Poeci Grabówka to absolutny fenomen gdyński. Zdecydowanie zasługują na godne uwiecznienie. Chcemy podjąć starania, by udało się zarejestrować w godnej formie to zjawisko artystyczne. Zaczynamy od wprowadzenia autorstwa Tadeusza Buraczewskiego. Potem przedstawimy każdego z twórców z osobna. I wreszcie będziemy szukać możliwości sfinansowania wydawnictwa, na jakie ci twórcy bezwzględnie zasługują.
Perszeronem na Olimp
Tadeusz Buraczewski
Olimpem na Grabówku może być Sampowe Wzgórze czy inna morenowo-górzysta konfiguracja. Lodowiec przeminął, a przyszli poeci. A ci tak łatwo nie przeminą... Taki Sopot ma ulicę artystów – Obrońców Westerplatte, a Grabówek rzec by można jest w ogóle specyficzną, zanikającą zoną artów i ludzi wolnych. Wolnych np. od takiej protezy mózgu – „komórki”...Liczy coś około 10 000 grabówczan i zajmuje obszar ok. czterech kilometrów kwadratowych. Jako sceptyk religii internetu w wyszukiwarce wpisałem hasło „grabówek” i kliknąłem. I ze strony www.epuls.pl popłynęła niczym rzeczułka Chylonka wiedza: „Grabówek – dzielnica grzechu, miłości i nienawiści”- sygnowana przez 15-letnie dziewczę o nicku Nataluś (stan cywilny – zakochana, pasja – liryczny terror). Te trzy ww. kategorie to summa summarum – Poezja. I ręczę, że już jako dorosła, Natalia wpisze się w literacką tradycję tej niezwykłej dzielnicy. Bo już tu są twórcy: eropoetessa Iza Łaskawska, Jolanta „S”abura, bard Janusz Pierzak czy kolorysta, poet & improwizariusz – Jerzy Stachura.
Obraz Jerzego Stachury
Poezja dzisiaj – to jakiś ekskluzywny zakon dla garstki (starannie) wybranych; to prywatne misterium na użytek publiczny. Publiczny...to taki autoironiczny grymas, figura - dla tej właśnie garstki wtajemniczonych. „Trafnie zauważyłeś, że wiersze są szczególną kompilacją tak wyobraźni, jak przeżycia i rejestracji obrazu. I przetworzeniem tego. Inspiruje mnie właśnie obraz, często śnią mi się wiersze, ja je oglądam pod powiekami surrealistycznie i zapisuję luźno skojarzone wątki. Nadając tym refleksjom i refleksom sens, znaczenie – odkrywam coś zupełnie nowego” – tak kiedyś w przypływie szczerości mailnęła do mnie koneserka tak Klimta i Beardslay`a jak i T.S.Eliota – Iza Łaskawska. Motyl odbijający się barwnie w szarej kałuży Grabówka. Życie to często zlepek ról, które wypełniamy sobą, nie wiedząc przy tym, kim jesteśmy naprawdę. I jeżeli życie to gorszy sen...to ”zasypiam czasem w okularach, nie zdejmuj ich gdy śpię, muszę dobrze widzieć sny” – przekonuje poetka. I wierszem wiotkim jak secesyjny ornament, przewrotnym jak jej fantasmagorie.
***
płyną za mną
jesteś za daleko
tęsknię
zdradzam cię
mężczyźni którzy dotykają mnie
mają twoje dłonie
śpiewam piosenkę o miłości
i tańczę z tobą
kokardy ramion twych
zaciskają mi się na szyi
brak mi tchu
Grabówek to jedność czasu i miejsca czworga poetów. Wzgórze Bernarda, Gdyńskie Oczko, bar „kokos”, kino „Fala”... Gdynia jest miastem Europy…a Grabówek jakby do niej nie chciał doń wejść. Nie musi. Wystarczy, że jest kosmosem poezji i czegoś, co przemija, ale w literaturze i na gwaszach musi pozostać. To aleja grabowa wiodąca do nieistniejącego majątku Grabowo. To iluzoryczne ślady „Pekinu”, czyli baraków z okresu budowy portu Gdynia. Grabówek dałoby się zeuropeizować asfaltując bruk kocich łbów na ulicy Sztormowej, stawiając przy niej 10-piętrową „żyjnię”, czyli pudło mieszkalnego bloku. Po co? By potem znaleźć się „W czworokącie”:
***
Czasami
Brakuje oddechu
By ogarnąć miłość.
Uwięziony
W czworokącie poduszki
Chwytam spłoszone gwiazdy.
Ciskam nimi o ściany
I patrzę jak
Spadają ,spadają, spadają…
Obraz Jerzego Stachury
Bo czasem prócz nocy i gwiazd potrzeba słońca, które nam ktoś poda na dłoni. Jak mandarynkę…
Jest tylko jeden mankament. Ulicę Sztormową wymyślił Janusz Pierzak, by trafić do tawerny na Zawietrznej, bo tam musi wydarzyć się cud… Tutaj to normalne – bo to dzielnica cudów, cudaków, szarlatanów, lumpeksproletariatu i poezji…
Rozbiłem dziś o drzewo
butelkę piwa –
dość tego kurwo jasna i pełna
wystarczy mi złudzeń
i żebraczych nadziei –
-to prawdopodobnie skrybnął na serwetce barowej ten, co śpiewa z gitarą pomiędzy barem piwnym a zatoką Kalksteinów…Kto? No ten…
twarz pociągła
oczy piwne
włosy proste – lekko łysiejący
wzrost 178 centymetrów
wygląd ogólnie zaniedbany
Ktokolwiek widział
Niech zapomni - - -
Obraz Jerzego Stachury
Jerzego Stachury się nie zapomni...Niestety w tej dzielnicy zapomniano o kawiarni Spatif czy jakby tutaj toto brzmiało – Spathiv. Są za to punkty skupu makulatury, butelek i lombardy…I…
Nasz dzisiejszy dom
cztery piętra tuż sprzed wojny
tej drugiej światowej
szare nitki tynku
cień okaleczonej lipy
i dawno ściętej topoli
jak myślisz czy on przetrwa
oblężenie tych co siedzą na murku
w zmierzchu szklistym jak dno butelki
opróżnianej jednym haustem (…)
Pisze Jola Sabura z ul.Komandorskiej. Być może to siedzą na murku ci sami „chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni”, do których, jak w piosence – onegdaj w grudniu – „milicja użyła broni”. Historia przeszła nieopodal łukiem a kac, jak to kac – pozostał. Oni nie muszą wiedzieć, że poetka Jola Sabura jest tożsama z pseudonimami Danuta Bruk czy Ania Hertz. Że wydawała w stanie wojennym, wspierała strajk stoczniowców w 1988, że skakała przez płot w odróżnieniu od innych „skoczków” politycznych…A co robi „tu i teraz” – jakby strawestować hasło poetyckiej „nowej fali”? Uczy na UG studentów języka niemieckiego, aby im było łatwiej w Berlinie czy Hamburgu sprzątać ulice czy podcierać niedołężnych staruszków. Bo ci na murku:
(…)przerzucają się wyrazami
z naszego przecież języka (…)
Obraz Jerzego Stachury
Im niemiecki nie jest zbyt potrzebnym językiem… Czworo Poetów z Grabówka. Cztery temperamenty, cztery różne wizje świata i dookolności trójmiejskiej. Łączy je jedno – subtelna i zanikająca dzisiaj umiejętność rzeźbienia w słowie – Poezja.
Kiedy Ewa Demarczyk śpiewa, że „można żyć bez powietrza” – wierzymy... Ale żyć bez Poezji?..