Jedna z uchwał została odrzucona, ponieważ karty były spięte spinaczem, a nie zszyte zszywaczem. Zamiast zezwolić na ich zszycie, po prostu tę uchwałę odrzucono. Inny projekt, który trafił do ratusza, posiadał pozytywną opinię radcy prawnego. Mimo to został odrzucony, ponieważ jeden z wiceprezydentów, który nie posiada wykształcenia prawnego, wydał opinię o jego niezgodności z prawem! Jeśli tak podchodzi się do aktywności obywateli, to naprawdę nie jest to rzecz, którą warto nagradzać, przekonuje Horała.
Według radnego miasto zostało wyróżnione za niewielki wycinek swojej działalności. Nagrodzono te działania, które są standardem w innych miastach, podkreśla Horała. Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek podkreślił w rozmowie z naszym reporterem, że jest zaszczycony nagrodą od Bronisława Komorowskiego. Według niego projekt „Gdynia w dialogu z mieszkańcami" jest jednym z najlepszych tego typu przedsięwzięć w Polsce. Szczurek zachęcił też miejską opozycję, by zamiast głosić populistyczne hasła, sama pomogła w pobudzaniu aktywności obywatelskiej gdynian.
Jak to jest z gdyńską obywatelskością ? Komentarz Redakcji
Radny Horała jest jedną z niewielu osób w ćwierćmilionowym mieście o ambicjach metropolitalnych, która zna europejskie i światowe standardy obywatelskości, ma odwagę cywilną, by wygłaszać niepopularne sądy i do tego jeszcze coś robi realnie (choć Gdyńska Ofensywa Obywatelska mogłaby wreszcie ruszyć mocniej). Ten aktywista i polityk od dawna kontestuje obywatelskość działań gdyńskiej władzy, ale jakiś czas temu pojawiła się już większa grupa przedstawicieli ngosów, którzy rozczarowani biernością Gdyńskiej Rady Pożytku Publicznego postanowili założyć niezależną Radę Gdyńskich Organizacji Pozarządowych. Napotkali w swoim działaniu niemałe przeszkody ze strony gdyńskiej władzy, ale swego dopięli - Rada powstała.
Czy złamano umowę społeczną ? O konflikcie w gdyńskim trzecim sektorze
Powstała Gdyńska Rada Organizacji Pozarządowych
Problem z obywatelskością w Gdyni trwa od wielu lat i polega tak naprawdę na nieznajomości przedmiotu, choć są złośliwi, którzy twierdzą, że na manipulacji. W Polsce po 1989 roku grupa ludzi zabrała się za tworzenie "społeczeństwa obywatelskiego", które niewiele ma wspólnego z pojęciem społeczeństwa obywatelskiego, którego w Polsce nie ma i nie wiadomo kiedy, jeśli powstanie, będzie. Pokrótce, prawdziwe społeczeństwo obywatelskie to takie, w którym jako ważny składnik społeczeństwa w ogóle funkcjonują niezależne organizacje pozarządowe. W Polsce takowych prawie nie ma, a konkretnie już w Gdyni nie ma ani jednej organizacji strażniczej, tzw. watch dog, czyli organizacji monitorującej i recenzującej działanie władzy. Nie ma ani jednego niezależnego medium, mocnego środowiska opiniotwórczego, niezależnego od władzy, nie ma po prostu obywatelskości w rozumieniu nowoczesnym. Jest za to w Gdyni wielu aktywistów, którzy realizują wiele pożytecznych idei, często wyręczając w tym administrację publiczną, której się tego robić nie chce, nie potrafi lub zrobiłaby to drożej i gorzej.
Dlaczego tak jest? Powodów jest wiele, choćby lenistwo. Polakom coraz mniej się chce, a w tzw. temacie idei społecznych to z reguły nigdy się nie chciało, jeśli nie towarzyszył temu temat "michy". W czasach, gdy problem głodu został rozwiązany, nie ma miejsca na działania ideowe, poza szlachetnymi, ale mającymi niewielki zasięg, akcjami intelektualistów. W Polsce liczy się tylko i wyłącznie polityka. I właśnie zajęcie przez polityków przestrzeni zawarowanej w rozwiniętych cywilizacjach dla organizacji pozarządowych, jest jednym z głównych powodów zacofania cywilizacyjnego Polaków.
Nowoczesne pojmowanie obywatelskości opiera się na przekonaniu, że urzędnik i polityk pełnią funkcję podrzędną w stosunku do społeczeństwa. Ich zadaniem jest stworzenie warunków do jak najlepszego rozwoju społeczeństwa, stosowanie zasady subsydiarności i wielu innych zdobyczy cywilizacyjnych, które mają ograniczać wpływ władzy na życie społeczne. W Gdyni nowoczesnego myślenia o obywatelskości prawie nie ma, bo nie ma takiej potrzeby. Mieszkańcy są zadowoleni z władzy, która wyręcza mieszkańców w wielu sprawach, myśli za nich i troszczy. Czy to źle? Dla garstki znających świat - tak, dla prawie wszystkich - rewelacja. W Gdyni nie da się porozmawiać o prawdziwej obywatelskości, bo nie ma na nią zapotrzebowania.
Wracając do nagrody Prezydenta, o której decydowali urzędnicy jego Kancelarii i tzw. urzędnicy pozarządowi - czy należała się nagroda, czy nie? I tak, i nie. W rozumieniu ilości projektów społecznych realizowanych przez Gdynię - tak, jak najbardziej. W rozumieniu budowy nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego - nie. Ale kogo to w Gdyni obchodzi?
Waga problemu i zdawkowość jego potraktowania domaga się rozwinięcia. Postaramy się we w miarę rozsądnym czasie powrócić do tematu i porozmawiać o nowoczesnej obywatelskości na konkretnych przykładach.