Wanoga - wejherowskie spotkania podróżników 2015
Tomasz Wilary
Festiwal Przygody Wanoga odbył się już po raz czwarty w Wejherowskim Centrum Kultury. Przez 3 dni można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy z pierwszej ręki, czyli bezpośrednio od podróżników, którzy licznie przybyli w tym celu do Wejherowa. Aura na zewnątrz nie bardzo sprzyjała podróżom, tym wygodniej można było rozsiąść się w fotelach i zanurzyć w niesamowitych opowieściach. A było czego posłuchać. Poza bardzo znanymi podróżnikami-wyczynowcami, znanymi choćby z "Kolosów", ponownie spotkałem Anitę Demianowicz z Gdańska - kobietę, która gdziekolwiek jest, przybliża społeczne komplikacje związane z rolą kobiety w kulturze macho. Anita jest też współorganizatorką "Trampek". Ciekawie słuchało się jej relacji z wizyty na wulkanach Ameryki Łacińskiej.
Wkrótce po niej usłyszeliśmy zabawną historię Marcina Obałka. Przyznam się, że sam, tak jak on, śledzę, co dzieje się na trasie trabantów. W ekipie wraz z Czechami i Słowakami przemierzał bezkresną krainę Australii. Ich celem było również przybliżenie losu inwalidów (zobacz więcej). Te historie opowiedziane z humorem mają w założeniu propagowanie szalonego sposobu podróżowania.
Jerzy Arsoba wystapił z prezentacją zatytułowaną "Dziurawa Syberia". Wraz z kolegą pojechał do Jakucji odnaleźć największą "dziurę", czyli kopalnię diamentów w ziemi. Podczas wyprawy ciagle towarzyszył im uśmiech. Pędzili koleją transyberyjską, ale też podróżowali na "stopa". Widzieli niesamowite rzeczy. Zdaniem Jerzego, jeszcze nikt z Polski nie dotarł do tych kopalni. Turyści ze świata byli tam kilka razy, najczęściej oglądając wszystko z helikoptera. Nic więc dziwnego, że to Polacy byli największą atrakcją Jakucji w tamtym czasie, a sława wyprzedzała ich, gdziekolwiek by się nie pojawili.
Piotr Trybalski poza prezentacją, poprowadził warsztaty fotograficzne. Skupił się w swojej relacji na Hawanie, a właściwie na postrzeganiu Kuby przez inne kraje. Okazuje się, że kraj ten ma wiele ciekawych tajemnic do odkrycia. Piotr wyliczał, ile rzeczy po raz pierwszy działo się na Hawanie, np. pierwsza klimatyzacja w hotelu. Podkreślił też walory obsługi szpitalnej. Jednak jego opowieść dla mnie to przede wszystkim zdjęcia. Kolory i piękne widoki. Nic więcej mi nie potrzeba, aby czuć się zachęconym do odwiedzenia tego pięknego kraju.
Tomek Michniewicz z kolei nie skupiał się na przygodzie i obrazie. Uwiódł nas swoja opowieścią na temat rewolucji w mediach. Mimowolnie jesteśmy jej świadkiem i nie mamy na nią wpływu. Z przejęciem opowiadał o szczegółach z wizyty w więzieniu San Quentin. Przy okazji ciagle wystawiał nas na próbę. Pokazywał jakieś zdjęcie i pytał, z czym to nam się kojarzy. Okazywało sie wielokrotnie, że świat przestawiony w mediach, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Każda fotografia ma swoje drugie dno. Przekonywał, że ze strony Arabów w Pakistanie nic nam nie grozi. Świat chrześcijański i Europa są na tyle daleko od Bliskiego Wschodu, że media nie powinny jego zdaniem podpalać wzajemnej niechęci. Niestety, media muszą odpowiadać na potrzeby widza/czytelnika, stąd ciągłe straszenie nieznanym. Trudno się z Tomkiem nie zgodzić, jednak znając jego dotychczasowe doświadczenia, mam wrażenie, że ciągle chce nas nabić w butelkę.
Na deser sobotniego dnia - gratka dla wielbicieli gór. Wystąpil sam Ryszard Pawłowski. I tutaj nie obyło się bez zaskoczenia. Ryszard opowiadał swoją historię wspinaczki. Jednak na koniec zaskoczył. Stwierdził, że nie sztuka być wielkim wspinaczem, sztuką jest być starym wspinaczem. Opowiadał, jak trenuje swoją córkę i jak wspólnie z żoną porusza się po świecie, będąc nauczycielem dla innych. Bardzo świeża i ciekawa opowieść. Serce rośnie, kiedy się słucha tak doświadczonych alpinistów. Pan Ryszard obecnie prowadzi kilka wypraw. Kilkanaście razy był na 8. tysięcznikach, ale czerpie radość ze wspinaczki także w niższych górach. To prawdziwy człowiek gór.
