"Odgadł zagadkę bytu ten, co gębą tak rusza, że gęba się porusza, a wyraża się dusza".
Aleksandra Rzewuska
"4 piosenki" z najnowszej płyty "Soundtrack" otworzyły sobotni koncert w Klubie Ucho: "Rzuciłem papierosy i kościół. Do jednego czasem wracam, do drugiego nie". Lao Che znani są z tekstów, w których królują mocno nietuzinkowe słowa - dobitne, wymuskane, inteligentne. Niezwykle ciepły głos Spiętego z wyśmienitą dykcją dodatkowo podkręcają klimat na koncertach. Jednak myli się ten, kto nie zdecyduje się pójść na koncert, twierdząc, że może przecież wysłuchać płyty.
Na koncertach jest zupełnie inna chemia. Słuchając płyty, można odnieść wrażenie, że to bardzo mocna, "jesienna deprecha", czyli płyta w klimacie nie tylko melancholii, ale też trudna, bo smutna i refleksyjna. Na koncercie w Uchu - żywiołowo i spontanicznie, siedząc w domu, słuchając "Soundtracka" można się po prostu "zasłuchać na śmierć", ale też odnieść wrażenie, że dojrzałość spostrzeżeń obudzi pewną nostalgię, każe się zatrzymać i kontemplować otaczającą rzeczywistość. Z zazdrością niemal obserwuję, jak proste myśli zamieniane są w poetyckie, zaskakujące słowo. "Jutro niebo zniży wysokie progi w sam raz na moje wyciągnięte nogi. Wyznaję, jestem anonimowym melancholikiem, ale jutro ściągam buty z kamykiem."
http://www.youtube.com/watch?v=D2icBMLfifk&feature=relmfu
07. Lao Che - Już jutro Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Każda nowa płyta Lao Che jest inna niż poprzednia. Teksty jak zawsze dobre, ale tematyka zmienna. „Powstanie Warszawskie" to dla mnie arcydzieło. Większość fanów zespołu uważa, że to jedna z najlepszych płyt Lao Che. Porusza trudną tematykę Powstania Warszawskiego w sposób wyważony i mądry. Natomiast "Gospel" to płyta przede wszystkim o relacjach czlowiek - świat - religia. W całości nawiązuje do śmierci i dosyć ułomnej kondycji człowieka współczesnego. Na płycie zespół stawia wyraźnie pytanie: "czy ja człowiek jestem?" Smaku dodaje fakt, że całość nagrania została zrealizowana w technice analogowej.
Nowy "Soundtrack" to kolejna, świetna płyta na koncie Lao Che. Jest przemyślana i do szpiku kości doskonała. Niektóre teksty "rzucają na kolana": "Kriszna i Budda rankiem już zbiegli. Chrystusa nie zjedli, bo na krzyżu nie sięgli. Resztę proroctwa zjeść rady nie zdołali, co trochę nadgryźli, zwymiotowali".
http://www.youtube.com/watch?v=iz_xOaldDe8
08. Lao Che - Zombi! Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Można z przekonaniem stwierdzić, że najnowsza płyta jest kompozycyjnie inna od wcześniejszych - świeże, elektroniczne brzmienia dodają jej wręcz "tropikalnego" smaku. O Lao Che można mówić dużo, ale lepiej, aby oni sami mówili do nas. Jak? Wiadomo, swoimi piosenkami. Myślę, że muzyka Lao Che wymyka się standardowym pojęciom. Z przekonaniem twierdzę, że jest to jeden z najlepszych zespołów w Polsce. Ich utwory przesycone są mądrą grą słów, inteligentną aranżacją, nasiąkniętą trochę abstrakcyjnym poczuciem humoru (wiadomo, że wszelkiego rodzaju abstrakcje skierowane są do inteligentnych osób obdarzonych niestandardowym podejściem do życia). Przekaz zespołu zostaje w pamięci na "długofalowe pamiętam".
Nie można też nie wspomnieć, że w Uchu nastały duże zmiany in plus. Zamontowane płyty dźwiękowe sprawiły, że jakość dźwięku była wyśmienita. Można było usłyszeć każde słowo wyśpiewane przez Spiętego. Czyżby to "mały krok człowieka, ale wielki krok dla ludzkości" gdyńskiej i trójmiejskiej także poprzez inwestycje tego najbardziej rozpozanwalnego w Gdyni klubu muzycznego?
Podsumowując, można śmiało rzec, że metaforyka utworów na płycie "Soundtrack" jest imponująca, świeża, smutna, poważna, odważna i kusząca jednocześnie: "Jest nas sosen w lesie, jest wiele. Liść na liściu nie zostanie po całym tym szajsie. Wiatr pochowa mnie tak, że mnie nikt nigdy nie znajdzie. Była jedna sosna wiecznie rozdarta na połowę. Wiatr zwalił jej pień i wyrżnął lowe krowe". Powiem przekornie, że życzę Lao Che, aby nadal poszukiwali i nigdy nie znaleźli tego, czego szukają, co może przynieść tylko kolejne, dobre płyty. Lao Che na scenie w Uchu pokazali kunszt i brawurę. Ich koncert po raz kolejny okazał się widowiskowym żywiołem. A płyta to już zupełnie inna bajka...- z pewnością to propozycja dla ludzi o silnych nerwach i z mocną psychiką.
Koncert zakończył się piosenką "Idzie wiatr". Na bis Lao Che zagrali utwór "Chłopacy" oraz "Bóg zapłać". A na zupełny koniec zabrzmiał, jakby mogło być inaczej... „Koniec".
http://www.youtube.com/watch?v=g9SJgEReAQI
Lao Che - Koniec Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Lao Che, Klub Ucho, 27.10.2012.