Duety outsiderskie, niemieszane
Piotr Wyszomirski
- Żeby nie było im za dobrze – odpowiedziała Elżbieta Zielińska, gdy zapytano ją, dlaczego rozbiła namiot i zamieszkała w nim na poznańskim Piątkowie. Bezdomna gdańszczanka, dwukrotnie eksmitowana ze swojego mieszkania w rodzinnym mieście, przez półtora roku skupiała uwagę mediów, sąsiadów, służb socjalnych i bezinteresownych obserwatorów. Gdy wreszcie poznańska biurokracja uporała się z problemem trzeźwej i świadomej bezdomnej, przez co podwójnie niewygodnej, wysłano ją, bez jej zgody, do Domu Pomocy Społecznej w Gdańsku. Po obejrzeniu DPS-u w gdańskim Brzeźnie, Elżbieta Zielińska zrezygnowała z pobytu i ślad po niej zaginął. Nie została ubezwłasnowolniona, badania psychiatryczne, którym poddawano ją kilkukrotnie, wykazały, że jest zdrowa psychicznie. Mogła być dysponentką swego losu, wybrała samotność i godność. (więcej o Elżbiecie Zielińskiej)
Po śmierci Juliana Becka Judith Malina nie rozwiązała zespołu. Dzięki spadkowi po Julianie i zaradności Hanona Reznikowa teatr funkcjonował i znalazł stałą siedzibę przy Clinton Street NYC. Gdy został stamtąd wyrzucony, Malina ogłosiła przejście na emeryturę. Zmarła osamotniona dwa lata później w Lillian Booth Actors Home, takim trochę odpowiedniku polskiego Skolimowa. Szczególnie ta druga historia mogłaby posłużyć za kanwę rozbudowanej opowieści, ale twórcy spektaklu wykorzystali obie, by dać świadectwo i zabrać głos.
https://www.youtube.com/watch?v=8wNdSaOZF8Y
"I rozstawili namiot wsród nas" // Adam Borowski i Marcin Kęszycki Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Nieustraszeni poszukiwacze sensów mogą jeszcze pójść drogą ewangeliczną. Namiot rozumiany jako ciało Chrystusa, rozbity między ludźmi, jako miejsce kultu Boga, jest dość ciekawym tropem dla biblistów i pojawia się najwyraziściej chyba u Jana. Znając poglądy autorów nie szedłbym ta drogą. Natomiast nawiązanie do Sukkot (Święto Namiotów) jest jak najbardziej uzasadnione – ma związek z religijnością Maliny i buduje jedno z pięter metafory.
Rolling Stonesi polskiego teatru, jak wiele długowiecznych zespołów r’n’r, przeżywają okres poszukiwań indywidualnych. Ewa Wójciak uważa, że sztuka jest na służbie i ma naprawiać świat. Źródłem uniwersalnych treści jest zwykły człowiek. Wójciak straciła zaufanie do języka teatru i penetruje do minimalistycznego prapoczątku, nawet już autotematycznie, formę teatru dokumentalnego:
https://www.youtube.com/watch?v=Xal2MDSsgIY
Mówi Ewa Wójciak po spektaklu Do Władzy Wielkiej i Sprawiedliwej Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Tadeusz Janiszewski zrealizował monodram a Adam Borowski i Marcin Kęszycki postanowili wypowiedzieć się w formie najbliższej stylistyce "dawnych" Ósemek, w której widać także wyraźne ślady doświadczenia dokumentalnego (rzeczywiste postaci, cytowanie komentarzy internetowych z artykułów o Zielińskiej). "I rozstawili namiot wśród nas" to godzinna kompozycja kilkunastu etiud słownych i ruchowych (a nawet choreograficznych) z bardzo ważnym udziałem muzyków i muzyki na żywo.
