Czy FETA powinna być dalej FETĄ?
Piotr Wyszomirski
Jak co roku gdański festiwal ściągnął tysiące widzów. Czterodniowa oferta, mimo największego w historii budżetu (700 tys. złotych) potwierdziła pogłębiający się kryzys tego bardzo potrzebnego i cieszącego się niesłabnącą popularnością wydarzenia. W XVII edycji mieliśmy możliwość zobaczenia kilkudziesięciu spektakli, które przede wszystkim bawiły i oszałamiały, ale nie tworzyły wspólnoty, nie były rytuałem, otwarciem człowieka czy wehikułem magicznym, czyli nie nawiązywały do tego, co w teatrze w ogóle jest najważniejsze, a w szczególności teatrze alternatywnym, ulicznym, offowym czy off-offowym, jakiego można by się było spodziewać w Gdańsku.
więcej zdjęć w galerii
Dzisiaj FETA to piknik, familijna impreza na świeżym powietrzu, towarzyskie spotkanie przy piwie i bardzo rzadko spotkanie z teatrem. To wielki festyn, jarmark, który świetnie pasowałby jako impreza towarzysząca Jarmarkowi Dominikańskiemu, któremu, to swoisty chochlik, towarzyszy najambitniejsza intelektualnie impreza teatralna na Wybrzeżu, jaką jest bez wątpienia Festiwal Szekspirowski. FETA nie ma planu, myśli przewodniej, jest jak jej strona internetowa „randomowa”; niczego nie tworzy dodatkowo, szczątkowa jest część warsztatowa i edukacyjna, co jest dzisiaj po prostu standardem międzynarodowych imprez i znakiem cywilizacyjnym. FETA to nie festiwal tylko przegląd, nie czuje się ani przez moment atmosfery wydarzenia artystycznego, kulturotwórczego, zdarzenie nie wnosi wartości dodanej. Dzieje się tak m.in. dlatego, że organizator nie ma właściwego pojęcia o teatrze europejskim i światowym, nie rozpoznaje zjawisk, nie jest wizjonerem ani kreatorem. Selekcja odbywa się na podstawie nadesłanych płyt, nie wiem do jakich organizacji europejskich i światowych należy FETA, jakie ma relacje z dyrektorami światowych imprez Szymon Wróblewski, dyrektor gdańskiego Festiwalu.
http://www.youtube.com/watch?v=acmq-oFPX50
FETA 2013: Xarxa Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
więcej filmów: Playlista FETA 2013
Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, przecież to super impra, i full ludzi jest. A ja bym chciał, żeby za FETĘ zabrał się specjalista, na jakiego zasługuje Gdańsk i nasze środowisko kulturalne (wcale nie musi być to zagończyk spoza regionu, mamy swoich, jeśli nie pojedynczych to w zespole). Żeby w czterodniowej imprezie wykroić coś ambitniejszego, zachowując dla większości rozrywkę, na jaką czekają co roku. Wprowadzić na wybrane spektakle symboliczną odpłatność, przemyślane rezerwacje (niepolskie, w stylu: od jutra można rezerwować bilety; jutro: rezerwacja zakończona, a na spektaklu dużo wolnych miejsc – jak było w tym roku na niektórych tytułach na Open’erze). Przy dużej wolcie Malty warto w Gdańsku stworzyć festiwal teatru alternatywnego, a nawet rozszerzyć formułę festiwalową o spektakle w przestrzeni zamkniętej. O festiwalu trójmiejskim nawet nie marzę, kiedy widzę, jak duże problemy z Gdynią ma taki tuz jak Jerzy Limon. Ale nawet bazując tylko na Dwumieście można stworzyć wielkie wydarzenie i zadbać o właściwe okoliczności wystawiennicze. Może uda się wytworzyć konstruktywną dyskusję na ten temat, przynajmniej spróbujemy.
http://www.youtube.com/watch?v=rzdyAIROowk
FETA 2013: eVenti Verticali, Wanted Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Temat na osobne rozwinięcie przy innej okazji to spadek kultury w kulturze. W ostatnim czasie do kilku ważnych stanowisk, szczególnie w offie, doszli ludzie niedojrzali, zbyt młodzi, niedoświadczeni, którzy swoje braki w edukacji nadrabiają złymi manierami. Mnożą się skargi, ale decydenci wolą bronić swoich decyzji, niż reagować.
XVII FETA to przed wszystkim Xarxa. Wiem, że było za mało fajerwerków, że ogólnie monotonnie, ale to właśnie słynna formacja z Hiszpanii najbardziej przypomniała źródło widowiskowego teatru ulicznego. Xarxa nawiązuje do ludowych parad, w których strzelano i wiwatowano – na przekór śmierci najczęściej, a latynoska emocjonalność, jak wiemy, zupełnie inaczej podchodzi do odwiecznej zagadki. Xarxa jest muzyczna, jak muzyczne są południowe kultury, przy których my jesteśmy narodem głuchych i wstydliwych, muzyka i kultura ludowa były u nas do niedawna synonimem „wiochy”, południowcy są dumni ze swojej kultury i na imprezach bawią się na ludowo. Xarxa to szaleństwo, dotyk śmierci i kpina z niej zarazem, to niepokój, mrok – tutaj wszystko może się zdarzyć.
http://www.youtube.com/watch?v=Hdw2QpLfYL0
Teatr Pantomimy Mimo „Przedwczorajsze historie" Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Lokalni różnie. Cieszy większa energia Zdzisława Górskiego. „Pokój” Teatru Snów nie zaskakuje nowościami, ale czuje się przypływ nowych soków życiodajnych. Wrażenie robi muzyka Kamila Cieślika w premierowym spektaklu gospodarzy festiwalu, czyli Teatru FETA i Teatru Poza Tym (przypominająca nieco teatralne produkcje Marcina Mirowskiego, ale to nie zarzut). Z przykrością muszę stwierdzić, ze to jedyny element, który zasługuje na pochwałę w tej, jak na warunki offu, „wysokobudżetowej” produkcji. Na wyróżnienie zasługuje za to bardzo staranna w najmniejszym detalu (muzyka, rekwizyty, kostiumy, gest, ruch) prezentacja Teatru Pantomimy Mimo pt. „Przedwczorajsze historie". Nie sposób też zapomnieć wesołych spidermanów z Włoch z eVenti Verticali ze spektaklem „Wanted”, którzy pokazali pomysł i technologię, która tworzy osobny podgatunek w widowiskach plenerowych (w teatrze oczywiście również). Nieprzypadkowo ekipa z Włoch zapraszała na „show”, a nie na spektakl. W pamięci zapisali się również Rosjanie z Mr Pejo`s Wandering Dolls ze sztuką „The Last Bastion".
Za rok FETA wraca na Zaspę. Na pewno będzie inaczej.Życzę sobie, części widowni i sympatycznemu zespołowi z PLAMY więcej teatru.
XVII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA 2013, 11-14 lipca, Gdańsk.