla
Miejsce niepozorne, z dala od zabudowań metropolitalnego grodu. To tutaj spotykają się prawdziwi zarządcy losów. Kiedyś były to obiadki u arcykapłana, dziś bardzo kontrolowane i rzeczowe spotkania kończone niekontrolowanymi orgiami organizowanymi przez CHŁYSTKA, który dostał przepustką na ten dzień potężny.
Tym razem jest inaczej, zdecydowanie odświętnie. Leci muzyka z „Ojca chrzestnego”, najczęściej oczywiście „Walc ojca chrzestnego”, ale są też skoczne numery w postaci tarantelli przearanżowanej na lokalną, ludową modłę. Brzmi to fatalnie, ale podoba się i jest po linii.
PROFESOR
Wita skinieniami przedstawicieli wszystkich rodzin, oddając im należny szacunek, ale bez jakiejś szalonej wylewności. Przy kilku twarzach zatrzymał wzrok na dłużej, ale milczące przywitanie i tak poszło szybko.
Potwierdza się po raz kolejny niezbicie, że lud nasz nie jest głupi, tylko znacznie głupszy. Osobniki mniej głupie zastraszone, wykupione, wzajemnie zantagonizowane, zmarginalizowane, ośmieszone. Pozbawiony elit lud kupuje każdą ściemę, więc sprzedawajmy im kolejne piramidy, obiecanki i miraże.
Bardzo długie brawa przyjęte ze zrozumieniem przez capo di tutti.
Dziś oddaję moją najukochańszą córeczkę. To dzień wyjątkowy dla mnie i, jak wiecie, również dla was. Możecie prosić o wszystko a ja w miarę moich skromnych…
Salwa śmiechu przerwała wypowiedź, która i tak została przerwana, bo mówca, obeznany i chodzący do teatru, spodziewał się reakcji.
A ja w miarę swoich skromnych możliwości spełnię wasze prośby a nawet zachcianki – to mówiąc wyciągnął przed siebie ramiona, by profilaktycznie zapobiec kolejnej, nieszczerej salwie rechotu lokalnego.
Ustawia się długa kolejka. Podchodzący klękają przed PROFESOREM i całują go w pierścień. Stojący obok asystent, z twarzy podobny do tygrysa, odbiera od nich koperty, pakunki a czasem odkryte przedmioty. Wśród stojących cała śmietanka: od prokuratorów i sędziów, poprzez biznesmenów i zaskakujące w tym miejscu osoby, cieszące się w miejscach innych powszechnym szacunkiem.
PROFESOR
Postanowiłem w tym dniu niezwykłym zrobić coś szczególnego. Jak wiecie, nasz zakątek jest symbolem hartu ducha, nieograniczonej potrzeby wolności i tej, drugiej, no, no, no – wiecie przecież. I właśnie dlatego, właśnie w tym zakątku bohaterskim, musimy dać przykład innym dystryktom i dokonać Wielkiego Ujawnienia!
Szmer zaniepokojenia, kilka tłumionych krzyków: O nie! Nie może być! Wszyscy wbijali wzrok w PROFESORA
Wielkie Ujawnienie wyzwoli nas wszystkich. Wielkie Ujawnienie! Wielkie Ujawnienie! Wielkie Ujawnienie!
Do rozentuzjazmowanego PROFESORA zaczęli dołączać pojedynczo i grupkami wszyscy zebrani. Skandowanie przeszło w ryk, PROFESOR z rosnącą satysfakcją obserwował ten spektakularny wyraz poparcia. Po osiągnięciu apogeum niczym Leopold Stokowski uciął w ułamku sekundy wszystkie dźwięki.
Oto na tym pendrajwie, który w tej chwili wkładam do urządzenia właściwego, są wszystkie teczki Tajnych Współpracowników z naszego dystryktu. Wszystkie!
TŁUM
Jak to WSZYSTKIE? Przecież WSZYSTKIE teczki miały być spalone, pochłonął doszczętnie przypadkowy ogień!