https://www.youtube.com/watch?v=qqzxqjLOR0o
"I rozstawili namiot wśród nas” – spektakl A.Borowskiego i M.Kęszyckiego Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Zaczyna się od prologu "namiotowego", nawiązującego do eksmisji Zielińskiej. Po słitfoci rejestrującej zakończenie procesu budowy następuje dekonstrukcja niewygodnego obozowiska. W zabawnej wariacji na temat komunikatu teatralnego ubrani w dresy aktorzy, niczym stewardesy podczas prezentacji w samolocie, instruują widzów na przypadek katastrofy. Stosunek do teatru i siebie samych w nim to jeden z wątków w plecionce scenek i dygresji. "Miało być o starych aktorach i miało być śmiesznie", "Nie. Kobiety nie zagram" – autotematyzują i dygresują prezenterzy. Nie boją się konfrontacji swego ciała z wyobrażeniem o ciele aktora, trochę się z siebie śmieją, trochę wykorzystują barykadę formy, by powiedzieć o sobie coś intymnego. Kęszycki i Borowski oceniają współczesnych lewicowców, szyderczo przezywając ich "korepetytorami partycypacji". "Prawdziwy komunista czyta Marksa!" - deklaruje prezenter, odcinając się od pewnej części modnych, hipsterskich i tchórzliwych lewicowców, obowiązkowo śpiewających po pijaku "Bella Ciao", tak jak esbecy "Balladę o Janku Wiśniewskim", skupionych na realizacji doktryny przyjemności, która jest najważniejsza dla polskiej inteligencji pozbawionej genu dobra wspólnego.
Borowski i Kęszycki nostalgizują: "Nie wierzcie nikomu po 30-ce", "Władza w ręce wyobraźni” – te hasła nawiązują już do czasów kontrkultury i świetności The Living Theatre. To znaczące i nieprzypadkowe, że w podobnym czasie Komuna Warszawa i Ósemki, dwa najważniejsze polskie teatry spoza mainstreamu wysokiego teatru artystycznego, przywołują legendę formacji Becka i Maliny. Wykrzykiwane przez aktorów hasła brzmią wiarygodnie, bo stoją za nimi ludzie, którzy całe życie dają świadectwo i trzymają pion. Po swojemu idą prosto:
https://www.youtube.com/watch?v=iV3Ewjzzmng
Śpiewający aktorzy 2016: Tomasz Więcek w utworze Kultu "Prosto" Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Borowski dzieli się z nami strachem: "Za chwilę jakieś "krasnale ogrodowe" zabronią mi całować się na ulicy albo jeść kanapkę z szynką". Lęki kończą się bardzo prawdopodobną preejakulacją. Namioty nie symbolizują w niej święta tylko niewolę. Po raz drugi w spektaklu pojawiają się karabiny maszynowe. Tym razem już stylizowane, w rękach uniwersalnych, wielokolorowych żołnierzy. Uniwersalnych, bo mogą być nimi Yankee, policjanci świata, jak i "nasi". Mogą nam zabrać wolność, "bo im tam nafta z ziemi sikła, bo im coś tam w bankach nie sztymuje":
https://www.youtube.com/watch?v=7wChlvZbXjY
Akurat - Do prostego człowieka Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
To oczywiście spektakl o bezdomności i uchodźstwie, ale najbardziej o godności. Sceniczny taniec dwóch outsiderek, Maliny i Zielińskiej, to wyrażenie szacunku dla ich postawy. Dla bycia pod prąd, nonkonformizmu, który szczególnie dzisiaj jest trudny, bo przecież tak wiele przyjemności można stracić. To symboliczna obrona wartości, za które nie dostanie się nagród i medali, które zresztą należy zwrócić, gdy śmierdzi.
Po raz pierwszy Adam Borowski i Marcin Kęszycki nie tylko zagrali w duecie, ale są odpowiedzialni "za prawie wszystko": koncept i scenariusz (teksty własne i cytaty), scenografię, kostiumy, rekwizyty, ruch sceniczny i oczywiście reżyserię, co nie jest proste, gdy jest się cały czas na placu. Jest w "I rozstawili…" kilka świetnych scen, szczególnie zapadających w pamięć. Początkowa instrukcja obsługi spektaklu, kapitalna jazda samochodem czy finałowa. Ktoś, kto ogląda trzygodzinne tasiemce zawierające tysiące niepotrzebnych słów, może czuć się rozczarowany swoistą niedbałością narracyjną. Też na to początkowo dałem się złapać, ale gdy z krótkich fragmentów tekstowych udawało mi się dopowiedzieć swoją resztę i zbudować całość, dostrzegłem zamiar i sens lakoniczności. Słowa są potrzebne na tyle, na ile muszą być, na ile nie można ich zastąpić gestem, obrazem, kostiumem, rekwizytem lub dźwiękiem i muzyką. A te ostatnie stanowią niezwykle mocny punkt całości i są udziałem kolejnego duetu. Kopyt/Kowalski w składzie Szczepan Kopyt (wokal, gitara, harmonijka) i Piotras Kowalski (perkusja, instrumenty perkusyjne), to tandem niezwykle adekwatny. Bardziej znaną postacią jest Kopyt – anarchokomunista, muzyk i poeta, dwukrotnie nominowany do Literackiej Nagrody Gdynia. Muzycy na żywo współtworzą spektakl, dają ogień, gdy trzeba, ilustrują, komentują, dyskutują z aktorami. Choć jest ich tylko dwóch, dzięki instrumentarium i wyobraźni tworzą prawdziwą ścianę dźwięku, są orkiestrą.
