Jednym słowem podczas koncertu panował straszny ścisk, widownia stała na palcach w ogromnym zagęszczeniu aż do samych toalet. Dodać jednak trzeba, że klub nie mógł postąpić inaczej i pozwolić wielbicielom Waglewskiego i spółki przeżyć koncertu w kameralnej atmosferze. Wydarzenie odbyło się wszak w ramach trasy promującej wydanie "Nowej płyty", której tytuł jest kontynuacją tradycji nadawania albumom oczywistych nazw, takich jak: "Płyta z muzyką", "Koncert", "Różne piosenki", czy po prostu "Płyta".
Zespół zaczął koncert klasycznie, pojawiły się zaskakująco spokojne utwory z "Nowej płyty" - na początek zmysłowy, bluesowy "Trąbka, pompka i lewarek" (wbrew tytułowi jest to piosenka o miłości). Dopiero po 2-3 utworach nastąpił oczekiwany zwrot dynamiki. Voo Voo wykonali swój największy przebój "Nim stanie się tak". Na scenie utwór zabrzmiał o wiele bardziej żywiołowo niż w wersji studyjnej. Tak już zostało do końca koncertu - dynamika utworów stopniowo i proporcjonalnie wzrastała. Podczas numeru "Nim stanie się tak" Waglewski pozwolił by widownia zaśpiewała refren sama, kokieteryjnie udając (bądź nie) rodzaj pozytywnego zaskoczenia. Świadczy to o rzadkim u współczesnych artystów szacunku wobec widowni, a także o młodości ducha lidera. Jednak mimo tej młodości gitarowe solówki Waglewskiego brzmiały niezwykle dojrzale podczas całego koncertu - tak samo zresztą jak na "Nowej płycie".
http://www.youtube.com/watch?v=e2XP5cc-AAQ&feature=related
Nim stanie się tak Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Ze starszych utworów Voo Voo wykonali m.in. "Nabroiło się", który na płycie brzmi dość monotonnie, natomiast na scenie piosenka zyskała nową energię. Podobnie jak utwór "Papierosy i gin", który zespół wykonał z mocnym, rockowym kopnięciem. Napięcie sięgnęło zenitu przy piosence "Flota zjednoczonych sił" w ostrej, rockowej aranżacji, połączonej z afrykańskimi śpiewami Mateusza Pospieszalskiego.
Potem nastąpił powrót do utworów z "Nowej płyty": "Pierwszy raz" - zdecydowany hit albumu, energetycznie nieco odbiegający od spokojnej reszty, ze świetną sekcją dętą, będący powrotem do korzeni zespołu oraz "Ukłony" z niemal hard-rockowym riffem i świetnym tekstem (mamy się ku sobie, świat i ja).
http://www.youtube.com/watch?v=02oQ5WsCYf4
Pierwszy raz Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Na bis muzycy zagrali "Może dziś" - utwór z "Nowej płyty". W wersji koncertowej był nie do rozpoznania, może jedynie poza warstwą tekstu, którego dobitna prostota jest charakterystyczną cechą Voo Voo. Na swojej stronie zespół napisał: "Dziś do sklepów trafia "Nowa płyta". Od dziś to od Was też zależy co na niej usłyszycie..." Z pewnością tak było na koncercie. Żywiołowe wersje utworów porwały widownię, nie zwracającą uwagi na tłum, kołyszącą się na stołach, krzesłach i czym się tylko dało. Zespół wciągnął wszystkich w dźwięki, których na płycie nie ma, a ci, którzy zawiedzeni płytą zrezygnowali z koncertu, powinni żałować.
Voo Voo, SPATiF, 7.11.2012 r.