Sobotnie spotkanie od pierwszych minut przebiegało pod dyktando podopiecznych Jose I. Hernandeza. Po przegranej w poprzedniej kolejce, Wiślaczki chciały zrehabilitować się przed własną publicznością i już od pierwszego gwizdka pokazać, że nie pozwolą sobie na drugą porażkę z rzędu. Dzisiejszy mecz bardzo dobrze rozpoczęła najskuteczniejsza w całym meczu Tina Charles, która szybko zanotowała na swoim koncie 14 "oczek". Gdynianki w pierwszej kwarcie zdobyły zaledwie 11 puntków, dając sobie rzucić 26. W drugiej kwarcie nasze zawodniczki zaczęły bronić agresywniej, co przełożyło się na wynik po 20 minutach. W tej odsłonie meczu, podopieczne Vadima Czeczuro ponownie zdobyły 11 punktów, jednak tym razem krakowianki zaledwie 8.
Pomimo, że po 20 minutach na tablicy wyników było 34:22, w trzeciej kwarcie gdynianki zaczęły grać lepiej. Skuteczna gra amerykańskiego trio Bennett-Kassing-Rhea zaczęła przynosić efekty i w 25 minucie meczu, strata naszego zespołu zmalała do zaledwie 7 "oczek". Wszystko wskazywało na to, że przyjezdne wróciły do gry. Niestety było to za mało na świetnie dysponowane gospodynie. Do punktującej Charles dołaczyła Anke De Mondt oraz Cristina Ouvina i trzecia kwarta zakończyła się wynikiem po 25, W czwartej kwarcie Wiślaczki postawiły przysłowiową kropkę nad i. Gospodynie, które systematycznie zdobywały punkty w 39 minucie wyszły na najwyższe w tym meczu prowadzenie 81-56. Do końca meczu niewiele się zmieniło i sobotnie spotkanie zakończyło się wynikiem 83:59.
W meczu punktowały:
Wisła Can-Pack - Centrum Wzgórze 83 : 59 (26:11, 8:11, 25:25, 24:12)
Wisła Can-Pack : Charles 27 , De Mondt 15, Ouvina 12, Mieloszyńska 7, Żurowska 4 - Krężel 10, Horti 4, Czarnecka 4, Pawlak
Centrum Wzgórze: Kassing 13, Bennett 13, Dixon 7, Misiuk 5, Ziętara 4 - Małaszewska 4, Rhea 13, Bandyk 0.
za: bigdynia.pl