PROFESOR
Tak to. Te informacje były moją siłą i siłą naszego UKŁADU. Dzisiaj, kiedy oddaję moją córkę, oddam też daninę społeczeństwu. Tym głupim ludziom, którzy byli nam potrzebni jak baterie do MATRIXU. Albo MATRXA, albo MATRIKSA?
Niepokojąca przerwa.
Niech wiedzą, kto donosił, kto i dlaczego miał pierwszy telewizor kolorowy na osiedlu. Czyje dzieci, mimo że głupie, zostały sędziami, lekarzami i politykami. Wielkie Ujawnienie: kto, kiedy, za ile!
Włożył pendrajwa do laptopa, wielki telewizor 4K wyświetlił logo Wielkiego Ujawnienia.
Od kilku chwil w powietrzu wisiał atak paniki. Jedni rzucili się na alkohol, inni skoncentrowali się na proszku – trzeba jakoś przeżyć demaskację.
Nagle…
Mocno już nadwyrężone powietrze przeszył ostry dźwięk kosogłosa. Potem jeszcze jeden i kolejny. Nagle zgasły wszystkie światła, by po chwili wybuchnąć ze zwielokrotnioną, trudną do przyjęcia dla oczu jasnością.
NIEUCHWYTNY
Nie pozwolę, by tajemnice zostały ujawnione! Nie można krzywdzić ludzi, którzy doszli do zaszczytów i cieszą się powszechnym uznaniem. Nie o taki dystrykt walczyliśmy!
Mówiąc te słowa trzymał JANUSZA i GRAŻYNĘ na grdyce PROFESORA. Zebrani zaczęli wracać do rzeczywistości.
TŁUM
Tak, nie o taki! Wielkie Ujawnienie to zdrada! Niech żyje…
No właśnie – kto?
Kim jesteś dziwny przybyszu z dwoma mieczami?
NIEUCHWYTNY
Na początku małe uściślenie – to nie miecze, a katany. Nazwano mnie NIEUCHWYTNYM i niech tak pozostanie.
TŁUM entuzjastycznie
NIE-U-CHWY-TNY! NIE-U-CHWY-TNY! NIE-U-CHWY-TNY!
NIEUCHWYTNY
Niszczę ten oto jedyny-bez kopii zapasowej pendrajw i koniec już z Wielkim Ujawnieniem!
Faktycznie niszczy jedyny-bez kopii zapasowej pendrajw.
PROFESORZE, pamiętasz te słowa: Dasz mi to, co masz, a o czym jeszcze nie wiesz. Pamieęasz?
PROFESOR blady maksymalnie już
Tak, o Jezu, to było wieki temu.
NIEUCHWYTNY
Jezu nie jest w tej sytuacji najlepszym adresem. Przedostatni Wiedźmin, Geralt przesławny i tak samo szlachetny, uratował twoją firmę przed Urzędem Skarbowym. Zrobiłeś giga wałek na Vacie – pamiętasz?
PROFESOR niechętnie
Coś jakby – rumieńce wróciły z nawiązką na twarz.
NIEUCHWYTNY
A dokładnie? Czy nastąpiło potem jakieś ważne wydarzenie w twoim życiu?
PROFESOR niechętnie
O Jezu – przepraszam. O nie!
NIEUCHWYTNY
Powiedz to głośno!
PROFESOR
Następnego dnia moja żona, która nie mogła mieć dzieci, oznajmiła mi, że jest w ciąży. To był cud! Nasze życie nabrało sensu. Ale czy to znaczy, że...? Nie, błagam, nie! Tylko nie DAENERYS! Weź wszystko, tylko ją ocal. Proszę, błagam, zaklinam!
Rzucił się do stóp, by całować NIEUCHWYTNEGO. Ten nie pozwolił na ten tani chwyt i szybko podszedł do dziewczyny o białych jak mleko włosach.
Przy dźwiękach kosogłosa, ale już przyjemnych dla ucha, NIEUCHWYTNY i DAENERYS opuścili Dziuplę, kierując się do Lewacjum. Zebrani oddali im pokłon jaki żadnej przedtem parze królewskiej nie był dany.