Losy rywalizacji na dobrą sprawę rozstrzygnięte zostały już po paru minutach. Polacy rozpoczęli bardzo skoncentrowani i pomimo wysokiej obrony rywali, nie mieli większych problemów z dochodzeniem do dogodnych sytuacji bramkowych. Sporo było akcji krzyżowych oraz dwójkowych zagrań z Bartoszem Jureckim. W 6. minucie po jednej z takich akcji Bartłomiej Jaszka wyprowadził nas na prowadzenie 5:0 i jasnym było, że biało-czerwoni nie pozwolą tego dnia rywalom na zbyt wiele.
Co więcej, podopieczni Bieglera świetnie grali w obronie, przez co niewielcy Arabowie mieli ogromne problemy ze zdobywaniem bramek z drugiej linii. Nawet jeśli nasi rywale dochodzi do rzutów z sześciu metrów, na ich drodze stawał Sławomir Szmal. "Kasa" fenomenalnie wszedł w mecz, w pierwszej połowie broniąc m.in. dwa rzuty karne i kończąc swój występ z 57-procentową skutecznością.
Po pierwszych skutecznych minutach przyszedł jednak moment przestoju - zmęczeni nieznacznie Polacy stracili koncepcję rozgrywania ataków, zawodziła też skuteczność. Tylko w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy siedmiu sytuacji sam na sam z arabskim bramkarzem, czym nieznacznie podbudowaliśmy statystyki Mohameda Al Saeeda.
Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas!
Niezależnie jednak od skuteczności i ilości niewykorzystanych sytuacji, z minuty na minutę Polacy zwiększali swą przewagę. W 15. minucie debiutancką bramkę na mistrzostwach zdobył Przemysław Krajewski, a po chwili dołączył do niego Michał Bartczak. Jeszcze przed przerwą biało-czerwoni zbudowali ośmiobramkowe prowadzenie, a po zmianie stron wręcz natychmiastowo powiększone zostało one do dwunastu trafień (18:6).
Tempo gry polskiego zespołu uległo zmianie dopiero w momencie, gdy na parkiecie pojawili się zawodnicy rezerwowi. Postawa drugiego garnituru biało-czerwonych przyprawiała często o zgrzytanie zębów, rozgrywanie ataku pozycyjnego zazwyczaj kończyło się na stratach i niecelnych podaniach. Pretensji nie można było mieć jedynie do Marcina Wicharego, który świetnie wprowadził się do bramki w drugiej połowie.
Do końca meczu Polacy konsekwentnie powiększali swą przewagę, głównie jednak za sprawą indolencji rywali. W wysokim zwycięstwie martwi jedynie fakt kontuzji, jakich doznała trójka polskich szczypiornistów. Jeszcze w pierwszej połowie boisko z rozciętą głową opuścił Adam Wiśniewski, po przerwie na parkiet nie powrócił już Mariusz Jurkiewicz (wybity palec), a w drugiej części meczu urazu nogi nabawił się Kamil Syprzak (powrócił jednak na plac gry). Niepokoi zwłaszcza uraz dowodzącego defensywą biało-czerwonych "Kaczki", a jego ewentualna nieobecność we wtorkowym meczu ze Słowenią byłaby ogromną stratą.
Arabia Saudyjska - Polska 14:28 (6:14)
Arabia: Al Saeed, Mo. Al Salem - Ma. Al Salem 4, Al Mohsin, Al Habib, S. Al Obaidi, Al Harbi, H. Al Obaidi 1, Al Hammad, Al Abas 2, Al Zayer, Al Abdulali 2, Al Zaer 3, Al Hannabi 2, Al Taweel.
Polska: Szmal (8/14 - 57%), Wichary (15/23 - 65%) - Jaszka 3, Lijewski 1, Bielecki 3, Bartczak 5, Wiśniewski 1, B. Jurecki 1, Chodara, M. Jurecki 1, Jurkiewicz, Syprzak 2, Krajewski 2, Kubisztal 4, Szpera, Orzechowski 5.
Kary: Arabia - 4 min.; Polska - 10 min. (Bielecki - 4 min., Orzechowski, M. Jurecki Syprzak - po 2 min.).
M | Kraj | Pkt | Z | R | P | Bramki |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Słowenia | 4 | 2 | 0 | 0 | 66:49 |
2 | Polska | 4 | 2 | 0 | 0 | 52:36 |
3 | Serbia | 4 | 2 | 0 | 0 | 65:50 |
4 | Białoruś | 0 | 0 | 0 | 2 | 50:58 |
5 | Korea Południowa | 0 | 0 | 0 | 2 | 49:65 |
6 | Arabia Saudyjska | 0 | 0 | 0 | 2 | 36:60 |