Stracone zachody słońca?
Katarzyna Wysocka
Refleksje nad sobą i światem nachodzą człowieka w różnych momentach życia, co dotyczy niemal każdego. Najbardziej płodnym okresem są przełomy związane ze stratą lub chorobą. Kameralny dramat o samotności autorstwa Gera Thijsa w reżyserii Dariusza Majchrzaka to teatralne studium przypadków osobistych, dla których świadomym odbiciem stały się życiowe losy aktorów i reżysera. Spektakl nie miałby tak urokliwej i delikatnej racji bytu, gdyby nie ważne decyzje, jakie podjęli wiele lat temu bohaterowie wieczoru. Elżbieta Mrozińska i Dariusz Siastacz pokazali swoje postaci, dając im osobiste wyjątki ze swoich historii i pozostawiając mimo wszystko widza w przekonaniu o możliwym, szczęśliwym odnalezieniu bratniej duszy.
Ona, sfrustowana kobieta, nieszczęśliwa żona i "porzucona" matka, której wegetacja zaczęła się dużo wcześniej niż sprzedaż apteki, dzięki której utrzymywała się cała rodzina. Szacunek ludzi dla aptekarzowej nie był odzwierciedleniem stopnia szacunku, jaki miała do samej siebie, choć pozornie wydawać by się mogło, że jest inaczej. Nauczyła się stwarzać pozory, jakie dla mniej uważnego słuchacza stanowiły dowód, że życie ma jednak sens. On, urodzony optymista, mający w sobie naturalną skłonność do bolesnej szczerości i łagodnej dobroci. Przegrał zawodowe życie, stając się dla siebie i innych karykaturą artysty, niedbającym również o swoją rodzinę. Oboje w sztuce dochodzą do przejmujących oczywistości o nieuchronnych, rozczarowujących konsekwencjach trwania przy swoich wyobrażeniach, nieadekwatnych wobec życiowych wyborów. Oboje chcą uciec przed śmiercią, ona - fizyczną, on - zawodową.
Rak nie musi być wyrokiem, podobnie jak wybór partnera czy określenie swojej misji w świecie a szczęściu można pomóc! Delikatna materia tekstu pozwala mieć nadzieję, że los może zaskoczyć każdego. Dariusz Majchrzak konsekwetnie stara się to udowodnić, dając aktorom rozsmakować się w scenicznych interakcjach, stopniowo otwierających każdą z postaci. Elżbieta Mrozińska początkowo gra zamknietą na zmiany kobietę, dla której przypadkowe spotkanie z nieznajomym stanie się chwilowym ukojeniem i poprowadzi do kresu drogi, niekoniecznie drogi ostatniej. Dariusz Siastacz buduje postać na niuansach, bardzo uważnie partneruje aktorce i to on wprowadza humor do tej, zdawałoby się pogmatwanej, sytuacji.
Spektakl ma szansę stać się oczyszczającym duodramem dla poszukujących odpowiedzi na podstawowe pytania, szczególnie te - dotyczące miłości.
Fot. K. Nowaczyk
Pocałunek, Teatr Czwarte Miasto, autor: Ger Thijs, tłumaczenie: Małgorzata Semil, reżyseria: Dariusz Majchrzak, kostiumy: Magdalena Kurek, muzyka: Krzysztof Baranowski, koordynacja: Dorota Sadowska, obsada: Elżbieta Mrozińska, Dariusz Siastacz. Premiera 7.01.2016 w Teatrze na Plaży, czas trwania: 70 min.