Fot. T. Wilary. Zobacz galerię
Niedzielne pokazy rozpoczęły się w południe. Najbardziej do gustu przypadła mi historia podroży maluchem przez Afrykę Arkadego Pawła Fiedlera, wnuka słynnego pisarza i podróżnika, pasjonata podróży samochodowych, producenta filmów podróżniczych, fotografa. Zajmował się również organizowaniem wypraw samochodowych do Namibii, Botswany i Zambii. Po 11 latach rzucił karierę korporacyjną, aby oddać się pasji odkrywania świata i kultywowania tradycji podróżniczych Fiedlerów.
Na pewno największym zaskoczeniem była podróż Sebastiana Kawy. Ten dzielny sportowiec latał szybowcem nad Himalajami jako pierwszy człowiek w historii. Jego opowieść miała też wymiar edukacyjny, była bardzo ciekawa i poruszająca.
https://www.youtube.com/watch?v=rBg5ET-g8m8
Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Podsumowując moją dwudniową, sobotnio-niedzielną obecność na "Wanodze", wspomnę o finale, podczas którego pojawili się Hajer (Mieczysław Bieniek) i Piotrek Strzeżysz. Obu bardzo cenię przede wszystkim jako ludzi, a w drugiej kolejności jako podróżników. Mimo ciągłych podróży piszą ciekawe książki, do których czytania po prostu nie przystoi mi nie zachęcać. Tłumy zgromadzone w Filharmonii Kaszubskiej śmiały się do łez, kiedy Piotrek opowiadał swoje przygody na rowerze a Hajer wciągał w swoje przeżycia "na emeryturze". Brawa dla organizatorów i wolontariuszy. Impreza, której organizatorami byli: Wejherowskie Centrum Kultury i gdański Klub Przygody, bardzo dobrze przygotowana. Wiele nagród i ciekawa atmosfera świadczą o tym, że "Kolosy" mają rodzimego konkurenta w postaci Klubu Przygody. Ja bawiłem się wiele lepiej niż na "Kolosach".
I jeszcze info ze strony www.wanoga.pl
Festiwal Przygody „WANOGA” to jedyna tego typu impreza odbywająca się jesienią w północnej Polsce. Wydarzenie to skierowane jest do szerokiego grona odbiorców zainteresowanych tematyką podróżniczą, turystyką oraz aktywnymi formami spędzania wolnego czasu.
Program festiwalu obejmuje pokazy filmów, slajdów, fotografii z podróży po świecie, a także liczne imprezy plenerowe. Imreza ma być inspiracją do pogłębiania wiedzy krajoznawczej, a także rozbudzenia zainteresowania walorami turystycznymi świata i regionu pomorskiego.
Wśród gości festiwalu znajdą się ludzie oryginalni, często bardzo znani, którzy w sposób ciekawy zechcą podzielić się swoimi pasjami, dokonaniami i osiągnięciami. Będą wśród nich wyczynowi eksploratorzy, jak i autostopowicze, himalaiści i zwyczajni wędrowcy, odkrywcy i podróżnicy, grotołazi i żeglarze. Jednym słowem Ci wszyscy, dla których podróżowanie - bardziej niż celem samym w sobie - jest pasją i sposobem na doświadczanie życia.
Dlaczego „WANOGA”?
Wanoga - to słowo oznaczające w języku kaszubskim wycieczkę, podróż lub wędrówkę, a także określenie nieco z przymrużeniem oka kogoś kto wciąż wędruje, podróżuje, czyli wanożi.
Dlaczego organizujemy WANOGĘ w Wejherowie?
Chcemy wzbogacić miasto i jego mieszkańców w unikatową imprezę, goszcząc w naszym regionie wspaniałych ludzi: zarówno gości - prelegentów, jak i ciekawą świata publiczność. A także dlatego by, Wejherowo – piękne miasto, położone na uboczu aglomeracji gdańskiej - pokazać na zewnątrz.
Dla kogo robimy „WANOGĘ”?
• dla środowiska podróżników z całej Polski,
• dla fanów slajdów i dobrych filmów podróżniczych i przygodowych,
• dla ludzi ciekawych świata i spotkania z innymi ciekawymi ludźmi,
• dla lubiących aktywny tryb życia.
Termin festiwalu
9-11 października 2015 r.
Festiwalowe atrakcje:
• cykl spotkań z podróżnikami, eksplorerami i dziennikarzami podróżniczymi,
• slajdowiska, reportaże, filmy reportażowe,
• rajd na orientację - trasa piesza i rowerowa,
• spływ kajakowy rzeką Redą,
• konkursy z nagrodami,
• stoiska z literaturą podróżniczą.
IV Festiwal Przygody Wanoga 2015, 9-11.10.2015, Wejherowskie Centrum Kultury