Autor listu prosi w nim, by w przypadku zakupu ozdoby, odesłać go do organizacji broniącej praw człowieka. Łamaną angielszczyzną pisze o torturach, pobiciach i szykanach, jakie dotykają więźniów, odsiadujących z reguły kary w wysokości od roku do trzech lat pozbawienia wolności bez faktycznego wyroku wymierzonego przez sąd. Na takie praktyki pozwala chiński system "reedukacji przez pracę", którego ofiarami padają drobni przestępcy, opozycjoniści oraz grupy tępione przez chińskie władze.
Jak pisze autor listu, wielu z osadzonych trafiło do obozu pracy jedynie za praktykowanie ćwiczeń i medytacji Falun Gong.
Więzień informuje, że halloweenowa ozdoba została wykonana w obozie pracy w Masanijia w prowincji Liaoning . Robotnicy przymusowi są zmuszani do 15 godzin pracy na dobę, bez dni wolnych i przy głodowej płacy wynoszącej 10 juanów miesięcznie (około pięć złotych). Dla porównania, według dziennika "China Daily", regularni chińscy robotnicy zarabiają od 2700 do 4600 juanów na miesiąc w zależności od prowincji, w której są zatrudnieni.
Będą sprawdzali autentyczność
Wiadomość przeleżała ponad rok w nieotwartym pudełku w domu Julie Keith. Kobieta kupiła zestaw styropianowych nagrobków w supermarkecie Kmart, należącym do handlowego giganta Sears. W rozmowie z telewizją Fox News, Amerykanka wyraziła przekonanie, że list jest autentyczny. Według niej, opakowanie było nienaruszone, fabrycznie zamknięte i zaklejone taśmą. Sprawę zbadają federalni śledczy z amerykańskiej izby celnej i biura imigracyjnego.
W rozmowie z regionalnym dziennikiem "The Oregonian" Sophie Richardson, szefowa sekcji poświęconej prawom człowieka w Chinach przy organizacji Human Rights Watch, nie chciała potwierdzić autentyczności listu. - Nie mamy możliwości potwierdzenia prawdziwości ani źródła - mówiła, dodając, że warunki w obozach pracy odpowiadają sytuacji opisanej w liście.
Sprawę listu chce zbadać także Sears Holdings, właściciel sklepu, w którym Julie Keith kupiła halloweenowe ozdoby. "Niespełnienie warunków Globalnego Programu Zgodności (prawnej), w tym korzystanie z pracy przymusowej, może zakończyć się stratami finansowymi lub zamknięciem fabryki" - zagroziła firma w specjalnym oświadczeniu.
Źródło: wp.pl