opr.komputerowe: Wojciech Smidowicz
Świąteczne limeryki
Wprost z mojej głowy skrzynki
Czyli mentalne wybryki
Przy kupowaniu choinki
***
Pewien gdynianin w Andrzejki, by kupić choinkę
Wyszedł, dopiero w Wigilię wrócił taszcząc Chinkę.
Żona zła , za to go łaje:
„Chinka ma być Mikołajem?”
Co robić?- Położyli Chinkę pod choinkę.
***
Zaś inny, co też wyszedł, by kupić choinkę,
Wrócił aż po Sylwestrze. Patrzy: żona „Inkę”
Pije wraz z Mikołajem,
Święcone jedząc jaje.
Cholera! Już Wielkanoc? Spóźniłem się krzynkę.
***
Jeszcze inny, co wrócił z choinką spóźniony,
Dość ostrą reprymendę otrzymał od żony.
Gdy choinkę ustroił
Ciut się zaniepokoił:
„Wszak jestem kawalerem, nie mam żadnej żony!”
***
Pewna pani co poszła, by choinkę kupić,
Zdążyła z jednym panem przed Wigilią wrócić.
Tu się limeryk zasromał,
Nie z jednym panem lecz z dwoma.
W trójkę łatwiej im będzie karpia ukatrupić.
***
Nieszczęśnik co choinkę sztuczną w domu trzyma,
Wpadł w depresję - pretekstu by wyjść z domu nie ma.
Siedzi w ersatz wpatrzony,
Nie zaspokaja żony,
Łyka „prozac” zamiast z nami łyknąć sobie wina.
Zbigniew 200 gram Szymański
ZAPACH DZIECI
Nasze dzieci;
Pachną świeżością poranka,
Chlebem chrupiącej skórki,
Namiastką Bożego baranka.
Świętem majowo-czerwcowym,
Brzoskwiniową radością,
Świerkiem gwiazdkowej choinki,
Wanilią, aksamitnością.
Mają zapach prezentu,
Rześkość słodkiej maliny,
Wyczekiwania tortu
Wnoszonego na urodziny.
J a n u s z P i e r z a k