Sho[r]t: Teatr jako… benefisant
To była wyjątkowa prezentacja osobliwego wydarzenia teatralnego. Wyjątkowa, bo każdy następny pokaz nie będzie miał wpisanych uczestników zewnętrznych, których miejsce i znaczenie byłoby tak odczytywalne jak podczas premiery. Waga contentu, mimo pewnych zastrzeżeń, jest potężna. „Urodziny…” potwierdziły, że reżyser Orzechowski „rośnie” i na pewno nie powiedział ostatniego słowa. Nie jest to więc opus magnum reżysera „Broniewskiego”, ale na pewno fragmenty dot. teatru (w tym też: reżyserii, widza, aktorów i relacji z władzą) są wyjątkowe i mają ciężar gatunkowy zdecydowanie ponadregionalny. To, co mówią nam… no właśnie: na ile Radosław Paczocha mówi Orzechowskim?:) Tego do końca pewnie się nie dowiemy, ale stawiam na bardzo znaczący udział reżysera w powstawaniu tekstu, na pewno we fragmentach o rzeczach najważniejszych…
To, co mówi nam ze sceny Orzechowski, zasługuje na niespieszną analizę. Przyznam, że się wzruszyłem i ciary były kilka razy… Wreszcie w naszym zakątku usłyszałem głos osobisty, odważny a do tego komunikatywny i dla… dorosłych. Nie trzeba zgadzać się z credo Orzechowskiego, ale obowiązkiem intelektualnym jest ustosunkowanie się do przekazu scenicznego. I to nastąpi w recenzji Katarzyny Wysockiej. Sam też, za jakiś czas, ośmielę się odnieść w formie nierecenzyjnej.
Zanim to nastąpi, mocno namawiam wszystkich teatralników do przybycia na „Urodziny…”. Nie traktujmy tego jako obowiązek, ale jako zaproszenie do rozmowy o sprawach istotnych, a to niezwykłe wyróżnienie. Ale spokojnie - to także różnorodny, atrakcyjny teatr. Zapewniam, że każdy znajdzie coś dla siebie…
Najbliższe pokazy: 9, 11, 12, 17, 18 kwietnia; 12, 13, 14 maja.