Organizmy modyfikowane genetycznie (GMO) wywołują wiele obaw. Aż 3/4 Polek i Polaków nie chce żywności GMO w Polsce. Za zakazem upraw GMO można przytoczyć wiele argumentów takich, jak towarzysząca im chemizacja rolnictwa, zagłada pszczół, występowanie superchwastów, zwiększenie się alergii i innych ujemnych skutków zdrowotnych, w tym chorób układu pokarmowego. Mimo to są też tacy, którzy uważają, że uprawy GMO są w Polsce potrzebne, wierząc, że przyniosą obniżenie kosztów, innowacyjność i wzrost plonów.
Emocjonalna debata
Dyskusje o wadach i zaletach GMO są trudne i emocjonalne. Głównie dlatego, że toczą się nie na polu naukowym, ale na pograniczu biznesu, polityki oraz nauki. Kluczowy powinien być argument o zachowaniu "zasady przezorności" w sytuacji ryzyka stosowania GMO. Tak jednak nie jest. Mimo wyników badań naukowych, niepokojących negatywnymi aspektami GMO, grupy zwolenników organizmów modyfikowanych lobbują za ich szerokim dopuszczeniem do uprawy i pożywienia.
Spór o uprawę roślin GMO toczy się od 15-20 lat. Dotychczasowa ustawa o nasiennictwie zabraniała obrotu i rejestracji GMO w Polsce, która była "strefą wolną od GMO". Województwo opolskie zostało ogłoszone taką strefą uchwałą sejmiku w 2005 r. Również pozostałe województwa przyjęły podobne stanowiska, dbając o wizerunek regionu, w którym produkuje się zdrową żywność wytworzoną metodami przyjaznymi środowisku i pragnąc "w ten sposób wychodzić naprzeciwko zapotrzebowaniu konsumentów, oczekujących zdrowej i bezpiecznej żywności" (cytat ze stanowiska Sejmiku Zachodniopomorskiego z 20 czerwca 2005 r.).
Ten stan prawny został skrytykowany z punktu widzenia prawa wolnego handlu i swobodnego przepływu towarów. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w 2009 r. orzekł jego niezgodność z prawem wspólnotowym. Dalsze utrzymanie tego stanu kosztować mogło Polskę około 1 mld zł kary za niedostosowanie polskiego prawa do regulacji wspólnotowych.