Często tak jest z wybitnymi w swym czasie artystami, że ich dzisiejsza "produkcja" nie wytrzymuje próby czasu i pozostaje tylko tzw. niepodważalne miejsce w historii teatru oraz współczucie przemieszane w różnych proporcjach z szacunkiem. Niektórzy za dawne zasługi zostają panami na pałacach, inni są przypominani przez spóźnionych kochanków w sesjach naukowych, na których organizatorzy najczęściej są jedynymi, świadomymi odbiorcami. The Living Theatre, jak na nazwę zespołu przystało, żyje nadal i dumnie przygotowuje się do jubileuszu 70-lecia. Stanowczo przedwczesne były komunikaty o śmierci teatru, który jest symbolem. W Polsce takim symbolem jest Teatr Ósmego Dnia. W czerwcu mamy zobaczyć okazjonalną prezentację plenerową z okazji rocznicy poznańskiego Czerwca, ale prawdopodobnie będzie to przedsięwzięcie rocznicowe, niepowtarzalne. Mam nadzieję, że sukces Adama B. i Marcina K. spowoduje reunion i zobaczymy nową prezentację całej Big 4. Czas spiralnie się powtarza, nadszedł moment, gdy Ósemki są bardzo potrzebne. Ósemki dzisiejsze i te, które, oby, po nich nastąpią.
Poznań z perspektywy Trójmiasta
Zazdroszczę poznaniakom Poznania. U nas namioty już dawno na swoich miejscach, pilnowane nie przez wojsko, ale przez strażników poprawności i beneficjentów sytuacji, szczególnie przez część usłużnych mediów. Nie prześlizgnie się żadna kontrowersja, a ludzie "kontrowersyjni", czyli mówiący od czasu do czasu prawdę czy zdradzający ślady niezależnej, kłopotliwej myśli, są dyskryminowani a w skrajnych przypadkach eliminowani z obiegu. Zastanawiałem się, ile jest Poznaniów w Polsce, a przecież sam fakt powstania sztuki "Po co psuć i tak już złą atmosferę" i pokazywania jej w repertuarowym Teatrze Nowym jest nie do wyobrażenia u nas, gdzie wieś cicha oraz spokojna i po prostu nie wypada. Po wizycie w Ósemkach przechodziłem z zazdrością koło dawnego squotu Od:zysk i z niedowierzaniem dowiadywałem się o dylematach jego niedawnych lokatorów. Któż by u nas zastanawiał się nad dylematem: wziąć 150 tys. i przystać na nową siedzibę czy trwać w oporze? U nas dawni anarchiści, jak i artyści, lokują środki w kolejnych mieszkaniach, bo to podobno najlepsza lokata kapitału. Czy można sobie wyobrazić tzw. oficjalny zespół w Trójmieście, który wydaje taką pieśń, jak gwiazda poznańska, czyli Strachy na Lachy?
https://www.youtube.com/watch?v=m00udFijVf0
STRACHY NA LACHY - Żyję w kraju [OFFICIAL VIDEO] Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
O Poznaniu również: Pomarańczowy albo zielony, czyli zacznijmy od jubileuszy. "Krakowiacy i Górale" w Teatrze Polskim w Poznaniu
O nie! My takich rzeczy u nas nie chcemy. A kysz, a kysz.
Teatr Ósmego Dnia, I rozstawili namiot wśród nas. Scenariusz, teksty, scenografia, reżyseria, kostiumy, reżyseria świateł: Adam Borowski i Marcin Kęszycki, muzyka: Szczepan Kopyt i Piotr Kowalski. Czas trwania: 60 minut bez przerwy. Premiera: 19 listopada 2015 roku.